Rosną ceny
W ostatnim czasie wzrastały ceny wszystkich towarów, a szczególnie ceny za miejsce na liście wyborczej do Parlamentu Europejskiego z Samoobrony. Podobnie jak na aukcjach obowiązuje zasada: Bierze ten, kto da więcej, a że ludzie chcą dawać, to i ceny rosną szybciej niż np. rynkowa wartość cukru. W okręgu mazowieckim są takie: za pierwsze miejsce - 200 tys. zł, za trzecie - 60 tys. zł, a za szóste - 20 tys. zł (Rzeczpospolita, 26 kwietnia). Odwrotnie jest z cenami na listach SLD. Tam z każdym dniem wartość spada. Według nas - jest i tak przeszacowana.
Wyrok
Sąd wydał wyrok w sprawie Rywina. 2,5 lata paki i 100 tys. zł. grzywny. Ważniejsze nad to, kogo sąd skazał, jest to, kogo nie skazał (Życie, 27 kwietnia). Ze sprawą nie mają nic wspólnego ani Leszek Miller, ani Włodzimierz Czarzasty, ani Robert Kwiatkowski, ani Aleksandra Jakubowska lub czasopisma.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nowa lewica
Unia Pracy ma nową przewodniczącą. Marka Pola zastąpiła Izabela Jaruga-Nowacka. Nowa szefowa ogłosiła, że celem partii będzie pokazanie „wyrazistości programowej i obranie kursu na lewo” (Życie, 26 kwietnia). Jak dobrze rozumiemy - do tej pory realizowali program prawicy.
Szczyty
Nie mieli racji krzykacze, którzy twierdzili, że Europejski Szczyt Gospodarczy w Warszawie to impreza nikomu niepotrzebna. Potrzebna jak najbardziej, o czym na własnej skórze - a dokładniej mówiąc: piórach - przekonały się kaczki. Zgrupowanie w Warszawie sił policyjnych z jakiejś połowy Polski plus wszyscy antyterroryści, jakich mamy, tylko w pierwszym dniu przyniosło efekt w postaci uratowania kaczej rodziny, która znalazła się jakimś cudem (bez dowodów tożsamości i przepustek) w strefie zero (Życie Warszawy, 29 kwietnia). Innym wartym odnotowania wydarzeniem pierwszego dnia było bieganie „borowców” za osobnikiem znającym angielski, bo z kimś tam nie mogli się po ludzku, czyli po polsku, dogadać. I to byłyby wszystkie „niusy” z pierwszego dnia Szczytu. Podsumowując - zanosi się na to, że nadal najbardziej znanym polskim szczytem pozostaną Rysy.
Bez farta
Panowie z SLD nie mają już zupełnie farta. Poseł Jerzy Wenderlich pojechał ratować cukrownię w Żninie (czytaj: pojechał robić kampanię wyborczą). Przyjechał więc poseł i wypowiedział zaklęcie: „Przyjechałem tutaj ja, przedstawiciel SLD, a to oznaczać może jedno: zakładu nie zamkną” (Gazeta Wyborcza, 28 kwietnia). Niestety, magia słów zadziałała tylko na trochę - do nadejścia informacji, że zakład jednak zamkną...