Świat... świat... wielki jest świat,
A droga jest ciężka i długa.
Idą chłopcy szlakiem krwawym
Do dalekiej, do Warszawy...
Gdy słyszy się te słowa i przejmującą tragizmem melodię, chce się płakać... Tak zwyczajnie. To słowa refrenu piosenki Droga do Warszawy, napisanej przez Feliksa Konarskiego Ref-Rena wiosną 1942 r., gdy
żołnierze polscy, wczorajsi zesłańcy, katorżnicy, niewolnicy Stalina, wyrwali się, pod wodzą generała Władysława Andersa, z sowieckiego piekła, by już jako Ludzie Wolni podążyć szlakiem wojennym do dalekiej
Ojczyzny, niosąc jej - NIEPODLEGŁOŚĆ. "Pamiętasz? Jak święcie wierzyliśmy w zwycięstwo, w słuszność naszej sprawy, że nic nas nie zatrzyma w drodze do Warszawy". - Te słowa, po wielu latach, na emigracyjnym
Wieczorze autorskim, wypowiedział Feliks Konarski i zaśpiewał swoją piosenkę, zrodzoną z pragnienia i tęsknoty. W latach wojny polscy żołnierze śpiewali ją w Syrii, Egipcie, we Włoszech, w Anglii, Szkocji,
wierząc, że dojdą z nią do Warszawy... Układ Jałtański oddał Polskę Stalinowi. Ukryta pod sercem piosenka ocalała - jak nie gasnący płomień.
Zaśpiewamy ją na naszym Wieczorze w 140. rocznicę pierwszych dni Powstania Styczniowego, wśród ocalonych od zapomnienia pieśni o Honorze i Wolności. "Z trudu naszego i znoju Polska powstała, by żyć...".
Wieczór czterdziesty, więc jakby jubileuszowy. Pragnę go zadedykować pamięci prof. Krzysztofa Wielguta i pamięci mojego ojca Kazimierza.
Prof. Krzysztof Wielgut, syn legionisty, świetny historyk, wychowawca młodzieży, człowiek prawy. Od początku uczestniczył w naszych Wieczorach. Mam w pamięci jego słowa: "Niech pan czyni to, co czyni,
wbrew przeciwnościom stwarzanym przez zniewolone umysły. Wieczory właśnie TAKIE, jakie pan urządza i prowadzi, promieniują duchową wolnością i prawdą, której tak nam brakuje w naszej, znów zakłamanej
rzeczywistości. Te Wieczory budują Polskę prawdziwie Niepodległą...".
Mój ojciec Kazimierz, chyba ostatni romantyk w polskim malarstwie i wrażliwy muzyk, na naszym pierwszym Wieczorze, jeszcze w częstochowskim Ratuszu-Muzeum, 21 stycznia 1996 r. zagrał na skrzypcach
Kujawiaka Wieniawskiego. I cieszył się naszym wspólnym, zrodzonym kiedyś w rodzinnym domu, śpiewaniem. Mówił: "Olek, niech te Wieczory TRWAJĄ!". Gdy ojciec zmarł, żegnając go, zaśpiewaliśmy mu nad grobem
jego ukochaną piosenkę - Rozkwitały pąki białych róż.
Zapraszam serdecznie na nasz Wieczór w niedzielę 26 stycznia o godz. 17.00 do auli redakcji "Niedzieli" przy ul. 3 Maja 12. Jak zwykle - wstęp wolny.
Droga do Warszawy 1942 r.
Słowa i muzyka: Feliks Konarski
Ref-Ren marsz
But ciąży kamieniem na nodze
I tyle jest przeszkód po drodze,
I kule, i bomby, i ogień, i krew,
I męka, i rozpacz, i gniew!
Łyk wody w rozgrzanej manierce,
A w piersi tłuczące się serce...
Przed nami tęsknota i żal,
I wciąż niekończąca się dal!
I lasy, i rzeki, i góry,
I gwiazdy, i słońce, i chmury,
I miasta kąpiące się w łzach,
I śniegi, i błota, i piach!
Wciąż naprzód, wciąż dalej i dalej,
Choć grunt pod stopami się pali,
Choć ciąży karabin i but,
Przez boje, przez znoje i trud!
Świat... świat... wielki jest świat,
A droga jest ciężka i długa.
Idą chłopcy szlakiem krwawym,
Do dalekiej, do Warszawy,
Raz... dwa... lewa... prawa...
Coraz bliżej jest Warszawa!
A Warszawa tęskni. A Warszawa czeka,
Kiedy przyjdą chłopcy malowani,
Chłopcy w Warszawie zakochani,
Kiedy przyjdą chłopcy malowani,
Chłopcy w Warszawie zakochani!
Ktoś idzie i zęby zaciska,
Bo wierzy, że chwila jest bliska,
Gdy matce swej powie, że wrócił, że jest,
Że więcej nie będzie już łez!
Ktoś nuci półgłosem piosenki,
I widzi przed sobą Łazienki,
I Zamek, i Wisłę, i most.
I już nie narzeka na los!
Choć krwawią pęcherze na nogach,
Myśl jedna wzlatuje do Boga,
By kres nadszedł męce i łzom,
By każdy mógł ujrzeć swój dom!
Ktoś kulkę znienacka w pierś dostał,
Ktoś jęknął, ktoś upadł i został...
To zdarzy się jeszcze nie raz,
A jednak dojdziemy na czas!
Świat... świat... wielki jest świat...
Pomóż w rozwoju naszego portalu