Kto to jest pielgrzym? Kto decyduje się na pieszą pielgrzymkę? Kto ma chęć na to, by pokonywać często setki kilometrów pieszo? Mogę powiedzieć, że to na pewno ktoś, kto ma nadzieję. W każdym z nas jest trochę niepokoju, który sprawia, że szukamy. Ludzki duch odczuwa potrzebę, by wyruszyć, zostawić swój dom, rodzinę, obowiązki i iść do Maryi. To nie tylko przejście na Jasną Górę, ale przejście, które umacnia wiarę, daje siłę do życia, odnawia relację z ludźmi, otwiera bardziej na Boga, a tym samym - na człowieka, pozwala stać się lepszym.
- Kiedy przyglądałam się wchodzącym na Jasną Górę pielgrzymom - uśmiechniętym, rozśpiewanym - obudziła się i we mnie potrzeba wyruszenia w taką drogę z intencjami, które kłębiły się w moim sercu. Potrzebowałam ciszy i swoistych rekolekcji, spojrzenia na wszystko z boku, z innej perspektywy.
Ktoś zapyta, czy można znaleźć ciszę na pielgrzymce, gdzie jest olbrzymie skupisko ludzi, śpiew, gwar? Z całą pewnością tak. Taką ciszę można odnaleźć w grupie o nazwie „grupa ciszy”, w której się znalazłam, idąc z Pielgrzymką Dominikańską z Krakowa do Częstochowy. Grupa różniąca się nieco od innych, bardziej wyciszona, ale to nie znaczy, że idąca w milczeniu. Specyfiką „grupy ciszy” jest to, że można w niej znaleźć więcej modlitwy, konferencji, które pozwalają przyjrzeć się swojemu wnętrzu. Idąc w milczeniu i słysząc tylko tupot własnych nóg, można często odnaleźć odpowiedzi na pytania, które nasuwają się po konferencjach wygłaszanych dla nas przez o. Zbigniewa Krysiewicza.
Trzeba się zamknąć, by równocześnie się otworzyć. Cisza jest fundamentem, pokarmem pielgrzyma. W „grupie ciszy” jest na pewno więcej czasu na indywidualną modlitwę, osobisty dialog z Bogiem. Podczas drogi pątnikom towarzyszył śpiew wielogłosowy, liturgiczny, dawny, który pozwalał się modlić i wejść w ciszę własnego serca. Bo przecież, by obudzić w sobie ciszę, potrzeba wiele elementów, a śpiew jest jednym z nich. Na refleksję nad sobą i życiem pozwalają też spotkania z ludźmi. Podczas pielgrzymki odczuwa się więź, wspólnotowość, autentyczność, serdeczność. Ktoś podczas drogi powiedział: „Tu jest tyle dobroci, że starczy jej na cały rok”. Zmęczenie można pokonać, bo intencje w sercu, trud, który się ofiaruje, pozwalają zapomnieć o wszelkich niedogodnościach fizycznych, spotykanych po drodze. Cisza pomaga na nowo spojrzeć na siebie, na ludzi, którzy są wokół, na wydarzenia, zmierzyć się z własnymi problemami, ale też odnaleźć w sobie to, co jest piękne, dostrzec wiele łask, które otrzymuje się na co dzień, a których tak często się nie docenia.
Owoce po pielgrzymce może nie są spektakularne, widoczne tu i teraz gołym okiem. Ale na pewno przemiana dokonuje się w każdym pielgrzymie. Ta wspólna droga jest po to, by na mapie swego życia nanieść kilka nowych znaków, a może nawet wytyczyć zupełnie nową drogę...
Pomóż w rozwoju naszego portalu