Bobolowie herbu Leliwa to jeden z najstarszych rodów polskich, ich historia sięga prawdopodobnie XIII, a z pewnością XIV wieku i związana jest z ziemią sandomierską.
Andrzej przyszedł na świat w 1591 r. w małym miasteczku Strachocina k. Sanoka. Był uczniem szkoły jezuickiej w Braniewie. Mając 20 lat, wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w Wilnie, a w 1622 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Tym samym spełniło się jego marzenie zostania przewodnikiem ludzi do Chrystusa przez sprawowanie sakramentów świętych. W tym samym dniu, kiedy Andrzej Bobola otrzymał w Wilnie święcenia kapłańskie, w Rzymie odbyła się uroczystość kanonizacji Ignacego Loyoli i Franciszka Ksawerego z Towarzystwa Jezusowego.
Po ukończeniu formacji zakonnej Andrzej Bobola rozpoczął pracę duszpasterską w Nieświeżu, gdzie m.in. dał się poznać jako wytrawny kaznodzieja. Z tej racji chciano go przenieść do stolicy, aby tamtejszej elicie zapewnić dobrego mówcę. Pomimo zabiegów jezuitów warszawskich został skierowany do Wilna i pracował tam w kościele św. Kazimierza.
2 czerwca 1630 r. złożył uroczystą profesję zakonną. Pracował kolejno w prawosławnym Bobrujsku, Płocku, Warszawie, Łomży, Wilnie, Pińsku. Wszędzie podkreślano jego zdrowy rozsądek, dobre wykształcenie, łatwość obcowania i dodatni wpływ na ludzi.
W ostatnim okresie życia Andrzej Bobola pracował przede wszystkim jako misjonarz na Polesiu. Zadanie, jakie postawili mu przełożeni, nie było łatwe. Żyjący w nadzwyczaj prymitywnych warunkach lud nie zawsze potrafił odróżnić przyjaciela od wroga, a prawdę od fałszu, łatwo było nim manipulować, nawet pchać do zbrodni. Biedni wieśniacy mieszkali tam w nędznych, kurnych chatach, pod jednym dachem z żywym inwentarzem. Andrzej Bobola nauczał katechizmu, chrzcił, spowiadał, błogosławił związki małżeńskie i rozdawał Komunię św. Troszczył się o zaniedbaną młodzież, podnosił na duchu prześladowanych unitów i dużo czasu poświęcał prawosławnym. Głośnym echem odbił się jego duszpasterski „sukces” nawrócenia na katolicyzm dwóch wiosek: Bałdycze i Udrożyn.
Duchowni prawosławni, którzy czuli się zagrożeni, znaleźli sprzymierzeńców w Kozakach. W czasie jednej z takich wypraw, 16 maja 1657 r., Ojciec Andrzej dowiedział się o grożącym mu niebezpieczeństwie. Usiłował ratować się ucieczką, ale Kozacy na swych koniach byli szybsi i dopadli uciekającego. Żądali, aby wyrzekł się swej wiary, obnażyli go i przywiązanego skatowali. Następnie skrępowali mu ręce powrozem i przywiązali do pary koni, które popędzili w kierunku Janowa. W czasie czterokilometrowego biegu między końmi dostał jeszcze mnóstwo razów batogami, cięcie szablą w lewe ramię oraz kilka ukłuć lancą, po której pozostały głębokie rany. Na rynku w Janowie, w szopie służącej za rzeźnię, okrutnie go torturowano: przypiekano ciało ogniem, zdzierano nożami skórę, ściskano głowę wieńcem z gałązek dębowych. Dwukrotne cięcie szablą w szyję zakończyło jego męczarnię.
Ciało Księdza Andrzeja stało się przedmiotem kultu religijnego. Okoliczna ludność tłumnie przychodziła pod okienko krypty kościoła Jezuitów w Pińsku, gdzie został pochowany, aby oddać hołd Męczennikowi. Do trumny zamordowanego kapłana garnęli się nie tylko katolicy. Po rozbiorach przychodzili również prawosławni, widząc w nim orędownika u Boga. Sponiewierany naród szukał wsparcia. Ludzie, którzy w latach apostołowania Boboli spluwali z pogardą na widok łacińskiego księdza, teraz instynktownie garnęli się do jego grobu. W obawie przed sprofanowaniem zwłok, w styczniu 1808 r. przewieziono je do Połocka, gdzie wydawały się bardziej bezpieczne pod opieką Jezuitów działających tam jeszcze pomimo kasaty zakonu.
W październiku 1853 r. Pius IX ogłosił Andrzeja Bobolę błogosławionym.
Zabiegi Episkopatu Polski o kanonizację Błogosławionego zostały uwieńczone pomyślnym skutkiem w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego 1938 r.
Za pomoc papieża Piusa XI, gdy w 1922 r. ZSRR dotknęła klęska głodowa, rząd radziecki zgodził się na wydanie relikwii do Rzymu. Po kanonizacji w 1938 r. przewieziono je przez Jugosławię, Węgry i Czechosłowację do Polski. W tryumfalnej oprawie przewiezione zostały przez Czechowice, Oświęcim, Kraków, Katowice, Poznań i Łódź do Warszawy. Dziś spoczywają w kościele Jezuitów przy ulicy Rakowieckiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu