Pewnie zadziwisz się,
dlaczego do Ciebie piszę.
Mam dwa powody:
Jest Wielkanoc
i są Twoje imieniny.
Najpierw o Wielkanocy.
Dużo przeżyć świątecznych
mi przypominasz.
Należałeś do straży pożarnej.
Owszem, przystojny był
z Ciebie strażak,
a podobałeś mi się
za jedną rzecz.
Zawsze byłem ciekaw,
co te strażaki robią
i o czym myślą,
gdy stoją przy Grobie Pańskim.
Zobaczyłem, że Ty
trzymasz w ręku
dyskretnie
schowany różaniec
i przesuwasz jego paciorki.
To Ty jesteś
ciekawy strażak - pomyślałem.
W Wielką Sobotę
przyszliście całą czwórką
ze święconką do kościoła.
Maryś to wie,
co się święci w Wielką Sobotę:
Chleb, mięsa wielkanocne,
jajka, wiosenne roślinki.
Ładne te Twoje dziewczyny.
Justyna zostawiła mi
dwie pisanki.
Jedną dla więźniów,
a drugą dla mnie.
Śliczne są
te łowickie pisanki
ręką i sercem malowane.
Weronika złożyła mi ofiarę
do koszyczka
i czekała, aż jej podziękuję.
Podziękowałem.
Poszliście do Grobu Pańskiego.
Nie wiem, Wojtek,
o co się modliłeś,
ale wiem, że na pewno
Pan Bóg Cię wysłuchał,
bo aż myślenie trzeszczało,
a serce waliło o skałę grobowca.
Jeszcze jedno przeżycie
wielkanocne
muszę Ci wypomnieć.
Zabierałeś spalone ciernie
z ogniska Wielkiej Soboty.
Pytałem: Wojtek,
i co Ty robisz z tymi cierniami?
Jak to, to Ksiądz nie wie?
Nijako mi było,
uczonemu teologowi,
ale przyznałem się:
Nie wiem.
Bo my, strażaki,
i inni chłopi ze wsi
idziemy w Wielkanoc
na wioskowe pola
i kopiemy cztery kopce.
Tam zakopujemy ciernie,
aby z tych spalonych
Męką Pańską cierni
wyrosły nowe plony.
Przy czwartym kopcu
spotykamy się z chłopami
z sąsiedniej wsi
i młodsza chorągiew
kłania się starszej.
My się witamy,
jak na sąsiadów przystało,
i nad ranem
wracamy do wioski.
Przechodzimy przez całą wieś.
Śpiewamy pieśni wielkanocne,
a kobiety dają nam dyngus.
Trochęśmy usmażyli
i przekąsili - Ksiądz rozumie.
Zimno było.
Ale resztę sprzedaliśmy
i przynieśliśmy do Księdza
ofiarę od naszej chorągwi,
to znaczy od całej wsi,
o Boże błogosławieństwo dla nas
i o szczęśliwe zbiory.
Piszę, Wojtku, o tym,
bo jestem człowiek ze wsi
i nie mogę sobie wytłumaczyć,
kto Was nauczył takiej teologii
i skąd Wam ta wiara,
że ze spalonych cierni
Bóg wskrzesi nowe życie,
a ziemia wyda obfite owoce.
Jeśli Wy tak myślicie,
to się nie dziwię,
że tak mało
dopłaci Wam Bruksela.
Nie nadajecie się do Wspólnoty!
Za pobożni jesteście!
Zostawmy to do referendum.
Drugi mój powód,
że do Ciebie piszę,
to Twoje imieniny.
Gdy były trudne czasy
i chleb na kartki,
w dużej mierze karmiłeś nas
na plebanii.
Nie zdążę Ci za to odrobić,
ale proszę Boga,
aby Tobie i Rodzince błogosławił.
Chciałbym doczekać ślubu
Weronki i Justyny.
To ja chcę im błogosławić.
Zobaczymy, czy Bóg pozwoli.
Kocham Was jak dawniej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu