Bardzo lubię jeździć na rowerze, czasami odbywam dłuższe wycieczki po okolicach Gdańska i nie tylko...
Znalazłem się w maleńkiej wiosce w województwie pomorskim. W sklepie obok artykułów spożywczych, kosmetyków, różnych gazet są wyłożone czasopisma pornograficzne. Aż
mnie zatkało! Wchodzą dzieci, młodzież, kobiety, mężczyźni. Nikogo to nie oburza? Nikt nie protestuje? Pozwalają na deprawację dzieci? Może cieszą się wiadomą "edukacją" młodzieży?
W sklepie wisi krzyż. Rozmawiam ze sprzedawcą (właścicielem?). Nie rozumie, o co mi chodzi. Tłumaczę mu więc, że na szyldzie jest napisane: "Sklep spożywczo-przemysłowy", a w
środku mamy pornografię. Gdyby więc napisał "Sex shop", to bym do tego sklepu nie wszedł. Byłem spragniony. Zmylony kłamliwym szyldem, wszedłem i zobaczyłem czasopisma obrażające godność człowieka
i moją wiarę. Zapytałem, jak on godzi to z krzyżem wiszącym w sklepie, jak może narażać na demoralizację dzieci. Dlaczego w tak ordynarny sposób obraża godność
kobiety?
Moje argumenty go nie denerwowały i nie niepokoiły. Stał jak przysłowiowy słup soli. Człowiek "wyprany" z emocji.
Problem nie dotyczy jednej wioski i tylko jednego sprzedawcy (właściciela?). Tak jest w wielu sklepach spożywczych i w marketach. Czy ktoś reaguje? Czy próbuje coś
z tym zrobić? Co na to klienci i władze? Co na to "wielka" Gazeta Wyborcza? Czyżbyśmy byli społeczeństwem hipokrytów? Z jednej strony "święcie" oburzamy się na pedofilię,
gwałty, rozwiązłość, a z drugiej - zgadzamy się na jej propagowanie, m.in. w sklepach. Pozwalamy, by dzieci spotykały się z pornografią przy zakupie cukierka?! Dlaczego,
oburzając się na przestępstwa seksualne, nie reagujemy na tak oczywiste i nachalne zło, jakim jest pornografia? Dlaczego, organizując marsze milczenia przeciw przemocy, nie żądamy skuteczności
prawa wobec takiego zła, jak pornografia, wobec przemocy względem dzieci i ich wrażliwości? Czyżbyśmy byli faryzeuszami? Pamiętajmy, że Jezus mówił i ostrzegał: "Biada wam (...)
faryzeusze" (por. Mt 23, 13).
Pomóż w rozwoju naszego portalu