Reklama

Nasze zadanie: obudzić śpiących

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. prał. Jerzym Steckiewiczem, wikariuszem biskupim w Kaliningradzie, rozmawia ks. inf. Ireneusz Skubiś

Ks. Ireneusz Skubiś: - Jest Ksiądz wikariuszem biskupim dla okręgu kaliningradzkiego. Na początku lat 90. pod względem organizacji kościelnej była to pustynia. Co skłoniło Księdza Prałata do pracy na terenie obecnej Rosji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. prał. Jerzy Steckiewicz: - Zawsze myślałem o pracy na Wschodzie. Myślałem o Grodnie, z którego pochodzę. Pan Bóg sprawił, że znalazłem się w Kaliningradzie, i rzeczywiście zaczynałem niemalże od zera. Przede mną był tam przez kilka miesięcy ks. Anpras Gawronskas z Litwy. Dołączyłem do niego w czerwcu 1991 r. Zamieszkałem w hotelu, Msze św. odprawialiśmy przy kościele Świętej Rodziny i tak trwało to trzy lata. Powoli gromadziliśmy ludzi.

- Czy ci, którzy zaczęli przychodzić do Księdza jako duszpasterza, byli Polakami, czy także ludźmi innych narodowości?

- W większości mieli korzenie polskie. Jako pierwsi odnaleźli się ci, którzy mieli kontakt z Kościołem na swoich ziemiach rodzinnych - na terytorium obecnej zachodniej Białorusi, Wileńszczyzny czy Ukrainy. Dość często przychodzili również ludzie pochodzenia litewskiego. Byli to głównie ludzie starsi, odczuwający jeszcze potrzebę kontaktu z duszpasterzem. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że powinniśmy łączyć religijność z narodowością. Zaproponowaliśmy lekcje religii i lekcje języka polskiego dla dzieci - zachęcałem księdza litewskiego, żeby uczynił podobnie dla dzieci litewskich. Dziadkowie zaczęli więc przyprowadzać do nas swoje wnuki. Na pierwszą lekcję religii w listopadzie 1991 r. przyszło dwoje dzieci. Na następną już czworo, pięcioro - i tak to się zaczęło. Dzieci bardzo nam pomogły.
Później, gdy już mieliśmy kontenery, a w nich kaplicę, bibliotekę, centrum polonijne, centrum pomocy humanitarnej Caritas, a w pewnym momencie nawet kolegium teologiczne, przychodzące na lekcje religii dzieci zaczęły przyprowadzać swoich rodziców. Możemy więc powiedzieć, że dzięki dzieciom znalazło się u nas średnie pokolenie. W tej chwili bardzo często udzielamy sakramentu małżeństwa właśnie tym, którzy 11, 12 lat temu byli dziećmi. Są to już ludzie przygotowani do małżeństwa tak jak w Polsce, przez kursy, poradnictwo rodzinne itp.

Reklama

- Czy wcześniej była tam jakakolwiek struktura kościelna?

- Na początku nie było żadnej kościelnej struktury. Jeździliśmy po całym obwodzie kaliningradzkim, poszukując ludzi wierzących. Zaczepialiśmy ludzi na przystankach autobusowych, próbowaliśmy rozmawiać z nimi w centrum miasta, pytaliśmy o korzenie polskie, litewskie czy niemieckie. W ten sposób sami rozpoznawaliśmy teren i dawaliśmy się rozpoznać jako księża katoliccy, gotowi do pomocy duszpasterskiej na tym terenie.
Pierwszą parafię zarejestrowaliśmy w 1992 r. w Kaliningradzie - była to parafia Świętej Rodziny; potem - parafia św. Wojciecha, następna - w dawnej Tylży, obecnie Sowiecku. W tej chwili mamy już zarejestrowane 23 parafie. Możemy powiedzieć, że to już sieć kościołów.
Od samego początku w sposób świadomy staraliśmy się tam budować Kościół, a nie tylko jedną wspólnotę parafialną. Staraliśmy się tworzyć Kościół, który będzie miał wszystkie istotne elementy: nauczanie, czyli dzielenie słowa Bożego, ale również dzielenie chleba, a więc pomoc humanitarną. Stworzyliśmy kolegium teologiczne, które cieszy się ogromnym zainteresowaniem nie tylko katolików. Dla wielu ludzi w Rosji religia była utożsamiana z ciemnogrodem. Gdy przychodzą do kolegium, są zaskoczeni, że jest tam realizowany program wyższej uczelni. Są zdziwieni, że religia opiera się na filozofii, teologii, że nauka w tej dziedzinie jest tak mocno rozwinięta. Mamy wydawnictwo książkowe, wydajemy także gazetę w języku rosyjskim Kaliningradzkij Katoliczeskij Wiestnik. W ten sposób podnosimy też poziom wiedzy ludzi.

- Czy można powiedzieć, że jest to już takie zwyczajne duszpasterstwo, jak w Polsce czy w innym miejscu na świecie?

- Myślę, że jest to już całkiem zwyczajne, normalne duszpasterstwo, w którym pracuje 17 księży, 13 sióstr zakonnych i wielu katechetów świeckich; mamy 2 domy rekolekcyjne, a więc miejsca formacyjne dla wszystkich zainteresowanych, także organistów, ludzi do pracy socjalnej; prowadzimy systematyczne spotkania duchowieństwa z całego obwodu kaliningradzkiego, dni skupienia, rekolekcje itd.
W tej chwili w 10 parafiach pracują już księża. Dla porównania powiem, że na początku w niedziele odprawialiśmy po 7-8 Mszy św. Ja sam przez długi czas to przeżywałem, przejeżdżając w ten dzień ok. 400 km. Pierwsza Msza św. była o godz. 8.00, a ostatnia - o 20.00. Obecnie jest to już zupełnie inna rzeczywistość. Przede wszystkim odzyskaliśmy w obwodzie dwa kościoły: w Czerniachowsku, dawna Wystruć, i w miasteczku Bolszakowo, dawne Skajsgiry. W Sowietsku mamy nowo wybudowany kościół. Jest też osiem kaplic. W kilku miastach kaplice są w domach, np. w Bałtyjsku, dawnej Pilawie, kupiliśmy przedwojenny dom parafialny po pożarze i urządziliśmy tam dość dużą kaplicę, która wystarcza na potrzeby Bałtyjska. W Gwardziejsku udało się zakupić w centrum miasta zniszczony budynek, który był kiedyś hotelem, i tam urządziliśmy najpierw kaplicę, a teraz jest tam parafia, która gromadzi w każdą niedzielę na Mszach św. ponad 100 osób, mamy tam też dom rekolekcyjny.
W tym roku zrodziło się kolejne nasze marzenie. Niedaleko morza mamy dom dla dzieci - Dom św. Rafała. Spędzało tam tegoroczne wakacje ok. 250 dzieci. Chcielibyśmy, żeby w przyszłym roku liczba ta podwoiła się...
Możemy więc powiedzieć, że Kościół kaliningradzki już istnieje w pełnym tego słowa znaczeniu. Jest struktura, jest władza wykonawcza biskupa, są dwa dekanaty, dwóch dziekanów, są parafie, księża proboszczowie, księża wikariusze. W większości mamy już gdzie mieszkać, chociaż zdarzyło się ostatnio, że nowy proboszcz objął dwie parafie, w których nie ma ani miejsca zamieszkania, ani stałego miejsca sprawowania Mszy św.; w jednym z miast - w Pioniersku Msze św. są sprawowane w sanatorium; w innym mieście - w Swietłagorsku - w mieszkaniu prywatnym. W miasteczku Bagrationowsk ks. prał. Urbanowicz kupił sklep w budowie i już urządził tam kaplicę. Mamy nadzieję, że uda nam się tam szybko postawić kontenery i z czasem coś zbudować.
Okazuje się, że na terenie obwodu kaliningradzkiego jest wielu katolików, tylko oni śpią. Naszym zadaniem jest ich obudzić. Jest to bardzo radosna i twórcza praca, ponieważ widzimy, jak ludzie się zmieniają. Odzwyczajeni od praktyk religijnych - bo przecież jeżeli ktoś przez 40 lat nie uczęszczał na Mszę św., to nie odczuwa jej wewnętrznej potrzeby - z naszą pomocą zaczynają sobie uświadamiać ich znaczenie. Ostatnio przychodzą też do nas ludzie, którzy nie są pochodzenia polskiego, litewskiego czy niemieckiego, i proszą o chrzest. U nas katechumenat trwa rok, jednak wielu ludzi w sposób świadomy wybiera właśnie wyznanie katolickie.

- Pozostaję z wielkim podziwem dla tej ogromnej pracy Księdza Prałata i księży pracujących w obwodzie kaliningradzkim. Z pewnością są też jednak sprawy, które spędzają sen z oczu Księdza Prałata...

- Staram się tylko być dobrym Bożym narzędziem. A działa przede wszystkim Pan Bóg, bo owoce naszej pracy są natychmiast widoczne. To, że powstało tyle nowych obiektów i funkcjonuje wiele instytucji, to również wielka łaska Pana Boga dla nas, że udało się dobrze wykorzystać pomoc napływającą z Niemiec, że wiele parafii w Polsce zaprasza mnie z kazaniem niedzielnym i ofiaruje datki zebrane w tym dniu na tacę. To są cegiełki, z których powstają budowle.
W tej chwili naszą uwagę skupia największa budowla w Kaliningradzie - kościół św. Wojciecha. Znajduje się przy jednej z głównych ulic miasta - przy ul. Aleksandra Newskiego. Jest już przykryty dachem. Dachówkę dostaliśmy od p. Jopka z Polski. Teraz trzeba wykańczać wnętrze, zakładać ogrzewanie, okna, ocieplać i tynkować i należy jak najszybciej dokończyć część katechetyczną, która jest pod kościołem, a która okazuje się już teraz niewystarczająca. Jednak cieszymy się, że mamy kadry i możliwość owocnego gromadzenia ludzi. Prowadzimy katechizację dla dzieci, młodzieży i dla dorosłych, przychodzą również ludzie starsi. Chcielibyśmy bardzo, aby ten kościół jak najszybciej oddać do użytku, ponieważ jest już bardzo potrzebny.

- Myślę, że dobrze, iż z Czytelnikami „Niedzieli” dzielimy tę troskę, być może wielu zechce współuczestniczyć w tym wielkim budowaniu.

- Nasze działanie opiera się przede wszystkim na nadziei. I nie zawiedliśmy się. Z pomocą Bożą i bardzo wielu ludzi dobrej woli postępujemy w rozwoju. W trakcie budowy jest budynek kolegium teologicznego w Kaliningradzie - wykorzystaliśmy czas, że można było rozpocząć budowę. Może to trochę nieewangelicznie, bo Pan Jezus mówi, że trzeba mieć środki na wykończenie, ale gdybyśmy wtedy nie rozpoczęli, to w tej chwili byłoby to niemożliwe. Mamy również rozpoczętą budowę drugiego już domu dziecka. W obwodzie kaliningradzkim istnieje duży problem dzieci ulicy. Siostry Katarzynki objęły swoją opieką ok. 50 takich dzieci - zaczęły one chodzić do szkoły, otrzymują całodzienne wyżywienie, mają gdzie spędzać popołudnia, a dziesięcioro z nich mieszka tam na stałe. Dzieci wywodzą się w większości z rodzin będących w skrajnym ubóstwie lub patologicznych. Stąd ta nasza budowa.
W dwóch miastach rozpoczęliśmy budowę kaplic. W miasteczku Jantarnyj udało się zdobyć spalony budynek po byłej dyskotece - budujemy tam kaplicę. Otwieramy też dwie kolejne parafie w miastach, które mają kilkanaście tysięcy ludzi, i tam również trzeba będzie myśleć o budowaniu ośrodków duszpasterskich. Ludzie u nas są biedni, niewielu stać na to, żeby w każdą niedzielę przyjechać na Mszę św. Jeżeli jako Kościół wyjdziemy do ludzi, to w sposób skuteczny podamy im rękę. Pasywne oczekiwanie na wiernych byłoby tu zupełnie bezowocne. Dlatego naszym zadaniem jest stwarzanie bazy, miejsc, gdzie można się spotykać, dzielić się słowem Bożym i chlebem powszednim.

- Trzeba pamiętać, że wśród tych ludzi jest wielu Polaków...

- Zaistniało ostatnio pewne ciekawe zjawisko: na teren obwodu kaliningradzkiego zaczynają zjeżdżać Polacy z Kazachstanu. Oni po prostu chcą być bliżej Polski. Mamy już kilka takich wspólnot opartych na Polonii z Kazachstanu. Są to bardzo wartościowi ludzie, którzy szybko odnajdują się w naszych wspólnotach parafialnych. Oni wiedzą, że Kościół jest instytucją, która gromadzi, łączy. Widać, że dzięki spotkaniom duszpasterskim stają się bardziej przedsiębiorczy, biorą los w swoje ręce. Często mówią, że tutaj dostali nową nadzieję na życie, uwierzyli w ludzi, wierzą też, że kiedyś przyjadą do Polski. Szczególnie w tych wspólnotach staramy się nie tylko celebrować liturgię, ale uczyć języka polskiego. Tym rodzinom bardzo zależy, by ich dzieci mogły studiować w Polsce, być może znaleźć męża czy żonę i na stałe osiąść w ojczyźnie. W tym też staramy się im pomagać, już kilkanaście osób z tych rodzin studiuje w Polsce. To jest także bardzo wdzięczna i piękna działalność, gdyż ci ludzie udowadniają, że warci są pomocy.

- Być może i Kościół w Polsce powinien bardziej angażować się w tę pomoc Polakom z Kazachstanu. Zależy to wprawdzie od sfery rządowej, która dysponuje pieniędzmi i aktami prawnymi, ale wydaje się, że czynnik ludzki, bardzo zwyczajny, który objawia się we wspólnotach kościelnych, jest również bardzo ważny.
Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę dalszego tak porywającego zapału oraz coraz lepszych warunków zewnętrznych - by owoce były dorodne.

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2003-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

wikipedia.org

Więcej ...

Bp Andrzej Przybylski: Jezus jest Pasterzem, nie najemnikiem!

2024-04-19 22:12

Archiwum bp Andrzeja Przybylskiego

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Więcej ...

Ks. Halík na zgromadzeniu COMECE: Putin realizuje strategię Hitlera

2024-04-19 17:11
Ks. Tomas Halík

wikipedia/autor nieznany na licencji Creative Commons

Ks. Tomas Halík

Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje strategię Hitlera, a zachodnie iluzje, że dotrzyma umów, pójdzie na kompromisy i może być uważany za partnera w negocjacjach dyplomatycznych, są równie niebezpieczne jak naiwność Zachodu u progu II wojny światowej - powiedział na kończącym się dziś w Łomży wiosennym zgromadzeniu plenarnym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prof. Tomáš Halík. Wskazał, że „miłość nieprzyjaciół w przypadku agresora - jak czytamy w encyklice «Fratelli tutti» - oznacza uniemożliwienie mu czynienia zła, czyli wytrącenie mu broni z ręki, powstrzymanie go. Obawiam się, że jest to jedyna realistyczna droga do pokoju na Ukrainie”, stwierdził przewodniczący Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Wiara

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

Wiara

Gdy spożywamy Eucharystię, Jezus karmi nas swoją...

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kościół

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

Św. Bernadetta Soubirous

Wiara

Św. Bernadetta Soubirous