Matka Teresa nigdy nie robiła nic, żeby gromadzić jakieś fundusze. Wręcz zabraniała siostrom tego. Także żaden ze współpracowników nie miał prawa zbierać pieniędzy na Zgromadzenie. Mówiła:
„Lękam się tylko jednej rzeczy: pieniędzy! Chciwość - miłość do pieniędzy - skłoniła Judasza, by sprzedał Jezusa”. Nie było też mowy o inwestowaniu pieniędzy. „Nie
potrzebuję pieniędzy w banku - mówiła Matka Teresa. - Potrzebuję pieniędzy dla moich ludzi”. Dlatego darowane spore sumy wydawano niemal natychmiast na lekarstwa przeciw trądowi
i gruźlicy, na żywność i mleko w proszku. Można przypomnieć, że na loterii charytatywnej sprzedano samochód, który papież Paweł VI podarował Matce w Bombaju.
Pieniądze, które zebrano, przekazano na ośrodek dla trędowatych. Za pieniądze otrzymane jako Nagrodę Jana XXIII wybudowano inny ośrodek rehabilitacyjny dla trędowatych. Z Nagrody
Nobla powstały domy dla ubogich, ponieważ nagrodę Matka Teresa przyjęła wyłącznie w imieniu ubogich i jako ich przedstawicielka.
Matka Teresa zwykła mówić, że ktokolwiek uzależniony jest od swoich pieniędzy lub troszczy się o nie, jest naprawdę biednym człowiekiem. „Jeśli zaś taka osoba odda swoje pieniądze
na służbę innym, wtedy staje się bogata, naprawdę bardzo bogata”. Ale też dodawała: „Nie zadowalajmy się po prostu dawaniem pieniędzy. Pieniądze nie są wszystkim. Pieniądze są czymś, co możesz
zdobyć. Ubodzy potrzebują pracy naszych rąk, miłości naszych serc. Miłość, obfita miłość, jest wyrazem naszej chrześcijańskiej religii”.
Jako przykład Matka Teresa wspominała, że kiedyś, bardzo późno wieczorem, zadźwięczał dzwonek w domu. Kiedy otworzyła drzwi, zobaczyła mężczyznę dygoczącego z zimna. „Matko
Tereso - powiedział - usłyszałem, że właśnie dostałaś ważną nagrodę. Dlatego postanowiłem też ci coś dać. To jest właśnie to, co dzisiaj zebrałem”. Było tego niewiele, ale w przypadku
tego żebraka było wszystkim, co miał. Albo innego dnia do domu Misjonarek Miłości przyszła para młodych ludzi, pytając o Matkę Teresę. Przynieśli pokaźną sumę pieniędzy. Na pytanie, skąd je
mają, odpowiedzieli: „Pobraliśmy się dwa dni temu. Wcześniej zdecydowaliśmy nie urządzać wesela, nie kupować ślubnych strojów, nie organizować przyjęcia czy miesiąca miodowego. Chcieliśmy dać ci
pieniądze, które zaoszczędziliśmy”. Wiedząc, co oznaczała taka decyzja dla hinduskiej rodziny, Matka Teresa zapytała ich o to, jak wpadli na taki pomysł. „Kochamy się tak bardzo
- odpowiedzieli - że chcieliśmy podzielić się radością naszej miłości z tymi, którym służysz”.
Potem do współpracowników mówiła: „Powinniśmy się uczyć, w jaki sposób dawać. Ubodzy nie potrzebują naszych nadwyżek. Nie chcą, żebyśmy dawali im to, czego mamy za dużo.
Nasi ubodzy nie potrzebują naszego protekcjonalnego podejścia ani naszej litości. Ubodzy potrzebują naszej miłości i dobroci”. Matka Teresa wielokrotnie powtarzała, że najważniejsza jest
miłość, bo to jej ludzie najbardziej potrzebują.
Fragment z książki Czesława Ryszki Święta z Kalkuty, Częstochowa 2003, Biblioteka „Niedzieli”, ul. 3 Maja 12, 42-200 Częstochowa, tel. (0-34) 365-19-17 wew. 228, e-mail: redakcja@niedziela.pl.
Pomóż w rozwoju naszego portalu