Oto mała notatka, zamieszczona na łamach wysokonakładowego dziennika: "Nie można wskazać odpowiedzialnych za mordowanie Polaków na Wołyniu wiosną i latem 1943 r. - oznajmił wczoraj prokurator
Piotr Zając z pionu śledczego IPN w Lublinie, który prowadzi to śledztwo. Nieznani są konkretni sprawcy, osoby odpowiedzialne za podjęcie zbrodniczych decyzji, brakuje też dokładnej liczby
ofiar, choć szacuje się ją na 50 do 60 tys.". I tyle. Żadnego odredakcyjnego komentarza, żadnej próby uzasadnienia, dlaczego Nie można. A przecież w przeddzień obchodów 60. rocznicy rzezi
wołyńskiej jest to temat szczególnie interesujący!
W tym samym dzienniku miesiąc wcześniej ukazał się list Jacka Kuronia, w którym napisał: "Faktem jest, że w lipcu 1943 r. banderowskie skrzydło Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów
i związane z nim oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii rozpoczęły czystkę etniczną na Wołyniu, tzn. zabijały polską ludność pod hasłem «Lachy za San»...". Ale co jest faktem
dla Kuronia (którego o polski nacjonalizm z pewnością posądzić nie można), dla prokuratora Zająca faktem nie jest. Ciekawe, czy zapoznał się on z tekstem zamieszczonym w periodyku
Głos Kresowian (nr 9/2003), w którym wymieniono z imienia i nazwiska Kłyma Sawura, który "wydał UPA rozkaz przystąpienia do masowej rzezi Polaków...".
Głos Kresowian publikuje również wypowiedź Dory Kacnelson, historyka, literaturoznawcy, publicystki polskiej żydowskiego pochodzenia: "Dlaczego Kwaśniewski ciągle przeprasza? A kto przeprosi
za bestialsko pomordowanych Polaków? Za dzieci, którym banderowcy przybijali języki do stołków, za wykłute oczy, za palenie żywcem?...".
Pomóż w rozwoju naszego portalu