Na mszę przybył emerytowany metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz. We wtorek były osobisty sekretarz św. Jana Pawła II był na liturgii odprawionej przez Franciszka w Preszowie na wschodzie Słowacji.
Reklama
„Gdy w czasie studiów w Polsce widziałem setki tysięcy pielgrzymów, przechodzących choćby przez Jasną Górę, to było mi smutno, że na Słowacji jest inaczej. Po kilkunastu latach posługi w moim kraju odkrywam, że również te małe grupki, skromniejsze pielgrzymki mają też coś w sobie i nie potrzeba tego za wszelką cenę zmieniać” – powiedział PAP rektor kościoła Matki Bożej Bolesnej.
Paulin podkreślił także, że jego zdaniem tylko część objawień związanych z sanktuariami ma charakter uniwersalny, a każdy naród musi odkrywać swoją część posłannictwa, by lepiej zrozumieć swoje zadanie, swoją duchowość i mentalność.
Dla o. Kentosza sanktuarium w Szasztinie jest symbolem rodziny i świadectwem, że dla Słowacji w XXI wieku nie ma innej drogi niż przez rodzinę. Jak podkreślił, tutejsze objawienie związane było właśnie z ochroną rodziny.
„Sanktuarium powstało w czasie wielkiej monarchii austro-węgierskiej, gdy społeczeństwo było wielonarodowe i wielokulturowe, zróżnicowane ekonomicznie. Wśród tego wszystkiego jeden, może i najmniejszy, naród słowacki, który w swojej prostocie, spokoju i zdecydowaniu potrafi za pomocą łaski bożej przygotować miejsce, które łączy, szanuje i potrafi obdarować” – powiedział.
„Wizyta papieża Franciszka jest wielkim wydarzeniem, szczególnie w kontekście pandemii. Ludzie są przygnębieni długotrwałymi ograniczeniami, złymi wiadomościami, pogorszeniem relacji międzyludzkich i kryzysem gospodarczym. Papież przynosi radosną nowinę i słowa pokrzepienia. Jest to sygnał tego, że powoli się otwieramy na lepszą przyszłość” – powiedział PAP o. Kentosz.
Reklama
Zwrócił uwagę, że dzień obecności papieża w Szasztinie nie został wybrany przypadkowo. 15 września obchodzone jest święto Matki Bożej Bolesnej, która jest patronką Słowacji.
Plac przed ołtarzem sąsiadującym z gmachem bazyliki zaczął się zapełniać już od godz. 22 we wtorek. W środę nad ranem na polach zamienionych w parkingi stanęły pierwsze autokary z pielgrzymami. Dojechały także specjalne pociągi. Według wstępnych szacunków na mszy będzie około 70 tys. osób. Pierwotnie planowano, że sektory dla wiernych zostaną zamknięte o godz. 8 w środę. Ponieważ jednak drogi dojazdowe zostały zablokowane przez setki samochodów osobowych oraz idących w stronę błoni ludzi, godzinę zamknięcia przesunięto na 9.
Słowacy studiujący w czeskim Brnie, Jula i Marek, zajęli miejsca tuż przy barierce, dokładnie naprzeciw ołtarza, już we wtorek wieczorem. Mieli ze sobą grube śpiwory i karimaty. „Gdy zajmowaliśmy miejsca, nie było łatwo znaleźć takie, które by nas zadowalały, ale udało się” – powiedzieli PAP.
Później do Szasztina przyjechały grupy prowadzone przez księży parafialnych z całego kraju. Nie brak też wiernych, którzy podróż podejmowali indywidualnie.
Reklama
„Przyjechałam z Wysokich Tatr. Mieliśmy jechać autokarem, ale zabrakło chętnych, chyba przez wymóg szczepień i rejestrację” – mówiła PAP 50-letnia Maria.
Samotną podróż z Zabrzehu na Morawach w Republice Czeskiej do Szasztina ma za sobą także Jan Chrobek. Przyjechał pociągiem, a na miejsce mszy dotarł nad ranem.
82-letni Jan Rybar, który mieszka w odległości około 20 kilometrów od bazyliki i na pielgrzymkach do Matki Bożej Bolesnej jest co roku, takiej liczby wiernych tutaj jeszcze nie widział. Był też na mszy, którą w 1995 roku odprawiał w pobliżu Szasztina Jan Paweł II. „Teraz wszystko jest bardziej nowoczesne, a papież wówczas był bardziej razem z nami. Był bardziej słowiański, ale i ten jest dobry. Przystosował się do nas i mówi mądre rzeczy” – ocenił Rybar.
Z Szasztina Piotr Górecki (PAP)
ptg/ akl/