Czy żałujesz, że nie żałujesz?
Pewien obieżyświat, jadający chleb z niejednego pieca w licznych portach - był bowiem marynarzem - kiedy osiadł już na stałym lądzie, a sędziwość ogarnęła go swą mądrością, zechciał pójść
do spowiedzi, aby zdać rachunek z nie najświątobliwszego żywota. Wiadomo, że jednym z warunków dobrej spowiedzi i skutecznego odpuszczenia win musi być żal za popełnione występki przeciw prawom Boskim
i kościelnym. Spowiednik - naturalną koleją rzeczy - spytał go, czy żałuje za grzechy. Uczciwy człowiek, zamyślił się, po czym skruszony wyszeptał:
- Wie ksiądz, tak naprawdę... to jakoś nie potrafię...
Sytuacja wydawała się bez wyjścia. Mądry kapłan jednak nie zrezygnował.
- A czy żałujesz, że nie potrafisz? - indagował penitenta.
- O, tak! - ożywił się staruszek. -
Tak! Żałuję, że nie żałuję! - wykrzyknął radośnie.
- To idź w pokoju... odpuszczam tobie grzechy w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego...
Na podstawie opowiadania bp. Adama Lepy opisał Krzysztof Nagrodzki
Pomóż w rozwoju naszego portalu