Reklama

Bliżej człowieka

Pomagamy, tak jak to czynił św. Brat Albert

Problem ludzi bezdomnych w Polsce nasilił się po II wojnie światowej. Jedną z przyczyn było zagubienie psychiczne wielu z powodu nieszczęść wojennych i utraty rodziny oraz mieszkania, a także wysiedlenie Polaków zza Buga. Kolejną przyczyną było rozpijanie Polaków przez okupantów niemieckich oraz wprowadzenie przez władze PRL w 1947 r. nadzwyczaj liberalnej ustawy o rozwodach, co wzmogło kryzysy i rozpad wielu rodzin. Wszystko to przyczyniało się do wzrostu zagubionej psychicznie i często wykolejonej rzeszy bezdomnych.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ukrywana bezdomność

Władze PRL, głoszące szczytne hasła socjalizmu jako ustroju sprawiedliwości społecznej i ustroju troszczącego się o wszystkich obywateli, zanegowały istnienie problemu bezdomnych. Braciom Albertynom, którzy prowadzili przytuliska dla bezdomnych, powiedziano, że w socjalizmie bezdomnych nie będzie, wobec czego ich powołanie się skończyło i powinni rozejść się do domu. Mogą jedynie być pracownikami państwowych domów pomocy społecznej dla umysłowo chorych i kalek. Fakt istnienia bezdomnych ukrywano przed społeczeństwem.
Po raz pierwszy opinia publiczna mogła się dowiedzieć o istnieniu w PRL bezdomnych z artykułu red. S. Pogody-Kalickiego pt. Ludzie zza burty, zamieszczonego we wrocławskim tygodniku Wiadomości w lecie 1971 r. Artykuł ten popierał inicjatywę ludzi dobrej woli utworzenia tymczasowego domu noclegowego dla bezdomnych we Wrocławiu. Pomysł ten jednak nie spotkał się z aprobatą władz miasta Wrocławia i nie został zrealizowany.

Ratunek dla ludzi zza burty

Dopiero w okresie i atmosferze „Solidarności” i strajków robotniczych w 1981 r. zawiązała się nowa inicjatywa na rzecz ludzi bezdomnych. Około 30-osobowa grupa wrocławskiej inteligencji złożyła wniosek do wojewody wrocławskiego o utworzenie stowarzyszenia dobroczynnego mającego na celu niesienie pomocy bezdomnym. Po długich negocjacjach - 2 listopada 1981 r. wojewoda powołał do życia to stowarzyszenie pod nazwą Towarzystwo Pomocy im. Adama Chmielowskiego, zatwierdził statut i nadał osobowość prawną umożliwiającą działanie na terenie całej Polski. Wojewoda nie zgodził się, aby Towarzystwo nosiło imię Brata Alberta, ale w latach późniejszych Towarzystwo jednak przybrało zakonne imię Adama Chmielowskiego i odtąd nazywa się Towarzystwem Pomocy im. św. Brata Alberta. Wiadomo, że był on pionierem niesienia pomocy bezdomnym i najbardziej opuszczonym. Już w Wigilię Bożego Narodzenia 1981 r. nastąpiło otwarcie i poświęcenie pierwszego schroniska dla bezdomnych mężczyzn we Wrocławiu przy ul. Lotniczej 103/5, pod nazwą: Schronisko Brata Alberta.
Powoli zaczęły powstawać podobne Schroniska Brata Alberta i Koła Towarzystwa Pomocy w innych miastach i miejscowościach. Duże zasługi w tym dziele położyła bardzo zaangażowana pani prezes Zarządu Głównego Towarzystwa Pomocy we Wrocławiu - dr Wanda Jadwiga Kozaczyńska.
W ciągu ponad 20-letniej historii Towarzystwa nastąpił szybki jego rozwój również dzięki wytrwałej i ofiarnej pracy od 1995 r. obecnego prezesa Zarządu Głównego Towarzystwa - dr. Bohdana Aniszczyka.
31 grudnia 2002 r. Towarzystwo liczyło 56 kół terenowych zrzeszających 2950 członków. Koła prowadziły: 34 schroniska dla mężczyzn, 7 noclegowni dla mężczyzn, 2 hotele dla mężczyzn, 7 domów dla kobiet i matek z dziećmi, noclegownię dla kobiet, schronisko dla rodzin, 9 domów dla osób starszych i chorych, dom dziecka, 3 mieszkania chronione, 12 kuchni i 2 jadłodajnie (wydawały 2500 obiadów dziennie), 3 łaźnie, aptekę, punkty wydawania odzieży i żywności, świetlice i kluby albertyńskie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Leczyć ciało i duszę

Większość placówek Towarzystwa prowadzi na dużą skalę pracę socjalną, prawną, medyczną, psychologiczno-terapeutyczną i religijno-duszpasterską. Tak więc oprócz zapewnienia podopiecznym dachu nad głową, wyżywienia, odpowiedniej odzieży i poczucia bezpieczeństwa obejmuje się ich opieką lekarską, ułatwia się wyrabianie zasiłków z opieki społecznej lub rent i emerytur z ZUS-u, umieszcza się starców i inwalidów w placówkach pomocy społecznej, organizuje się pracę wewnątrz domu lub na zewnątrz, traktując pracę mieszkańców jako ergoterapię, ale przede wszystkim jako źródło utrzymania danej placówki, zaprasza się księży do pracy kapłańskiej i duszpasterskiej, urządza - w miarę możności - kaplicę w schronisku.
Skąd Towarzystwo Pomocy czerpało i czerpie środki na prowadzenie tak rozległej działalności? Różnie ta sprawa się przedstawiała i przedstawia. Na początku, w 1981 r., wrocławska „Solidarność” obiecała wszechstronną pomoc w uruchomieniu i prowadzeniu pierwszego schroniska dla bezdomnych we Wrocławiu. Na jej koszt został wyremontowany obiekt przeznaczony na ten cel. Wraz z likwidacją „Solidarności” w stanie wojennym Towarzystwo utraciło swojego protektora. Jednak uzyskało spontaniczną, a nawet entuzjastyczną pomoc ze strony społeczeństwa wrocławskiego. Wkrótce zaczęła przychodzić pomoc od osób indywidualnych z kraju i z zagranicy. Diecezja wrocławska, z abp. Henrykiem Gulbinowiczem na czele, i Caritas przekazywały dary żywnościowe napływające z zagranicy.
Władze miasta Wrocławia odmówiły jednak jakiejkolwiek pomocy. Dzięki staraniom ówczesnego posła - sędziego Władysława Kupca rząd w Warszawie dał duże dotacje na remont kapitalny obiektu przeznaczonego na schronisko w Szczodrem k. Wrocławia, które zostało uruchomione w 1987 r. Polski Komitet Pomocy Społecznej ufundował kilka etatów dla pracowników wrocławskiego schroniska i schroniska w Szczodrem.

Coraz więcej potrzebujących

Sytuacja zmieniła się całkowicie w pamiętnym roku 1989. Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej przyznało Towarzystwu Pomocy, które miało w kraju już wiele placówek, ogromną dotację finansową, którą Zarząd Główny Towarzystwa rozdzielał na poszczególne schroniska i kuchnie dla ubogich, proporcjonalnie do ich potrzeb.
Jednak w 1992 r. została uchwalona Ustawa o pomocy społecznej, która orzekła, że kompetentne do udzielania pomocy bezdomnym i ośrodkom dla bezdomnych są gminne i miejskie ośrodki pomocy społecznej. Zaczął się wtedy trudniejszy okres dla Towarzystwa, gdyż uboższe gminy i urzędy miejskie nie były w stanie wiele pomóc jego placówkom. Jednak hojność Polaków z kraju i z zagranicy oraz pomoc takich instytucji, jak Caritas, Polski Czerwony Krzyż, Polski Komitet Pomocy Społecznej, a także zaangażowanie zagranicznych stowarzyszeń charytatywnych pozwoliły przetrwać Towarzystwu i coraz liczniej powstającym na terenie całej Polski schroniskom i kuchniom dla ubogich.
W ostatnich latach, zwłaszcza w okresach zimowych, gdy ludzie bezdomni zamarzali na mrozie na śmierć, władze rządowe przeznaczały poważniejsze dotacje dla Towarzystwa Pomocy i innych organizacji charytatywnych. Czasem urzędy marszałkowskie poszczególnych województw poczuwały się też do podobnej pomocy.
Jednak Zarząd Główny Towarzystwa Pomocy od wielu już lat wymaga od poszczególnych kół terenowych, aby dążyły do samoutrzymania się przez pracę swoich mieszkańców. Zawsze oprócz ludzi starych, chorych i inwalidów są wśród nich ludzie zdolni do pracy, mogący pracować na rzecz schroniska u różnych pracodawców miejskich i wiejskich, którzy za ich pracę świadczą pomoc finansową i rzeczową dla schronisk. Przy obecnym bezrobociu trudno dla wszystkich podopiecznych znaleźć pracę. Trzeba jednak przyznać, że Opatrzność Boża czuwa nad Towarzystwem Pomocy im. św. Brata Alberta przez dobrych ludzi i hurtownie spożywcze, którym należy się ogromna wdzięczność za współczucie, życzliwość i pomoc, która pozwala wyżywić i utrzymać ogromną rzeszę bezdomnych i ubogich.
Podsumowując należy stwierdzić, że wszystkie starania mające obecnie na celu pomoc bezdomnym w Polsce są niewystarczające, tym bardziej że już rozpoczął się haniebny proces wyrzucania ludzi ubogich na bruk z powodu nieopłacania czynszu za mieszkanie. Komunalne budownictwo mieszkaniowe w ostatnich kilkunastu latach upadło. Nie rozbudowuje się państwowych domów pomocy społecznej ani nie buduje nowych. Można by wyliczać inne jeszcze zagrożenia i niepokojące zjawiska.
Zakończmy jednak ten tekst hasłem: „Ratujmy ludzi zza burty!”, rzućmy im deskę ratunkową, aby weszli na „okręt miłości bliźniego”, który doprowadzi ich do portu zbawienia. Starajmy się dostrzec w nich „znieważone Oblicze Chrystusa” - tak jak czynił to św. Brat Albert.

Podziel się:

Oceń:

2004-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

Więcej ...

Litania nie tylko na maj

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Więcej ...

Łódzcy proboszczowie spotkali się z Ojcem Świętym Franciszkiem

2024-05-04 16:00

ks. Wiesław Kamiński

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

Wiara

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego...

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Święci i błogosławieni

Św. Florian, żołnierz, męczennik

Wytrwajcie w miłości mojej!

Wiara

Wytrwajcie w miłości mojej!

Kim był św. Florian?

Kim był św. Florian?

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...