Pod opieką Maryi
Budzyń, miejscowość w powiecie chodzieskim, liczy 4 tys. mieszkańców. Niegdyś miasto królewskie, obecnie jedna z największych wiosek w kraju. Miejscowość ta po dzień dzisiejszy
chlubi się herbem z białym królewskim orłem.
Budzyń swoją wyjątkową rolę odegrał w Powstaniu Wielkopolskim 1918/19. W wyzwolonym mieście urzędowały polskie władze powiatowe: tu tworzono zręby 4. Pułku Strzelców Wielkopolskich
- stąd na sztandarze pułkowym znalazł się herb ówczesnego miasta. Budzyń wsławił się zdobyciem groźnego niemieckiego samochodu pancernego. Stało się to 7 lutego 1919 r. pod dowództwem Leona
Napiecka, który na czele szesnastu powstańców ocalił miasto. Wtedy kościelne dzwony dziękowały Bogu za zwycięstwo, a świątynia parafialna pełna była radości i modlitwy.
7 lutego br., w 85. rocznicę tego zwycięstwa, na Okręgliku w Budzyniu przed figurą Zwycięskiej Bogarodzicy - Hetmanki Powstania Wielkopolskiego złożone zostały kwiaty i zapłonęły
światła. Po 85 latach podejmujemy próbę odczytania tego wydarzenia.
W trakcie ofensywy niemieckiej na froncie północnym dowódca kompanii rogozińskiej - Wiktor Skotarczak otrzymał wiadomość o planowanym ataku Prusaków na Budzyń. Wystawił więc 16-osobową
sekcję, składającą się z samych ochotników pod dowództwem Leona Napiecka i wydał mu rozkaz zajęcia pozycji na wzgórzu Okręglik przy szosie chodzieskiej.
7 lutego 1919 r. dowódca sekcji, realizując otrzymany rozkaz, rozstawił strzelców z lewej strony wzgórza, a naprzeciw umieścił stanowisko kulomiotu (ckm-u), który obsługiwali:
celowniczy Stanisław Kozłowski i taśmowy Szczepan Wikariusz. Ok. godz. 15.00 powstańcy usłyszeli ryk silnika. Z lasu wyłonił się olbrzymi szary samochód pancerny. Powstańcy wyraźnie
zobaczyli gotowe do strzału jego kulomioty. Gdy samochód zwolnił i zbliżył się na odległość ok. 50 m, zgodnie z rozkazem - padły pierwsze strzały. Celowniczy Kozłowski trafił
w szczelinę wizjera kierowcy. Z samochodu wystrzelono żółtą rakietę. Na jej sygnał stojąca w Podaninie artyleria i piechota miały przystąpić do akcji. Ale łuk
rakiety był zbyt niski i niemiecki obserwator w Podaninie nie dostrzegł jej. Za łoga samochodu pancernego była zupełnie zdezorientowana. Napiecek dał rozkaz krycia go
ogniem. Biegnąc do samochodu, rzucił w jego kierunku ręczny granat. Eksplozja była silna. Niemcy wyskoczyli z wozu. Powstańcy przywitali ich ogniem. Samochód stoczył się do rowu.
Umocowane na nim kulomioty stały się niesprawne. Niemiecki samochód pancerny został zdobyty. Zginęło sześciu Niemców, w tym komendant samochodu pancernego - lejtnant Kurt Amos i lejtnant
Graf von Schwerin-Janow. Jeden jedyny żołnierz z obsługi samochodu zdołał zbiec. Podobno zmarł z powodu odniesionych ran. Drugi kierowca tego opancerzonego pojazdu dostał się do
niewoli polskiej. Powstańcy nie ponieśli żadnych strat. Zdobyty samochód aż sześć koni wyciągało z rowu. Kowal Emil Kanke i Józef Wojczyński pomagali powstańcom w jego
uruchomieniu. Z biało-czerwoną flagą samochód pancerny triumfalnie wjechał do miasta. Na budzyńskim rynku mieszkańcy zgotowali powstańcom zasłużoną owację.
Reklama
Życiorys bohatera
Żołnierska droga Leona Napiecka nie była łatwa. Wiodła bowiem od służby w znienawidzonym wojsku pruskim, przez powstańcze szeregi do regularnej służby w Polsce Niepodległej, a na
końcu podczas okupacji hitlerowskiej w Armii Krajowej.
Leon Napiecek urodził się w Rogoźnie Wlkp. w 1899 r. Do szkół uczęszczał w Rogoźnie. W 1917 r. wcielono go do wojska pruskiego. Po pięciomiesięcznym
przeszkoleniu wysłano go na front zachodni do Francji. 13 grudnia 1918 r. otrzymał urlop. Przyjechał do Poznania i tu zaraz zaczął działać w Radach Robotników i Żołnierzy.
26 grudnia 1918 r. zrezygnował z pruskiej jednostki - zdezerterował. Następnego dnia oficjalnie przystąpił do powstania.
1 stycznia 1919 r. wstąpił do kompanii rogozińskiej, którą dowodził Wiktor Skotarczak. Pierwszym rozkazem, jaki otrzymał w rodzinnym Rogoźnie, było polecenie rozbrojenia i aresztowania
burmistrza miasta. Potem brał udział m.in. w walkach o wyzwolenie Budzynia i Chodzieży. 7 lutego 1919 r. w Budzyniu pod Okręglikiem wsławił się zdobyciem
niemieckiego wozu pancernego. W swoim życiorysie napisze: „Za ten czyn zostałem odznaczony Krzyżem Virtuti Militari”. W 1920 r. bronił Ojczyzny przed bolszewikami.
Po powrocie z frontu jako podoficer zawodowy służył w 58. pułku piechoty. W lipcu 1939 r., przeniesiony do Poznańskiej Brygady Obrony Narodowej, brał czynny udział
w wojnie z Niemcami. W walkach nad Bzurą został ranny i dostał się do niewoli niemieckiej. Po miesiącu uciekł. Musiał się ukrywać pod zmienionym nazwiskiem.
Pod Warszawą wstąpił w szeregi Armii Krajowej.
W stolicy dosięga go rodzinna tragedia. W Powstaniu Warszawskim zginął w wieku 17 lat jego jedyny syn Edward.
Po tzw. wyzwoleniu Leon Napiecek wrócił do Poznania. Tu pracował i mieszkał do śmierci. Zmarł w 1975 r. Za walkę o niepodległość Ojczyzny był odznaczony
Krzyżem Virtuti Militari kl. V, Medalem Niepodległości, Brązowym Krzyżem Zasługi i Medalem Pamiątkowym za wojnę 1918-20.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Virtuti Militari
Dekretem z dnia 18 lutego 1922 r. w uznaniu czynów niezwykłego męstwa w obronie m. Budzynia Leonowi Napieckowi, sierżantowi 58. pułku piechoty nadany został Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari nr 4742. W 75. rocznicę przyznania tego Krzyża Leonowi Napieckowi kanclerz Orderu Virtuti Militari - gen. Stanisław Nałęcz-Komornicki napisał do mieszkańców Budzynia zgromadzonych na dorocznych uroczystościach religijno-patriotycznych na Okręgliku: „Składam wyrazy czci dla Bohatera, który swoją odwagą i męstwem dał najwyższy dowód miłości Ojczyzny”. W 50. rocznicę „Epopei Budzyńskiej” por. Leon Napiecek przybył na Okręglik i, wspominając chwile sprzed pół wieku, powiedział, że po zdobyciu samochodu pancernego ukląkł przed figurą Matki Bożej i dziękował za zwycięstwo.
Sanktuarium Maryjne
Budzyński powstaniec - Piotr Grzeczka pisał, że „po opanowaniu samochodu pancernego powstańcy zdumieni swoim czynem szeptali: „to cud!”. Istotnie dało się w tym wydarzeniu
wyczuć palec Boży”.
W 1938 r. Bolesław Pleśniarski pisał: „Budzyniacy przypisują swe ocalenie opiece Matki Boskiej”. Najwymowniejszym jednak świadectwem przerastającym pisane słowa pozostanie fakt żołnierskiej
modlitwy zaraz po zdobyciu samochodu pancernego.
O obowiązku wdzięczności za ocalenie miasta pamiętają współcześni mieszkańcy Budzynia. Każdego roku w ostatnią niedzielę czerwca na Okręgliku sprawowana jest uroczysta Msza św.
Ta niedziela stała się niepisanym odpustem parafialnym. Dawne miejsce zwycięskiej walki, miejsce narodowej pamięci, stało się miejscem modlitwy. Na Okręglik prowadzili parafian kolejni proboszczowie:
ks. kan. Eustachy Struk, ks. Henryk Godek, ks. kan. Czesław Liczbański. Obecnym kustoszem maryjnego sanktuarium jest ks. proboszcz Przemysław Prętki, który gorliwie pełni tam swoją duszpasterską posługę.
Na Okręglik pielgrzymowali pasterze archidiecezji poznańskiej: bp Tadeusz Etter, bp Stanisław Napierała (obecny pasterz kaliski), bp Zdzisław Fortuniak i bp Grzegorz Balcerek. Czcicielom Zwycięskiej
Bogarodzicy w maryjnym sanktuarium na Okręgliku swego apostolskiego błogosławieństwa udzielił Ojciec Święty Jan Paweł II i własnoręcznie podpisał na Watykanie 18 grudnia 2001 r.
W 85. rocznicę ocalenia Budzynia do księgi na Okręgliku na wieczną rzeczy pamiątkę wpisano słowa:
Bogu w Trójcy Jedynemu - dziękczynienie!
Jasnogórskiej Hetmance - cześć!
Powstańcom - sława!
Potomnym - świadectwo!