
Pomoc dajcie mi, rodacy,
gdyż okrutny los mnie nęka,
żebrać muszę, bo do pracy
jedna mi została ręka...
Wspomnienie z dzieciństwa. Wielka Sobota. Z siostrą i rodzicami odwiedzam w kościołach Groby Pana Jezusa. Przed wejściem do kościoła stoi człowiek - kaleka bez ręki, w zniszczonym żołnierskim mundurze.
U jego nóg czapka żołnierska. Żołnierz inwalida śpiewa: Pomoc dajcie mi, rodacy, gdyż okrutny los mnie nęka... Wspomnienie zostało na całe życie. Tę piosenkę śpiewała w domu także mama. Piosenka anonimowa,
powstała po upadku Powstania Listopadowego, zaśpiewana po upadku Powstania Warszawskiego i zniewoleniu Polski przez Sowiety. Nie wiem, jaki był późniejszy los kalekiego śpiewaka, żołnierza. Już nie śpiewał
przed kościołem.
60 lat temu, 13 kwietnia 1943 r. zostały odkryte w Lesie Katyńskim ciała tysięcy polskich oficerów pomordowanych przez NKWD.
Prawda o męczeństwie Polaków na nieludzkiej ziemi i męczeństwie Polaków na ziemi polskiej - na Kresach i w polskich Katyniach, jak Berezwecz, lwowskie Brygidki, Turza, warszawski Służewiec i wiele
innych... TA PRAWDA MIAŁA ZGINĄĆ. W Peerelu obowiązywała moskiewska zasada: "zapomnieć, nie widzieć, nie słyszeć i... małczat´". Nie rozliczone i nie ukarane pozostanie ludobójstwo Moskwy - to z lat minionych
i to trwające w Czeczenii? Nie rozliczone i nie ukarane pozostanie ludobójstwo "naszych, rodzimych" komunistycznych okupantów? Jaki jest obecny los tych, którzy przeżyli, żołnierzy Polskiego Podziemia,
walczących przez lata o Polskę naprawdę NIEPODLEGŁĄ? Wegetują, na skraju ubóstwa. Ich oprawcy mają się dobrze, korzystając, jak za Peerelu, z przywilejów przyznawanych im za mordowanie Żołnierzy Niepodległości.
Mają się dobrze i... śmieją się. Żołnierz oddziału "Jędrusiów" Armii Krajowej, poeta Czesław Kałkusiński ps. "Czechura", autor Jędrusiowej doli, jednej z najpiękniejszych piosenek partyzanckich II wojny
światowej, po latach, na rocznicowe, żołnierskie spotkanie, napisał wiersz. Ten gorzki, bardzo prawdziwy wiersz znalazłem w książce wspomnień Jędrusiowa dola, żołnierza AK Stanisława Zielińskiego:
Witam Was, mili staruszkowie,
Zebranych tu jak dziejów garstka -
I cóż ja biedny dziś Wam powiem,
Gdy dookoła tyle łgarstwa.
Skrzyknęła nas tu głupia pamięć
Dziejów narodu, krwią pisana,
Zroszonych szczodrze matek łzami,
Nie zabliźniona dziejów rana.
Witam Was, mili staruszkowie,
Ciut nadszarpnięci zębem czasu -
I cóż ja biedny dziś Wam powiem,
"Jędrusie", sławni chłopcy z lasu!
Cofnijmy się w czasie. W czerwcu 1946 r. w Częstochowie schwytany został przez UB twórca i pierwszy dowódca Konspiracyjnego Wojska Polskiego - kpt. AK Stanisław Sojczyński "Warszyc". 19 lutego 1947
r. został zamordowany w łódzkim więzieniu. Przedtem, w śledztwie, po nieludzkich torturach, był przesłuchiwany przez szefa łódzkiego UB, Mieczysława Moczara (agenta NKWD, Mikołaja Sergiejewicza Diemko),
późniejszego ministra Spraw Wewnętrznych PRL-u. "Warszyc" rzucił na ziemię daną mu do podpisania deklarację uległości i w twarz Moczarowi spokojnie wypowiedział słowa: "Jeśli padam na kolana - to tylko
przed Bogiem".
Kornel Makuszyński napisał kiedyś wiersz o polskim żołnierzu, zmarłym z ran, przybyłym do nieba. Św. Piotr zapytał go, jaką ma największą prośbę, która tutaj, w raju, będzie spełniona. Żołnierz odpowiedział:
"Pragnę wrócić na ziemię, aby dalej walczyć o wolność Ojczyzny". Proszę Czytelników, którzy może mają ten wiersz, o przysłanie mi go. Mój adres: L. Schillera 4/68, 42-200 Częstochowa.
W rocznicę odkrycia w Lesie Katyńskim ciał polskich oficerów zamordowanych przez NKWD, wszystkim Rodakom zamęczonym na nieludzkiej ziemi i na ziemi polskiej, którzy oddali życie Ojczyźnie, poświęcimy
42 . Wieczór poezji i wspólnego śpiewania ukrytych pod sercem piosenek - 13 kwietnia 2003 r. o godz. 17.00 w auli Redakcji Niedzieli, ul. 3 Maja 12. Tytuł Wieczoru: "Gdybym o nich zapomniał, Ty, Boże
na niebie, zapomnij o mnie". Wstęp wolny.
Pomoc dajcie mi, rodacy
"Pieśń tułacza"
Słowa i melodia: anonim
Pomoc dajcie mi, rodacy,
gdyż okrutny los mnie nęka,
żebrać muszę, bo do pracy
jedna mi została ręka.
Ziomek nędzarz, bogacz w blizny
głos błagalny do was wznosi,
żołnierz wierny dla Ojczyzny
o jałmużnę ziomków prosi.
Porzuciłem ojca, matkę,
porzuciłem żonę lubą,
porzuciłem dzieci, chatkę,
pogardziłem życia zgubą.
Biegłem, kędy bój wrzał krwawy,
walczyć pod Ojczyzny znakiem,
krew przelałem w polu sławy,
a dziś muszę być żebrakiem.
Zabrał sąsiad zły dostatki,
wiatry z ogniem dom rozwiały,
nie mam żony, brata, matki,
w grób przed nędzą się schowały.
Mnie zawistny los tu gniecie,
znoszę nędzę, urągania,
i nic nie mam na tym świecie
prócz tej ręki do żebrania.
Bez nadziei, bez pociechy
tak pędzę życie tułacze,
wzdycham do rodzinnej strzechy,
lecz jej pewnie nie zobaczę.
Za mną w rodzinnej ustroni
może kto tam tęskni przecie,
może kto i łzę uroni,
smutne myśli śląc po świecie.
Kiedy wrzała wojna mściwa,
kiedym z wrogiem staczał boje,
czemuż kula litościwa
nie trafiła w serce moje.
Byłbym zginął z bronią w dłoni,
padł, jak wolnym paść przystoi,
dziś tułacza smutek goni,
na ten ciężar nie mam zbroi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu