W czasie pielgrzymki czytelników "Niedzieli" na Jasna Górę osobom szczególnie zasłużonym dla tygodnika, zostały wręczone nagrody "Mater Verbi 2000". Wśród nagrodzonych osób świeckich z naszej diecezji znalazł się poseł na Sejm RP Czesław Ryszka. Ta zaszczytna nagroda jest okazją do rozmowy z posłem.
PIOTR LORENC: - Z tygodnikiem "Niedziela" jest Pan związany od wielu lat, co dla Pana znaczy ta nagroda?
CZESŁAW RYSZKA: - Przede wszystkim czuję się zaszczycony tym wyróżnieniem. Tygodnik Niedziela tworzy już prawdziwą rodzinę złożoną z miliona, a może nawet większej liczby czytelników. Jeżeli mogę swoimi artykułami uczestniczyć w życiu tak licznej społeczności, wnosić trochę nadziei na co dzień, bodaj niewielki promień Dobrej Nowiny - to jest to dla mnie wielka satysfakcja, prawdziwa nagroda. Nie ukrywam, że pisanie traktuję jako dawanie świadectwa wartościom, według których żyję. A wśród tych wartości staram się, aby na pierwszym miejscu było niesienie Dobrej Nowiny.
- Mimo obowiązków zawodowych bardzo dużo Pan pisze. " Niedziela" co tydzień drukuje Pana artykuły dotyczących osoby Jana Pawła II i prac sejmowych. Czy obecnie publikowana w odcinkach książka " Jan Paweł II Wielki" jest uzupełnieniem drukowanej wcześniej pozycji " Papież końca czasów"?
- To dwie różne książki. Pisząc książkę Papież końca czasów miałem przed oczyma niemal eschatologiczne problemy współczesnego świata. Starałem się je ująć poprzez pryzmat nauczania Ojca Świętego. Bardzo często też przywoływałem wiele papieskich wypowiedzi, nawiązujących wprost do przybliżania się królestwa Bożego. Książka Jan Paweł II Wielki jest bardziej biograficzna. Ukazuje w niej osobę Ojca Świętego będącego doskonałym narzędziem w ręku Opatrzności. To jest przecież coś nadzwyczajnego, że na nasze trudne czasy Bóg przygotował tak wspaniałego człowieka. Któż bowiem zaprzeczy, że Papież - Polak stał się największym autorytetem moralnym naszych czasów, a dla wierzących - najbardziej czytelnym znakiem ludzkiej drogi do Boga. Miliony osób kochają go, podziwiają i szanują. Ale są też tacy, którzy uciekają się do krytyki, to ci, którym jego misja i nauczanie krzyżuje niecne zamiary.
- Co tydzień możemy przeczytać cykl zatytułowany " Prosto z Sejmu", dlaczego podjął się Pan tak żmudnej pracy, by obok działalności poselskiej co tydzień publikować sprawozdania z prac Sejmu?
- To efekt moich zainteresowań sejmowych, a może jeszcze bardziej pragnienie doinformowania politycznego czytelników. Przeraża mnie bowiem kompletna niewiedza wielu ludzi w sprawach politycznych. Media opanowane przez liberalną lewicę bezczelnie kłamią w wielu sprawach. Próbuję to spokojnie ukazać. Mam nadzieję, że moja najnowsza książka Prosto z Sejmu, traktująca o tych sprawach, trafi do wielu czytelników.
- Jesteśmy przed wyborami prezydenckimi, kto jest Pana faworytem?
- Nie chodzi o faworyta, bo to nie konkurs piękności czy zawody sportowe. Prezydent ma nas reprezentować w kraju i na świecie. Ma być wyrazicielem naszej narodowej kultury i wartości. Stąd rodzi się podstawowe pytanie: czy ma nas reprezentować jakiś były partyjny aktywista, ktoś lubiący zaglądać do kieliszka, kłamca i hochsztapler? Jeśli taką osobę wybierzemy, to znaczy że z nią sympatyzujemy, popieramy. Jednak jestem przekonany, że stać nas na wybór na najwyższe w państwie stanowisko, osoby, która pragnie Polski silnej, opartej na mocnej rodzinie, czerpiąca z tysiącletniej kultury chrześcijańskiej w naszym kraju.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu