Muszę Ci o tym napisać,
bo tak często Cię wspominam
i bierzmowanie
w Waszej parafii.
Lubię bierzmować.
To takie wielkie przeżycie,
gdy wkładam ręce na Was
razem z kapłanami
i słyszę szum gwałtownego wiatru,
a języki ognia
zstępują na Was.
Czuję, jak zstępuje na Was
Duch Pocieszyciel
i jesteście napełnieni
Duchem Świętym.
W Twojej parafii, przez Ciebie,
przeżywałem
tak mocno i gorąco
moment włożenia rąk.
Mówiłem do Was tak:
Powiedzieliście mi straszne zdanie:
Pragniemy,
aby Duch Święty umocnił nas
do mężnego wyznawania wiary...
Będę Was za chwilę pytał
pięć razy:
Czy Ty wierzysz w Boga?
Wyuczeni, powiecie mi
chórem, pod sznurek:
Wierzymy!
A ja Wam, dranie,
już nie wierzę, bo Wy
tylko mówicie, że wierzycie,
a postępujecie, jakby Boga nie było.
Było włożenie rąk
i poszedłem z księżmi,
aby każdemu z Was
uczynić znak bierzmowania,
namaścić czoła Wasze
olejem krzyżma
poświęconym w Wielki Czwartek
w katedrze przez biskupa
na Mszy Świętej Krzyżma.
Gdy podszedłem do Ciebie,
płakałaś jak dziecko.
Co się stało?
- Bo ja nie mam takiej wiary,
o jakiej biskup mówił.
Mario Wiktorio!
Ty to masz wiarę,
jak Magdalena.
Ty potrafisz kochać przez łzy
jak Ona.
Ciebie to mogę bierzmować.
Nie był to czas
na sentymenty,
bo dużo Was było
do bierzmowania,
ale zapamiętałem Cię bardzo
i szukałem okazji,
aby Ci o tym napisać
i przypomnieć.
Jak to jest z tym płaczem
w przeżyciu wiary?
Są ludzie,
którzy nie lubią wzruszeń.
Czynią wszystko na zimno,
według reguł, przepisów
i dobrze.
Znam wzruszenia pań,
bo często płacz jest ich bronią.
Widziałem jednak przeżycia,
które są czymś więcej
niż ckliwym mazaniem się
dla wzbudzenia litości.
Sam mam wyrzuty,
że tylko dwa razy
szedłem do spowiedzi
z płaczem jak Piotr,
jak Magdalena,
ale to były dobre spowiedzi:
w Częstochowie
i w Gapininie pod krzyżem.
Pamiętam też,
jak na wizytacji parafialnej
podczas wizyty
na Komendzie Policji
moi mocni Inspektorzy -
z kaburą, z bronią
i siłą przepasani -
nie mogli ze wzruszenia
dokończyć Ojcze nasz.
Dlaczego?
- Bo biskup mówił do nas
jak człowiek.
Pierwszy raz tu, na komendzie,
mówiliśmy pacierz.
Ja też nie wytrzymałem.
Bałem się kiedyś milicjantów.
Jeszcze nigdy nie modliłem się
z policjantami.
Może to chłopcom dobrze robi,
gdy zamiast pałki
używają pacierza.
Wstydzić się być dobrym
to wstyd!
Miałem szczęście modlić się
w katedrze polowej z kombatantami.
Pan Pułkownik wtulił się
w mój ornat, całował krzyż
i płakał jak dziecko.
Panie Pułkowniku,
ja też uwierzyłem, zobaczyłem
i płakałem.
Dość tych sentymentów.
Mario Wiktorio!
Ładne imię sobie wybrałaś.
Przyjedź kiedyś do Łowicza,
odwiedź Patronkę - świętą Wiktorię
i pomódl się ze mną,
ale już nie płacz.
Ty jesteś Wiktoria!
Uśmiechnij się.
Pomóż w rozwoju naszego portalu