Paryska Olimpia. Początek lat 70. Zdjęto wiszącą nad wejściem wielką fotografię słynnego piosenkarza francuskiego Aznavoura, a umieszczono równie wielką fotografię ojca Aime Duvala. Przez jeden dzień
słynna Olimpia należała do pieśniarza zakonnego. Publiczność tym razem wchodziła bez biletów.
Rozpoczyna się koncert. Nie ma prezentera. Na scenie - proste krzesło i mikrofon. Sala podrywa się i żywo reaguje, gdy ciemna, przystojna, ale przede wszystkim ascetyczna postać pojawia się
na scenie. To ojciec Duval. Gdy po raz pierwszy zdecydowanie uderza w struny swojej gitary, burza oklasków natychmiast cichnie. A on ochrypłym głosem wyśpiewuje strofy o sobie, o ludziach, których spotkał
na różnych drogach życia, o francuskich kloszardach, o aniołach i o... Chrystusie.
Potem ojciec Duval na długo zniknął ze sceny, zniknął z życia. Mówiono, że zachorował. Przed zniknięciem, gdy opowiadał Ewangelię - wędrując z gitarą po barach i innych miejscach publicznych
Paryża oraz wielu jeszcze miast - mówił o sobie: „Jestem śpiewakiem, jestem muzykiem, jestem poetą, jestem jezuitą”. Gdy powrócił po tym tajemniczym zniknięciu, mówił: „Jestem
alkoholikiem”. I wyjaśniał, co to znaczy - mówił, że teraz nie istnieje dla niego ani wódka, ani wino, ani nawet piwo, ot i wszystko.
Swoją historię pogrążania się i topienia w alkoholizmie, odbijania się od dna i powracania do trzeźwego życia opowiedział jednej nocy, jadąc samotnie francuskimi i włoskimi autostradami na koncert
do Genui. Siedział za kierownicą obładowanego aparaturą wzmacniającą starego renault, z mikrofonem pod brodą, i nagrywał na kasecie magnetofonowej opowieść na temat swojego osobistego przejścia przez
alkoholowe piekło. Ten monolog został potem wydany przez przyjaciół ojca Duvala w wyjątkowej książce, ważnej dla każdego człowieka spotykającego się z problemem choroby alkoholowej. W Polsce książka ojca
Duvala jest znana pod tytułem Dziecko i księżyc. Ta opowieść o ludzkiej słabości i sile, o ludzkiej małości i wielkości, o przechodzeniu ze śmierci do życia ma pomóc ofiarom nałogu przekroczyć granicę
przerażającego lęku i niewyobrażalnego wstydu, aby wreszcie szczerze powiedzieć po raz pierwszy w życiu: „Jestem alkoholikiem”. To przełomowy, bardzo ważny moment, od którego dopiero -
z pomocą przewodników duchowych, ludzi z AA, terapeutów, rodziny i przyjaciół - można zacząć trzeźwieć.
„Natura choroby jest duchowa. Teraz to wiem” - powiedział o nałogu alkoholowym ojciec Duval, w niewoli którego pozostawał przez długie lata. Dzięki jednak spotkaniu z Bogiem i pomocy
życzliwych mu ludzi mógł ostatecznie osiągnąć trzeźwość. „Opowieść ojca Duvala jest hymnem na cześć przyjaźni i wspólnoty, będących siłą zdolną przywrócić zdrowie” - piszą wydawcy polskiej
wersji książki ojca Duvala, przetłumaczonej już na dziesięć języków i wciąż wznawianej. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni, bo książka stanowi wyjątkowo ważną lekturę dla osób chorych, współuzależnionych,
a także profesjonalnie zajmujących się chorobą alkoholową. Powiem więcej - książka powinna być zapisywana przez lekarzy jak lek na recepcie.
W 2002 r. książka Dziecko i księżyc ojca Duvala, w przekładzie Wandy Wnorowskiej i z przedmową ks. Adama Bonieckiego MIC, została wznowiona przez Wydawnictwo Księży Marianów.
Oto punkt zwrotny całego mego życia.
Moje życie, które dochodziło do udręk zranionego zwierzęcia, wdycha obecnie powietrze przyszłej ludzkości. To znaczy przyjaznej dla wszystkich, co otworzy jej któregoś dnia niewyobrażalne dzisiaj horyzonty.
Cierpliwości.
Całe moje życie zmieniło się. Cieszę się z tego, że jestem trzeźwy, i, oczywiście, interesuję się z pasją wszystkim, co się dzieje. Czytam codziennie Le Monde, nawet rubryki gastronomiczne prowadzone
przez La Reyniére (w soboty), chociaż nie jestem smakoszem. Czytam Science et Avenir co miesiąc i rozwiązuję w myślach problemy szachowe ze Science et Vie. Interesuje mnie historia i czytam kilka periodyków
zajmujących się nią. I dużo innych rzeczy.
Gdy piłem, strach przed śmiercią odbierał mi ochotę do życia. Wstrzemięźliwość przywraca mi jego smak i nie napawa mnie lękiem przed śmiercią. A wszystko to jest wynikiem jednego małego aktu pokory:
- Nazywam się Lucien i jestem alkoholikiem.
Z wyznań ojca Duvala „Dziecko i księżyc”
Pomóż w rozwoju naszego portalu