Z gwaru miasta wchodzisz nagle w ciszę starej góralskiej zagrody. Nad wiejskimi chatami wiszą pobielone śniegiem gałęzie świerków. Obejścia ogrodzone płotami z nieociosanego, surowego drewna. Pachnie
lasem, wsią i zimą. A w środku tej wioseczki, nad chatą najokazalszą, najprawdziwszą, bo przywiezioną przez górali z Doliny Roztoki - nad tą chatą, gdzie zatrzymała się jaśniejąca gwiazda, młodziutka
Maryja pochyla się nad żłóbkiem, z którego mały Jezus wyciąga ku przybyszom ręce. Obok św. Józef i pasterze w strojach góralskich. Jest i dziewczyna w białej koszuli i serdaku, śmiało wkraczająca w świętą
scenę Narodzenia. Nie ma wołu, jest za to osioł. A raczej oślica Amelka, w zagrodzie chroniącej przed mrozem i wiatrem; są egzotyczne lamy i swojskie owce. Są różnorodne ptaki, m.in. barwne pawie i płochliwe
bażanty. Niemi strażnicy cudu. Jest też karawana Trzech Króli w długich szatach, taszczących kosze pełne darów, wypatrujących gwiazdy. A obok - życie biegnie swoim torem. Jest dom, jest rodzina, stół
z białym obrusem. Świętują pewnie Narodzenie Pana...
Skrzypi pod nogami śnieg, obłoczki pary wiszą nad ustami modlących się ludzi. Dzieci z zarumienionymi policzkami, wycieczki szkolne, dorośli i zupełnie sędziwi ludzie - wszystkim jednako błyszczą
oczy. Taka jest tegoroczna szopka jasnogórska. Resztę niech dopowiedzą zdjęcia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu