Potrzeba chwili wymaga, abym dzisiaj tylko napomknął o homilii
bp. Józefa Zawitkowskiego wygłoszonej w odpustową uroczystość Przemienienia
Pańskiego w Cmolasie. Szerzej do cmolaskiego odpustu i do słów tego
wspaniałego Kaznodziei wrócę za tydzień, a dzisiaj tylko przytoczę
jedną myśl z jego homilii - wcale nie najważniejszą, ale która układa
się w poprzek pewnego wydarzenia.
Powiada Ksiądz Biskup: "Minister, od ´ministrare´ - służyć,
znaczy sługa". Oj, nie słuchał tych słów minister Jerzy Hausner,
może nawet nie zna etymologii słowa "minister". Gdyby było inaczej,
z pewnością nie przyszłoby mu do głowy skarżyć najstarszej polskiej
uczelni wyższej, Uniwersytetu Jagiellońskiego. O co? O "kradzież"
widoku z okna. Władze uczelni poleciły bowiem wybudować oficynę,
która na nieszczęście przysłoniła min. Hausnerowi widok na uniwersytecki
ogród, narażając go w ten sposób na dyskomfort psychiczny. Minister
nie chce wiele, tylko 100 tys. zł z odsetkami.
Gdybym był na miejscu premiera Millera, zwierzchnika
min. Hausnera, natychmiast zdymisjonowałbym takiego podwładnego.
Wszak Uniwersytet Jagielloński jest uczelnią państwową. Pieniądze
- ciągle za małe, ale to już inna sprawa - na jej funkcjonowanie
desygnuje rząd, a skoro musiałby wyasygnować jeszcze odpowiednią
kwotę na odszkodowanie dla min. Hausnera, znaczyłoby to, że ów minister
działa na szkodę państwa i osłabia sytuację finansową własnego rządu.
A może już trwa "zrzutka" na odszkodowanie dla ministra, co mógłby
podejrzewać np. Uniwersytet Rzeszowski, który nie może się doczekać
na obiecane jeszcze w zeszłym roku pieniądze?
Gdybyż to jeszcze Uniwersytet Jagielloński wybudował
tę nieszczęsną oficynę nielegalnie. Ale nie, z jego strony dopięte
zostały wszelkie formalności. Nielegalnie postąpił min. Hausner,
wybijając okna bez stosownych pozwoleń. No nie, Panie Premierze,
toż to kolejny powód do dymisji, bo jak można tolerować nielegalne
działania własnego ministra? Wspomnę jeszcze, że pozew min. Hausnera
to także działanie na szkodę i tak przeciążonego pracą wymiaru sprawiedliwości.
Chyba, że znowu chodzi o zablokowanie jakiejś sprawy, jakieś umorzenie
czy przedawnienie...?
Pozew ministra otwiera także całkiem nowe pole roszczeń
wobec państwa, nazwijmy je "roszczeniami z widoku". Proponuję na
przykład, by mieszkańcy Rzeszowa zaskarżyli stosowne władze o to,
że pejzaż na najważniejszym rondzie w mieście psuje im zdecydowanie
pewien niefortunny pomnik, że ten pomnik w ogóle źle się kojarzy
itd. A warszawiacy mogliby skarżyć państwo, że kiedyś pozwoliło zeszpecić
widok stolicy Pałacem - cóż za wzniosła nazwa - Kultury i Nauki.
Do sprawy można podejść również z drugiej strony. Zaskarżmy spadkobierców
tzw. władzy ludowej, że ich ideologiczni protoplaści roztaczali przed
społeczeństwem widoki powszechnej szczęśliwości, a zostawili "obraz
nędzy i rozpaczy". I to by było bardziej uzasadnione niż pozew min.
Hausnera wobec UJ. Bo straty moralne narodu wywołane bez mała półwieczem
komunistycznej utopii są niewyobrażalnie wielkie, bo do dzisiaj płacimy
za tamto psychologiczne uwikłanie i okaleczenie, a straty materialne
i cywilizacyjne będą odczuwały jeszcze nasze dzieci i wnuki.
Minister znaczy sługa. Św. Jadwiga, choć nie była ministrem,
ale aż królową, zasłużyła się dla przesławnej krakowskiej Alma Mater
jak nikt inny. Ofiarując swoje klejnoty, przyczyniła się do jej odnowienia
i przywrócenia należnego blasku. Moim zdaniem, dzisiaj u szacownych
murów Uniwersytetu Jagiellońskiego nie powinno być miejsca dla człowieka,
który dość nikczemnie i z błahego powodu chciałby zarobić na jego
sławie. Gdyby min. Hausner czuł niestosowność wniesionego pozwu,
sam powinien się stamtąd wynieść. A nawiasem mówiąc, uniwersytecki
ogród nie jest jego własnością, aby mógł sobie uzurpować prawo do
jego widoku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



