Reklama

Wiara

Ze św. Franciszkiem śpiewamy „Pieśń słoneczną”

Fresk Cimabuego. frag.

Pierwszy raz do Asyżu pojechałem autostopem. Był rok 2000, Rok Wielkiego Jubileuszu. Po chłodnej nocy spędzonej w Alpach na przystanku autobusowym złapaliśmy z bratem, którym mi towarzyszył, stopa do Perugii, miasta położonego trzydzieści kilometrów od Asyżu. Z nieba lał się żar. Na zwiedzanie Perugii nie poświęciliśmy więc dużo czasu, gdyż chcieliśmy dotrzeć jak najszybciej do miasta św. Franciszka.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Asyż zrobił na nas oszałamiające wrażenie. Uliczki, którymi chodził św. Franciszek, nie zmieniły się od wieków. Każdy kąt mówił o szaleńczym porywie serca młodego asyżanina, który zapragnął cały płonąć miłością do Chrystusa: plac, na którym sądzony przez biskupa rozebrał się niemal do naga i oddał ojcu odzienie; podwyższenie, z którego przemawiał na centralnym placu miasta; maleńki kościółek Matki Bożej Anielskiej, przy którym mieszkał w szałasach wraz z braćmi i gdzie przeszedł do życia wiecznego…

Na koniec, przed udaniem się w dalszą drogę do Rzymu, dotarliśmy do kościółka San Damiano. To miejsce, gdzie, można powiedzieć, wszystko się zaczęło. To tu Franciszek usłyszał z krzyża: „Franciszku, odbuduj Mój Kościół” i pełen zapału odpowiedział na to wezwanie. Także tu, naznaczony stygmatami, spędził ostatnie lata życia, które nie należały do łatwych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Choroba oczu

Reklama

Od dawna Franciszek chorował na oczy, co potęgowało ból płynący z całego jego ciała, szczególnie z naznaczonych stygmatami rąk, stóp, boku… Choroby oczu nabawił się najprawdopodobniej w czasie swej wyprawy na Bliski Wschód. Osiągnął wtedy wiele: spotkał się z sułtanem, głosił mu Ewangelię, pokazał, że najtrudniejsza misja może być prowadzona bez trzosa, z pustymi rękami, ale pełnym sercem. Imię Franciszka było wówczas na językach wszystkich ważnych osób w Europie. On sam przywiózł ze sobą do Włoch wiele cennych doświadczeń, wspomnień czy nawet wzorców do naśladowania. Na swój sposób podziwiał gorliwość i oddanie pobożnych muzułmanów, którzy na głos muezina pięć razy dziennie przerywali prace i padali na twarz przed Najwyższym. Czy my, chrześcijanie – myślał – wyznawcy prawdziwej religii, nie powinniśmy być równie gorliwi?

Krótko po powrocie oczy Franciszka zaczęły ropieć. Kanaliki łzowe zapychała gęstniejąca substancja, zwiastująca poważną chorobę. Zdecydowano się na zabieg. Kto choć trochę orientuje się w średniowiecznych metodach leczenia, może sobie wyobrazić, co czekało Franciszka. Kanaliki łzowe wypełnione ropą postanowiono przepalić rozgrzanym do czerwoności metalem…

Byłby to ból nie do wytrzymania, gdyby nie ogromna miłość Franciszka do brata Ognia. Ogień Franciszek kochał najbardziej ze wszystkich stworzeń, ponieważ jest on obrazem i znakiem Ducha Świętego. Nawet gdy pewnego razu zaczął on trawić habit Franciszka, święty nie chciał go ugasić ze względu na swą wielką cześć i szacunek. Dopiero pod posłuszeństwem, z nakazu przełożonego na to pozwolił.

Pragnienie wychwalania Boga

Po wielu bolesnych kuracjach Franciszek nie widział już praktycznie nic. Co gorsza, każdy promień słońca sprawiał mu fizyczny ból. Większość czasu spędzał w swym ciemnym szałasie. Kiedy wychodził na zewnątrz prowadzony za rękę przez współbrata, słyszał piękny śpiew ptaków i pragnął ze wszystkich sił wraz z nimi wychwalać Pana, który niegdyś przemówił do niego z krzyża.

Reklama

„Najwyższy, wszechmogący, dobry Panie, Twoja jest sława, chwała i cześć, i wszelkie błogosławieństwo” – zaczynał swą pieśń Franciszek. Pochwałę stworzeń otwiera proklamacja oddania Najwyższemu wszelkiej chwały. On jest dobry, a niewidomy Franciszek tę dobroć dostrzega, czuje, wysławia. W niej się zanurza, jej ofiaruje cierpienie swych oczu, ciała i duszy.

„Pochwalony bądź, Panie, […] z bratem słońcem, […] przez brata księżyc i gwiazdy, […] przez brata wiatr i przez powietrze, […] przez siostrę wodę, […] przez brata ogień, […] przez siostrę naszą matkę ziemię”. Wszystkie żywioły błogosławią Pana! Cały świat mówi Franciszkowi o Bogu. Zaprasza do chwalenia Pana. A Franciszek w jego imieniu wysławia Stwórcę wszechrzeczy. Pod spojrzeniem i w sercu Boga rodzi się niezwykła wspólnota braterstwa. Wszyscy wyszliśmy z Jego ręki, On nas pięknie ukształtował, nieustannie podtrzymuje nas w istnieniu. Już samym istnieniem – my, wszystkie stworzenia – mówimy o Bogu i chwalimy Jego imię. Tak czynią: słońce, księżyc, gwiazdy, wiatr, woda, ogień, ziemia... Także człowiek, który jednak jest powołany do czegoś więcej: tylko on potrafi rozpoznać znaki obecności Boga w stworzeniu i swym językiem wznieść, w imieniu swoim i całego stworzenia, najpiękniejszą pieśń pochwalną.

Niezwykła kontemplacja stworzenia

Reklama

Franciszek „Pieśnią słoneczną” zaprasza nas do niezwykłej drogi kontemplacji. Pięknie pisze o niej Raniero Cantalamessa w swej najnowszej książce Franciszek – kuglarz Boży: „Pierwszym zadaniem rozumnych stworzeń wobec stworzonego świata jest użyczenie mu własnego głosu. Niebo i ziemia – mówi Pismo Święte – są pełne Twojej chwały. Są nią, by tak rzec, nabrzmiałe. Nie mogą jednak same zabrzmieć. Jak brzemienna kobieta potrzebują rąk położnej, by wydać na zewnątrz to, co noszą w sobie. Owymi położnymi chwały Bożej mamy być my, stworzenia uczynione na obraz i podobieństwo Boże”. Człowiek jest więc powołany, by dostrzec w otaczającym go świecie obecność Boga i Jego chwałę oraz ją wypowiedzieć, wyśpiewać, stając się niejako dyrygentem czy nauczycielem śpiewu ogromnego chóru stworzeń. Stworzenia prowadzą człowieka do Boga, a człowiek, zanurzony w Bogu, nadaje stworzeniom ostateczny sens ich istnienia.

Brat stworzeń, ale...

Zastanawiające jest, że w „Pieśni słonecznej” nie pojawiają się zwierzęta. Franciszek przecież bardzo je kochał. Głosił kazanie do ptaków i zachęcał je do chwalenia Stwórcy. Przyjaźnił się z cykadą, która grała na cześć Najwyższego. Nade wszystko kochał owieczki, w których niewinności dostrzegał czystość Bożego Baranka. A nawet ze wzruszeniem zbierał z drogi robaki, by ktoś ich nie rozdeptał, ponieważ przeczytał w Księdze Psalmów słowa odnoszące się do męki Chrystusa: „Ja zaś jestem robak, a nie człowiek”. Miłość Franciszka do zwierząt była motywowana chrystologicznie. Dlaczego jednak nie ma ich w „Pieśni słonecznej”?

Reklama

Być może uważamy Franciszka za większego miłośnika „zwierzątek”, niż był nim w rzeczywistości. Całe jego serce zwracało się ku Chrystusowi, ku Bogu. Kochał stworzenia (także zwierzęta) nie dla nich samych, ale dla chwały Najwyższego, „którego imienia nikt nie jest godzien wymówić”. Był bratem stworzeń, ale w centrum jego życia znajdowała się relacja z Ojcem, od którego wypływa wszelkie istnienie. U kresu życia, bardzo cierpiąc, w „Pieśni słonecznej” sławi Boga za stworzenia, które zadają mu ból – słońce i ogień – oraz niosące ulgę – wodę i wiatr. W ostatnim akordzie pieśni sławi Boga za śmierć, która się zbliża, by być dla niego przejściem do nowej i pełniejszej jedności z Bogiem. Śmierć cielesną Franciszek uważał za siostrę, ponieważ jest wpisana w porządek natury. Zamyka czas pielgrzymowania, cierpienia i trudu, wprowadzając w nowy świat, w świat nowego stworzenia wyzwolonego ostatecznie z lęku i śmierci.

Wyśpiewać braterstwo

Kluczem do dobrego przeżycia tego przejścia, śmierci cielesnej, jest przebaczenie i pojednanie – braterstwo. „Pochwalony bądź, Panie mój, przez tych, którzy przebaczają dla Twej miłości i znoszą słabości i prześladowania”. Przed oczyma Franciszka w tym momencie pojawiał się przebaczający, cierpiący i prześladowany Chrystus, który zapraszał, by pójść za Nim drogą miłości. Nie wyklucza ona bowiem nikogo, obejmuje całe stworzenie, które wyzdycha, „oczekując objawienia się synów Bożych”.

Z San Damiano Franciszek rozesłał braci w różne strony świata, by szli i wielbili Boga, śpiewając „Pieśń słoneczną”, do której muzykę skomponował najprawdopodobniej brat Pacyfik (który jest bohaterem najnowszej książki Raniera Cantalamessy o św. Franciszku). Bracia szli, zwiastując pokój, braterstwo, pojednanie. Zapraszali ludzi i całe stworzenie do chwalenia Boga.

Jak za czasów Franciszka

Z San Damiano, spaleni mocnym sierpniowym słońcem, po posiłku spożytym w oliwnym gaju przy śpiewie cykad, ruszyliśmy w dalszą drogę i my (ja z towarzyszącym mi bratem). Skierowaliśmy się, w stronę Rzymu, żebrząc o podwiezienie, by w duchu Franciszka przejść przez Drzwi Święte i wejść w kolejne tysiąclecie doświadczenia ojcostwa Boga.

Brat Maciej Zinkiewicz – kapucyn, doktor filozofii. Dyrektor wydawnictwa „Serafin” i redaktor naczelny „Głosu Ojca Pio”. Wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie.

Podziel się:

Oceń:

+4 0
2021-09-06 13:55

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Niedziela św. Franciszka

„Niech cała ziemia błogosławi Pana” – to hasło odbywającej się 3 października pod patronatem Konferencji Episkopatu Polski Niedzieli św. Franciszka. Dzień ten organizuje już po raz czwarty Światowy Ruch Katolików na rzecz Środowiska.

Więcej ...

Abp Galbas o pomyśle ministerstwa - "Katecheci są w trudnej sytuacji"

2024-12-23 20:34

red.

Proponowaliśmy stronie rządowej żeby zmiany w kwestii lekcji religii były wprowadzane spokojniej, nie tak gwałtownie. Patrzymy na ogromną rzeszę katechetów, którzy nagle są postawieni w sytuacji dość kłopotliwej i trudnej dla nich. Mogą stracić pracę - mówił w "Gościu Wydarzeń" arcybiskup Adrian Galbas, metropolita warszawski.

Więcej ...

Życzenia bożonarodzeniowe od abp. Józefa Kupnego:

2024-12-25 00:00
Abp Józef Kupny

Ks. Łukasz Romańczuk/Niedziela

Abp Józef Kupny

Życzenia bożonarodzeniowe od abp. Józefa Kupnego:

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Niepokojące informacje o stanie zdrowia ks. Michała...

Wiadomości

Niepokojące informacje o stanie zdrowia ks. Michała...

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Wiara

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Nowenna do Świętej Rodziny

Wiara

Nowenna do Świętej Rodziny

Abp Galbas o pomyśle ministerstwa -

Kościół

Abp Galbas o pomyśle ministerstwa - "Katecheci są w...

Zakaz spowiadania dzieci poniżej 18. roku życia. Petycja...

Wiara

Zakaz spowiadania dzieci poniżej 18. roku życia. Petycja...

Polak biskupem pomocniczym w Chicago

Kościół

Polak biskupem pomocniczym w Chicago

Maryja udaje się do Elżbiety, by służyć

Wiara

Maryja udaje się do Elżbiety, by służyć

Opus Dei wydało oświadczenie ws. Marcina Romanowskiego

Wiadomości

Opus Dei wydało oświadczenie ws. Marcina Romanowskiego

Czy pragnę dziś do końca otworzyć swe serce dla Boga?

Wiara

Czy pragnę dziś do końca otworzyć swe serce dla Boga?