Kuszą obietnicami o samodoskonaleniu się, poszerzeniu zdolności umysłowych i zasobów energii. Służą pomocą w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie o cel i sens ludzkiego życia. Obiecują bezpośrednie doświadczenie Boga, zjednoczenie z Tym, który ma być Kosmiczną Energią. W rzeczywistości zagrażają naszemu życiu duchowemu, a niekiedy także psychicznemu i fizycznemu.
DOROTA BAREŁA: - Dlaczego w dzisiejszych czasach ludzie tak często trafiają do sekt?
O. PIOTR SAWA: - Odpowiedzią na postęp techniczny,
na zabieganie jest chęć doświadczenia wymiaru duchowego. Ale często
tego doświadczenia szukamy w ruchach typu New Age, w technikach duchowych.
Współczesnemu człowiekowi wmawia się, że za pomocą kilku chwytów
duchowych może doświadczyć Boga.
Analizując historię Kościoła, zauważymy, że doświadczenie
duchowe jest owocem lat pracy, opartych przede wszystkim na posłuszeństwie
Kościołowi. Św. Jan od Krzyża mówił, że ten, kto nie jest posłuszny
Kościołowi, jest po prostu pełen pychy. A to uniemożliwia prawdziwe
doznania mistyczne.
Często zapomina się także o tym, że aby doświadczyć Boga,
trzeba iść drogą przykazań. W sekcie natomiast guru decyduje o tym,
co jest dobre, a co złe. Guru może na przykład powiedzieć, że powinno
poniżać się swoje ciało przez ciężką pracę czy uprawianie prostytucji.
Niedawno był u mnie ojciec dziewczyny, która została znaleziona w
Niemczech, w szczerym polu. Teraz leży w szpitalu fizycznie i psychicznie
pokiereszowana.. I co się okazało? Jakiś związek wysłał ją do Niemiec,
gdzie guru wygłosił płomienną naukę o poniżaniu ciała, czego efektem
jest jej dzisiejszy stan.
- Wspomniał Ojciec o New Age. Jaki jest jego związek z sektami?
- New Age ma duży wpływ na powstawanie sekt, ale sam sektą nie jest. Jest to ruch społeczno-kulturalny, który ma oparcie w filozofii i nie musi doprowadzać ludzi do przestępstw. Jest to filozofia błędna, gdyż, podobnie jak sekty, tworzy "papkę" filozoficzną. Kładzie nacisk na techniki duchowe, co ma niewiele wspólnego z chrześcijaństwem, z nauką Kościoła o oddziaływaniu Łaski Bożej na człowieka.
- Jaki jest związek pomiędzy takimi technikami, a na przykład jogą?
- New Age posługuje się między innymi jogą i zen.
- Czy mógłby Ojciec wymienić inne charakterystyczne cechy sekciarskiej duchowości?
- Sekta czerpie z różnych religii. W ramach jednej
religii moglibyśmy mówić o jakimś duchu protestanckim, heretyckim.
Natomiast sekta opowiada na przykład o Jezusie, posługuje się Ewangelią,
a równocześnie Wedami, pismami buddyjskimi. W protestanckich ruchach
chrześcijańskich Jezus jest jedynym zbawicielem. Sekty mogą mówić,
że zbawiciel wciela się w różne postacie w różnych epokach. Zbawiciel
to Jezus, zbawiciel to Budda, Kriszna. A w dzisiejszych czasach kimś
takim może być na przykład Sai Baba. Niewykluczone, że zbawiciel
kiedyś znowu się w kogoś wcieli.
Poza tym cechą charakterystyczną jest posługiwanie się
technikami medytacji transcendentalnej, korzystającymi z mistyki
wschodniej, promującymi teorię buddyzmu. We Wrocławiu jest nawet
psycholog docierający do zranień, które ludzie nabyli w poprzednich
wcieleniach (reinkarnacja).
- W jaki sposób werbują sekty?
- Poprzez ulotki, gazetki, plakaty, przy czym na
plakatach nigdy nie piszą wprost, na co zapraszają. Proponują wykłady
dotyczące na przykład historii gnozy chrześcijańskiej albo historii
starożytnego Egiptu. Dopiero potem z tymi, którzy przyjdą, zaczynają
rozmowę o sensie życia, o złu, konieczności nawrócenia. Wskazują
jakieś wartości wyższe.
Werbują też przez flirt, często - zwłaszcza na koncertach
- przez akcje propagandowe, na których jest mnóstwo młodych ludzi.
Pięknie, kolorowo, wspaniała muzyka, rozdawanie jedzenia, sielanka.
Po takiej akcji można ściągnąć mnóstwo ludzi. Najpierw mówi się im,
że mogą być chrześcijanami, we wspólnocie z wyznawcami innych religii.
Dopiero później zaczyna się tłumaczyć, że nie można nosić medalika,
krzyżyka, że Pismo Święte nie jest tak znaczące jak Wedy. W gruncie
rzeczy po pewnym czasie przestaje się być chrześcijaninem. Mój znajomy
w ten sposób trafił do sekty. A odszedł z niej, gdy zachorował, a
guru nie pozwolił mu kupić antybiotyków, tłumacząc, że pokutuje za
zło popełnione w poprzednim wcieleniu.
- Gdzie najłatwiej jest zwerbować nowych członków?
- Przede wszystkim w miejscach sprzyjających refleksji: parkach, kościołach, na szlakach górskich. Na pewno poprzez zawieranie znajomości z kimś, kto byłby odpowiedni w grupie. Werbujący najpierw są dobrymi przyjaciółmi. To może trwać miesiące. Równocześnie dają pewne sygnały, że nie zgadzają się z nauką Kościoła, że myślą inaczej. Kreują też obraz siebie jako dobrego człowieka. Swoją postawą zdają się mówić: "Bądź taki wspaniały jak my. Zostań z nami. Po co szukać dalej.
- Co zrobić, by wspólnota nie stała się sektą? Kiedy się nią staje?
- Na pewno nie można dopuścić do tego, by jeden człowiek (
lider) decydował o wszystkim, będąc jedyną wykładnią Pisma Świętego.
Ważne jest, by miał oparcie w Kościele. Ludzie przychodzą do świątyni
nie dlatego, że modlitwę prowadzi dana osoba (a przynajmniej tak
powinno być), ale dlatego, że w Kościele jest Jezus. A gdy człowiek
Kościoła zaczyna głosić swoją naukę, staje się pasożytem. Zamiast
prowadzić do Chrystusa, głosi siebie. Jako pozytyw traktuje to, że
potrafi się sprzeciwić nauce Kościoła.
Zawsze, będąc we wspólnocie, trzeba wsłuchać się w to,
co mówi lider i ocenić, czy jest w niej jeszcze głos Kościoła, głos
Chrystusa.
Lider nie powinien też mówić o podziałach, gdyż Duch
Święty nie dzieli. Może ukazać grzech, ale skłania do odnowy, a nie
do odejścia.
- Usłyszałam kiedyś taką wypowiedź, że skoro zdarza się, iż grupy Odnowy w Duchu Świętym niekiedy odchodzą z Kościoła, nie powinno się ich tworzyć. Czy Ojciec uważa, że to byłoby słuszne?
- To jest zły sposób myślenia. Posłużę się takim
przykładem. W dużym mieście jest wiele miejsc, które możemy odwiedzić.
Możemy na przykład iść do parku, kościoła lub knajpy. I nie mamy
prawa mówić, że miasta nie powinny istnieć tylko dlatego, że niektórzy
w nich zatracają swoją godność. To zależy od człowieka. Tak samo
w Odnowie. Sama w sobie jest ona dziełem Ducha Świętego. Natomiast
trzeba uważać, bo czasami jej członkom może zabraknąć pokory. A człowiek
Odnowy powinien być jak Maryja - pokorny, słuchający Słowa Bożego,
rozważający je w sercu i stosujący w życiu. Powinien trwać w nauce
Chrystusa i Jego Kościoła.
I trzeba uważać, bo z tego co wiem, na spotkania Odnowy
przychodzą ludzie delegowani spoza Kościoła. Nie przedstawiają się,
a swoimi wywodami mogą wprowadzić zamęt. Oczywiście, nie musi odejść
cała grupa, ale poszczególne osoby.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu