Podejmując się przekładania Ewangelii i Dziejów Apostolskich, p. Maria chciała zachować gwarę, która ginie. - Coraz mniej osób mówi czystą gwarą górali skalnopodhalańskich - stwierdza. Biblia
po góralsku ma być także swoistym wkładem ludzi spod Giewontu w upowszechnianie Ewangelii.
Zakopiańska poetka przyznaje, że w trakcie prac były pewne trudności z tłumaczeniem, gdyż niektóre słowa gwarowe nie mają odpowiedników w języku literackim. - Czyniłam to bardzo starannie i
powoli, świadoma, że przekładam Słowo Boga. To była wielka odpowiedzialność - mówi.
Teraz Maria Mateja-Torbiasz zamierza przełożyć na gwarę góralską Apokalipsę św. Jana. Tym samym prace nad Nowym Testamentem dobiegną końca. Poetka nie wyklucza też, że przełoży na język góralski cały
Stary Testament. - Zajmie mi to ok. trzech lat - przypuszcza. - To będzie ogromna praca, ale wierzę, że z Bożą pomocą się uda - dodaje.
Maria Mateja-Torbiasz bardzo ceni sobie współpracę z księżmi pallotynami, opiekującymi się sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem. Na terenie tej parafii mieszka. Zgodnie ze
swym charyzmatem, pallotyni pragną budować i pogłębiać u wszystkich wiernych świadomość ich apostolskiego powołania, zachęcając do aktywnego uczestnictwa w życiu Kościoła. To tłumaczy wielkie zaangażowanie
p. Marii w powstanie Biblii po góralsku i podjęcie się tego wcale niełatwego zadania z myślą o obecnych i przyszłych mieszkańcach Podhala.
Pomóż w rozwoju naszego portalu