Reklama

Pokój i Dobro (cz. 3)

Niedziela rzeszowska 32/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Listy Ojca Narcyza Klimasa OFM zostały napisane specjalnie dla " Niedzieli Południowej". Są jedynym w swym rodzaju zapisem tragicznych wydarzeń w Ziemi Świętej. Przy lekturze prosimy Czytelników o uwzględnienie faktu, że relacje pisane były "na gorąco", natomiast publikowane są już po upływie pewnego czasu (red. "Niedzieli Południowej").

25 kwietnia 2002 r. uczestniczyłem w konwoju pomocy dla ludzi z obozu uchodźców w Jeninie. Konwój ten zostal zorganizowany przez różne organizacje chrześcijańskie działające w Ziemi Świętej, pod egidą katolickiej organizacji "Catholic Relief Service".

Wczesnym rankiem wyruszylismy z Jerozolimy do Ramallah ( ...). Stamtąd wyjechały wraz z nami 4 samochody ciężarowe z lekarstwami i żywnością dla mieszkańców już nieistniejącego obozu oraz kilkanaście samochodów osobowych. Drogą Doliny Jordanu, po 3-godzinnej podróży dotarliśmy w pobliże Jeninu. (...)

Po dotarciu na przedmieście Jeninu konwój zatrzymał się w wyznaczonym miejscu, gdzie dokonaliśmy rozładowania ciężarówek z pomocą. Po dalszych 2 godzinach wyruszyliśmy do centrum miasta ­ do obozu uchodźców. Ulice i domy wyglądały normalnie, nie było tam widać żadnych oznak walki (...). Nasze nadzieje, a być może i złudzenia rozwiały się jednak szybko z chwilą, gdy dotarliśmy na miejsce.

(...) Jakieś dziwne uczucie ogarnęło moje serce (...), coś w rodzaju smutku, bezsilności, a na koniec: otępiającego zobojętnienia. Szliśmy przez to dziwne osiedle, które już nie istniało, robiliśmy zdjęcia, ciągle rozbrzmiewały głosy przewodników wzywających nas do przechodzenia i nierozchodzenia się na boki. Poruszaliśmy się wzdłuż improwizowanych dróg, które zostały otwarte przez spycharki wsród wyburzonych domów. Mijaliśmy ruiny budynków, których dolne części były całkowicie zasypane gruzem wyższych pięter. (...) Przechodząc wśród ruin spotykaliśmy ludzi, którzy rozgrzebywali je w poszukiwaniu rzeczy nadających się do użytku. Niesamowity widok, który przykuwał nasze oczy. Patrząc na te osoby, zastanawiałem się, o czym myślą, czy coś jeszcze czują?

Drugi niesamowity widok, to dwóch Palestyńczyków leżących na materacu wśród ruin, bez ruchu, jakby umarli. Kiedy podszedłem bliżej, okazało się, że żyją, tylko po prostu nie reagują na naszą obecność, nie zwracają uwagi na to, że ktoś do nich podchodzi i robi im zdjęcia. (...) Jeszcze jeden fakt przykuł moją uwagę ­ wokół kręciły się dzieci, patrząc na nas z zainteresowaniem, uśmiechały się nieśmiało, a niektóre wyciągały ręce z prośbą o cukierek lub cokolwiek do jedzenia. Ten fakt dodawał nadziei, że jednak jest tutaj jeszcze ktoś kto żyje, kto czuje normalnie, ktoś kto oczekuje pomocy. Nadzieja małych, niewinnych dzieci! Inni ludzie o nic nie prosili, zapytani opisywali jedynie sytuację, którą przeżyli, ale w taki dziwny sposób, jakby ich tutaj wcale nie było, jakby oni sami tego nie przeżyli.

Po okrążeniu całej dzielnicy, w której mieszkało kiedyś 13 tys. ludzi, zaproszono nas do pomieszczenia, gdzie każdy w ciszy modlił się w intencji tych, którzy zginęli, każdy w swoich myślach, każdy tak jak potrafił. Przy wyjściu każdy otrzymywał łyk miejscowej kawy, znak arabskiej gościnności i dobrych intencji wobec tych, którzy tutaj przychodzili. Na koniec jeden z mieszkańców opisał wydarzenia ostatnich dni. Początek ataku, uliczne walki z oddziałami izraelskimi, strzelaninę i wreszcie zasadzkę, w której zginęło 13 izraelskich żołnierzy. Później rozpętało się już prawdziwe piekło. Nadleciały izraelskie helikoptery Apache, które zasypały obóz ogniem rakiet. Potem do obozu wkroczyły czołgi (...), ostrzeliwując wszystkie budynki stojące jeszcze na "nogach". Na koniec pojawiły się potężne buldożery, które "wyrównały" teren, rozwalając do reszty to wszystko, co znalazły po drodze. (...) Kto zdążył uciec poza osiedle, ten przeżył; ile osób pozostało wśród gruzów, ilu bojowników zginęło, ile osób zostało pojmanych przez wojsko izraelskie, nikt nie potrafił powiedzieć. ( ...)

Najbardziej porażające w tej tragedii jest to, że był to obóz uchodźców z 1948 r., z okresu pierwszej wojny izraelskiej, tzw. " wojny niepodległości". Mieszkali tam Palestyńczycy, których wypędzono z rodzinnych wiosek i domów. Ich ziemie zajęły wojska izraelskie i siłą wcieliły w skład rodzącego się państwa Izrael. Domy zostaly zniszczone, a oni pozostali w całkowitej biedzie, bez środków do życia. W ciągu tych lat pobudowali swoje "niby-domy", coś więcej aniżeli zwykłe lepianki, żywiąc być może nadzieję, że kiedyś uda im się powrócić do rodzinnych miejscowości. (...) Ci ludzie nie mają już naprawdę nic do stracenia. O tym przekonał nas pewien 13-letni chłopak, który wyznał, że należy do młodzieżowej organizacji "dżihadu islamskiego" (wojowników islamskich). Stwierdził, że będzie tym następnym, który założy na siebie ładunek wybuchowy i pójdzie dokonać zamachu w Izraelu! W to można uwierzyć, w to ­ niestety ­ trzeba wierzyć. Krzywda, cierpienie, ból i nędza popchną tych ludzi do kolejnych ataków i wojna będzie trwała dalej.

Ktoś z obecnych obywateli USA powiedział: "Mówiliście, że chcielibyście pojechać do Nowego Jorku, by zobaczyć "Grand Zero" ( pozostałości po wieżach WTC); nie musicie tam jechać, tutaj macie jeszcze gorszy widok". Ktoś inny dodał, w nawiązaniu do słów Collina Powella, który po powrocie z misji pokojowej na Bliski Wschód miał stwierdzić, że Sharon jest cztowiekiem pokoju: "Jeżeli Sharon jest człowiekiem pokoju, to Gandhi jest człowiekiem wojny!".

(...) Któryś z dziennikarzy zapytał mnie o to, co myślę o tym wszystkim. Odpowiedziałem spokojnie: "Nie pytajcie mnie o to teraz, pozwólcie ochłonąć, pozwólcie dojść "do siebie"; jutro wam powiem, co o tym myślę, czego tam doświadczyłem w ciągu tej godziny spędzonej wśród ruin i zgliszcz".

Tego nie można zapomnieć, tego nie da się zapomnieć. Takiego widoku nigdy jeszcze nie widziałem; nie widziałem tak smutnych i bezradnych ludzi, nie widziałem takich dzieci; być może niewiele jeszcze widziałem w moim 36-letnim życiu... (...).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Loreto - wołanie o zachowanie maryjnej tradycji w Europie

Adobe Stock

Loreto zawsze dziwiło się swemu wybraniu i próbowało nazwać po imieniu tajemnicę Mieszkanki domku odwiedzanego przez kolejne pokolenia. Z tego zadziwienia powstała modlitwa, która raz jeszcze przywołuje na pamięć to miejsce. Jest nią „Litania Loretańska”, którą śpiewa cały świat.

Więcej ...

Ocaliła życie, odzyskała nadzieję

2025-12-10 15:09

Vatican Media

Jednego popołudnia odłamek rosyjskiej rakiety zabrał Tetianie Sahaidak stopę, ale nie odebrał jej siły, by dalej walczyć o swoje życie. Dziś, dzięki pomocy Rycerzy Kolumba i Protez Foundation, młoda Ukrainka znów uczy się chodzić i – jak sama mówi – „wierzyć w dobre jutro”.

Więcej ...

Adwentowa Seria - #11 - Modlitwa od serca

2025-12-10 12:18

ks. Łukasz Romańczuk

Zapraszamy do obejrzenia jedenastego odcinka "Adwentowej Serii". Począwszy od 30 listopada, kiedy to przypada I Niedziela Adwentu, aż do 24 grudnia na kanale YouTube „Niedziela Wrocławska” każdego dnia dodawany będzie jeden odcinek.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kalendarz Adwentowy: Odpoczynek dla zmęczonych serc

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Odpoczynek dla zmęczonych serc

Wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej

Święci i błogosławieni

Wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej

Gizela Jagielska zwolniona ze szpitala w Oleśnicy

Wiadomości

Gizela Jagielska zwolniona ze szpitala w Oleśnicy

Arcybiskup Wacław Depo udzielił dyspensy na 26 grudnia

Kościół

Arcybiskup Wacław Depo udzielił dyspensy na 26 grudnia

Presja ma sens. Prokuratura zmienia termin przesłuchania...

Wiadomości

Presja ma sens. Prokuratura zmienia termin przesłuchania...

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Wiara

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Kalendarz Adwentowy: Wiara, która otwiera oczy

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wiara, która otwiera oczy

Kalendarz Adwentowy: Miasto na wiecznej Skale

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Miasto na wiecznej Skale