Zbulwersowała nas ostatnio sprawa znanego psychologa, który okazał się pedofilem. Fakt ten jest tym bardziej wstrząsający, iż był on jednym z nielicznych w Polsce autorytetów, szkolących polskich psychologów.
Znany jest także jako autor licznych i poczytnych książek z zakresu poradnictwa psychologicznego, jako prelegent specjalistycznych konferencji i sympozjów, no i - jako psychoterapeuta. Ujawniane
fakty są szokujące i podważają zaufanie w stosunku do psychologów, którzy na nim przecież bazują, a także obnażają chory, praktycznie przez nikogo niekontrolowany system pracy w tym zawodzie. I rodzi
się zasadnicze pytanie: Czy aby nie przesadzamy z powierzaniem naszych spraw osobistych, rodzinnych, różnego przecież autoramentu, specjalistom, naiwnie wierząc, że rozwiążą oni nasze problemy?
Nie chcę tu powiedzieć, że psychologowie nie są nam potrzebni. Człowiek jest istotą bardzo skomplikowaną i nie tylko często sam nie może sobie z sobą poradzić, ale też źle funkcjonuje w środowisku.
Bardzo potrzeba więc wskazówek znawców ludzkiej osobowości, zwłaszcza dziś, kiedy tempo życia tak przybrało na sile. Doceniamy zatem ich zawód, szanujemy specjalistów, którzy nawet w sądach biskupich
proszeni są o opinie w niektórych kwestiach. Muszą to być jednak ludzie odpowiedzialni i wiarygodni, bo materia, którą się zajmują, jest szczególnie delikatna. Nie może więc ten zawód istnieć bez jakiegoś
kodeksu etycznego; ludzie, którzy pełnią tak odpowiedzialne funkcje, muszą być w jakiś sposób sprawdzani - jeszcze zanim podejmą swą pracę. To samo dotyczy przedstawicieli innych, równie ważnych
zawodów: nie może być ławnikiem człowiek, na którym ciąży wyrok, nauczycielem ktoś o niedojrzałej lub wręcz patologicznej osobowości itp.
Wracamy więc po raz kolejny do kwestii bardzo ważnych w życiu społecznym norm moralnych, których - jeśli ich nie ma - można nauczyć jedynie przez system surowych restrykcji, gdy bowiem
w grę wchodzi krzywda ludzka, nie można pozwolić sobie na pobłażanie cwaniactwu, hochsztaplerstwu, dewiacjom, nie można przyzwolić na zło.
Pojawiło się w ostatnich czasach wielu takich nowoczesnych psychologów, seksuologów, którzy odpowiadając na potrzeby społeczne, wyzwalane przez media, stali się wręcz bożyszczami w doradzaniu, w ustawianiu
ludzi. Okazało się już w wielu wypadkach, że ludzie ci ferują swoisty sposób bycia, postępowania, niszcząc innych - nieraz zacnych, wspaniałych, którzy mogliby rzeczywiście pomóc, ale są „niepoprawni
ideologicznie” - są chrześcijanami. Do głosu dopuszczani są więc „eksperci dyżurni”, autorytety medialne, a nie środowiskowe - jak to było w omawianym przypadku. Ale cóż,
telewizja ma pewną „określoną miłość” i nie przyzna się, że i ona także za ten stan rzeczy ponosi odpowiedzialność, jak nasze struktury władzy, które powinny stać na straży niezmiennej normy
pedagogicznej. Bo liberalizm może doprowadzić do ogromnego skrzywienia jednych przez drugich, a w sumie do szaleństwa wszystkich.
I nie potrzeba tu jakiejś szczególnej wiedzy. Trzeba tylko ewangelicznej roztropności, tak jak myśli zwykły, prosty, a jednak mądry człowiek, który prowadzi drugiego człowieka. Trzeba otwartości i
rozmowy - jak w rodzinie, gdzie rolę psychologów pełnią matka, ojciec czy rodzeństwo, którzy szczerze i mądrze doradzą, potrafią zapobiec rozpaczy, wyprowadzić z kłopotliwych sytuacji. Tylko że
tę rodzinę się niszczy...
Zapominamy też o duszpasterzu i konfesjonale jako sprawdzonej od wieków możliwości pomocy człowiekowi. Zapominamy, że duszpasterz to ten, który pasterzuje naszym duszom, a w konfesjonale odzyskujemy
spokój sumienia. Często zauważamy, że penitenci, zwłaszcza dzieci, odchodzą od konfesjonału uśmiechając się radośnie. Są szczęśliwi. Mamy skarb, a jest nim Ewangelia z całym prawem moralnym; są rozmowy,
rekolekcje, podczas których możemy się otworzyć duchowo i odnowić. Pamiętajmy, Chrystus jest najlepszym psychologiem. On przez osobę kapłana nie tylko wysłuchuje, doradza, napomina czy pociesza, ale odpuszcza
nasze przewinienia - „gładzi nasze grzechy”, oczyszcza sumienia. Tego nie może uczynić żaden inny psycholog na świecie. A różne formy modlitwy, tylko pozornie niezwiązane z naszą sytuacją
życiową, a także sakramenty święte są najpewniejszą formą psychoterapii i bazą do wspaniałego życia. Pan Jezus w przypowieści ukazał powracającego syna marnotrawnego, bo najważniejsze jest, by zawsze
czuć się w domu Ojca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu