Nie każde postępowanie w sądzie cywilnym czy karnym kończy się wydaniem orzeczenia, które rozstrzyga sprawę merytorycznie. Czasami postępowanie trzeba zawiesić, czyli odłożyć rozstrzygnięcie sprawy na później. Wówczas czeka ona, aż będzie można się nią zająć ponownie. Oczywiście, takie zawieszenie nie może ciągnąć się w nieskończoność. Jeśli minie przeszkoda, z powodu której postępowanie zawieszono, sąd albo je odwiesi, czyli znowu podejmie, albo umorzy. Możemy, oczywiście, nie zgodzić się z tym i wnieść na takie postanowienie zażalenie. Jeśli zostało ono wydane na posiedzeniu niejawnym, sąd doręczy nam postanowienie z uzasadnieniem i wówczas mamy 7 dni na wniesienie zażalenia. Gdy sąd ogłosił postanowienie na rozprawie, mamy 7 dni na wniesienie pisma o doręczenie nam uzasadnienia i później również 7 dni - od momentu otrzymania go - na wniesienie zażalenia.
Zdarza się również, że wydanie orzeczenia w danej sprawie nie jest możliwe, wówczas sąd umarza postępowanie, wydając odpowiednie postanowienie. W sądzie cywilnym najczęściej będzie miało to miejsce, gdy powód wycofa pozew lub kiedy strona pozostanie bierna (najprościej mówiąc, ma to miejsce, kiedy sąd wzywa stronę, by dostarczyła jakieś dokumenty, a ta - uparcie milczy).
Umorzenie sprawy nie skazuje jej na tzw. powagę rzeczy osądzonej. Co to takiego? Otóż jeśli orzeczenie staje się prawomocne, co oznacza, że stronom nie przysługuje już środek odwoławczy, bo upłynął termin do wniesienia odwołania lub strony wykorzystały odpowiednie środki odwoławcze - sprawa ma powagę rzeczy osądzonej. Nie można w tej sprawie ponownie orzekać, chyba że zaistniały okoliczności nowe, o których sąd nie wiedział w chwili jej rozpatrywania. W przypadku umorzenia tak się nie dzieje. Gdy zatem sąd umorzy sprawę, bo powód wycofał pozew, za miesiąc ten sam pozew może wpłynąć do sądu i ten będzie musiał rozpocząć procedurę od początku.
Zawieszeniu i umorzeniu podlegają również sprawy prowadzone przez sąd karny. Może on zawiesić postępowanie w procesie karnym na czas trwania przeszkody uniemożliwiającej prowadzenie sprawy, np. z powodu ciężkiej choroby oskarżonego. Tu również możemy wnieść zażalenie w terminie 7 dni od wydania postanowienia, które już w chwili ogłoszenia posiada uzasadnienie.
Umorzenie postępowania w procesie karnym (podobnie jak w cywilnym) kończy sprawę i nie wymierza kary, a zdarza się to, gdy np. sprawa się przedawniła lub oskarżony zmarł. Prawo przewiduje jeszcze w procesie karnym tzw. warunkowe umorzenie i tu sąd musi wydać wyrok, bowiem przesłanką warunkowego umorzenia jest ustalenie, że oskarżony jest winien, ale gdy sąd dojdzie do wniosku, że cel kary zostanie osiągnięty bez jej wymierzenia, warunkowo umorzy postępowanie. Właśnie warunkowe umorzenie budzi tyle emocji w społeczeństwie, które domaga się surowego karania sprawców czynów przestępczych. W przypadku umorzenia obowiązują takie same terminy na wniesienie zażalenia, jak w przypadku zawieszenia.
Tak więc istnieje zasadnicza różnica między zawieszeniem toczącego się w sądzie postępowania a jego umorzeniem czy też warunkowym umorzeniem.
* * *
W poprzednim numerze Niedzieli pisaliśmy o europejskim rzeczniku praw obywatelskich, który ma swoją siedzibę w Strasburgu. Ostatnio pojawiło się ciekawe orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, które niewątpliwie jest precedensem. Otóż ten stróż prawa został pozwany o odszkodowanie. Kandydat na pewne stanowisko w urzędzie - p. Lamberts brał udział w konkursie przeprowadzanym przez Komisję Europejską. Konkurs nie powiódł mu się, bo - jak twierdził - brał w tym czasie silne leki, a Komisja nie przewidywała innego terminu. P. Lamberts skierował więc sprawę do europejskiego ombudsmana, ale ten nie stwierdził tu naruszenia prawa, zauważył natomiast, iż Komisja mogłaby w przyszłości przewidzieć sytuacje wyjątkowe dla uczestników konkursu. P. Lamberts wniósł wówczas przeciw rzecznikowi pozew o odszkodowanie do Sądu Pierwszej Instancji (sąd europejski). Rozpatrujący sprawę zastanawiali się, czy w ogóle jest możliwe dochodzenie odszkodowania od rzecznika za jego postępowanie w ramach sprawowania swojej funkcji. Sprawa, oczywiście, trafiła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który jest ostateczną wyrocznią, i choć nie przyznał on racji p. Lambertsowi w kwestii odszkodowania, to jednak zajmując się jego sprawą, dopuścił możliwość zaskarżenia odszkodowania od ombudsmana. P. Lamberts przegrał, bo naruszenie rzecznika nie było „ciężkie” - jak stwierdził ETS - ale jego sprawa toruje drogę innym poszkodowanym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu