Domek z ogródkiem
Nieduży parterowy budynek przy ul. Manganowej. Na małym boisku grupa dzieciaków gra w siatkówkę. Kilka osób na ławeczce żywo kibicuje kolegom. W oddali w altance toczą się poufne rozmowy. W przytulnym
domku ruch i gwar. W kuchni gromadka dzieci pochyla się nad zeszytami, inne pochłaniają kanapki. To miejsce lubią najbardziej. Jest jeszcze duża sala, salka do terapii, szatnia, umywalnia i gabinet wychowawców.
To tutaj od blisko 4 lat działa Świetlica Socjoterapeutyczna pod egidą Stowarzyszenia „Uśmiech Dziecka”.
Początki zniechęciłyby niejednego, ale nie współzałożycielkę świetlicy Joannę Zajdel. Wiedziała, że biedne dzieci z rodzin dysfunkcyjnych z Zawodzia przede wszystkim potrzebują domu. A przynajmniej
jego namiastki. Ciągle miała przed oczami wizję nasłonecznionego domku z ogródkiem. I choć pozyskany z Urzędu Miejskiego budynek po schronisku dla bezdomnych w niczym go nie przypominał, wiedziała, że
sekret tkwi w tym, by się nie poddawać. Spróchniałe okna, zagrzybione ściany, pleśń, stęchlizna - to góra przeszkód, z którymi trzeba było stoczyć walkę. Pani Asia wspólnie z siostrą Agnieszką Zajdel
postanowiły jednak zakasać rękawy i organizować tę tak bardzo potrzebną placówkę.
Radość dawania
Pełne zapału, zaczęły pukać do przyjaciół, znajomych, szukać sponsorów. - Cały czas spotykałyśmy się z życzliwością ludzi. I w Urzędzie Miasta, i wśród firm, sponsorów oraz przyjaciół - podkreśla
J. Zajdel. - Gdybyśmy zostały potraktowane po macoszemu, byłoby nam trudno - przyznaje. Dzięki ogromnej pomocy udało się wymienić instalację elektryczną, naprawić dach, położyć płytki na ściany
i podłogę, z czasem wymienić okna na plastikowe. - Nie było przypadku, żeby ktoś nam odmówił - wyznaje J. Zajdel. - Ludzie nam ufają, ponieważ prosimy o wsparcie rzeczowe, a nie o pieniądze.
Świetlicę odwiedza wielu ludzi. Przychodzą dobrowolnie. Na przykład na początku września pojawiają się osoby, które przynoszą artykuły piśmiennicze, przed zimą - ci, którzy pragną zakupić kilka
ciepłych kurtek i czapek. Kiedyś pewna pani z okazji swoich urodzin ofiarowała 50 zł. Nowożeńcy, dzieląc się swoją radością, przywożą worki pełne maskotek i słodyczy. Studenci także udowodnili, że mają
wielkie serca. Przed świętami zorganizowali akcję pn. „Złotówka od studenta to radosne i syte święta”.
Pozwoliło to przygotować paczki ze słodyczami dla 60 dzieci.
Rodzina z Manganowej ma swojego Anioła Stróża. Jest nim Stowarzyszenie „Uśmiech Dziecka”. Tworzą go mieszkańcy dzielnicy Zawodzie, którym nieobcy jest los dzieci, m.in. nauczyciele, kuratorzy
sądowi, lekarz. Na nich zawsze można liczyć. Placówka współpracuje też z Policyjną Izbą Dziecka. Jej kierownik Małgorzata Długosz wraz z mężem Markiem - kuratorem zawodowym są dla dzieciaków prawdziwymi
przyjaciółmi, a dla wychowawców - kopalnią wiedzy pedagogicznej, prawnej i wielkim oparciem.
Świetlica po półtorarocznej działalności na zasadzie wolontariatu otrzymała stałą dotację z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Wspiera ją także Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz
Bank Żywności. Ponadto ma już wielu stałych sponsorów. Ci, którzy zaczęli pomagać dzieciom z tej placówki, czynią to stale, gdyż czują się za nie odpowiedzialni. - Raz rozbudzona radość dawania
nie da się ugasić - zapewnia Pani Asia. - Człowiek się przekonuje, że większym skarbem jest dawać, niż brać.
Zawsze razem
- Czy tu już naprawdę będziemy? Czy nikt nas stąd nie wyrzuci? - pytały z niedowierzaniem i z lękiem w oczach dzieci, przekraczając próg budynku. Cieszyły się, że mogą przyjść do tego domu.
Usiąść w ciepłym pokoju, wypić gorącą herbatę i podzielić się swoimi radościami i troskami.
Obecnie w świetlicy codziennie spotyka się ok. 40 dzieci w wieku od 6 do 19 lat. Do tej pory przychodzą pierwsi wychowankowie placówki. Niektórzy mają już po 20-21 lat. - Są zawsze z nami. Pomagają
młodszym kolegom w odrabianiu lekcji - mówi Agnieszka Zajdel, opiekun świetlicy. - Tworzymy rodzinę - podkreśla. Obok pomocy w rozwiązywaniu problemów szkolnych na dzieci czeka tu wiele
atrakcji: gra na gitarze, nauka języków angielskiego i niemieckiego, gra w siatkówkę, koszykówkę, możliwość rozwijania zdolności aktorskich w świetlicowym kółku teatralnym lub kabarecie. Uroczyście obchodzi
się tu urodziny każdego z kolegów i koleżanek, Dzień Dziecka, Dzień Matki (dziewczynki pieką wtedy ciasta), andrzejki, Wigilię i inne święta. Wychowawcy organizują różnego rodzaju wycieczki, rajdy krajoznawcze,
kolonie czy zimowiska z jazdą na nartach. Nie ograniczają się tylko do pomocy doraźnej. Zapewniają podopiecznym diagnozę pedagogiczną i diagnozę środowiska rodzinnego. Natychmiast załatwiają w MOPS-ie
kompleksową pomoc socjalną, występują do Sądu Rodzinnego po opiekę kuratora czy kierują do poradni psychologicznej. - Bardzo ważne jest, żeby wpoić im nasz chrześcijański system wartości, nauczyć
patriotyzmu, uwrażliwić na muzykę, przyrodę, sport. Pokazać, że trzeba coś dawać z siebie, że trzeba być aktywnym, kreatywnym, że nie wolno się poddawać - mówi Pani Asia. - Pokazujemy im inne
życie, a wybór należy do nich. Opiekunki ofiarowują im to, co najcenniejsze: czas, poczucie bezpieczeństwa. Budują wiarę dzieci w siebie. Wydobywają ich talenty i pomagają je rozwinąć. - One czują,
że je kochamy i że nam na nich zależy - wyznaje. - Naszym najważniejszym zadaniem jest wydobywanie z dzieci mocnych stron i wzmacnianie ich - podkreśla Pani Asia. - Bo z silnych
dzieci wyrastają potem silni dorośli. Silni przekonaniem o własnej wartości.
Opiekunki świetlicy dużo wymagają i dużo dają z siebie. - Panie Joanna i Agnieszka Zajdel obrały bardzo ciekawą drogę swojego życia, bo obok własnych rodzin i pracy potrafią znaleźć czas dla
dziecka z ulicy - mówi wieloletni przyjaciel placówki, asystent Akcji Katolickiej ks. Jarosław Sroka. - Są jak mamuśki - stwierdzają stażyści. - Doskonale wiedzą, co które z dzieci
potrzebuje. Natychmiast uruchamiają wszelkie znajomości, np. organizują paczki żywnościowe, ubranie, dowożą drewno. Czujemy się tu, jakbyśmy pracowali z młodszym rodzeństwem - wyznają i dodają:
- Jak w rodzinie!
Wszystkim ludziom dobrej woli, którzy chcieliby widzieć uśmiech na twarzy tych dzieci, podajemy numer konta: Bank Ochrony Środowiska O/Częstochowa, nr 83154010142001730615510001
Pomóż w rozwoju naszego portalu