Rządzić nie znaczy krzywdzić
W tym jedynym dniu w roku zwierzęta bez obaw mogą przekroczyć parafialne bramy i stanąć dumnie obok swoich właścicieli na kościelnym dziedzińcu. Tradycyjnie już dzień narodzin dla nieba św. Franciszka
staje się okazją do odprawiania Mszy świętych w intencji opiekunów i ich czworonożnych podopiecznych.
Niejednokrotnie zdarza się, że nawet ludzie niewierzący z szacunkiem wyrażają się o Biedaczynie z Asyżu, uważając go za „prawdziwego świętego”. Prawie wszystkich chwyta za serce wszechogarniająca
miłość i doskonała afirmacja świata tego, który zwierzęta nazywał „braćmi mniejszymi”. Ci, którzy nie przepadają za czworonogami, wolą powoływać się na biblijne słowa: „Czyńcie sobie
ziemię poddaną”, które - ich zdaniem - mają usprawiedliwiać niewłaściwe traktowanie, a nawet krzywdzenie zwierząt. Ks. prał. Henryk Kiedrowski - proboszcz parafii Najświętszego
Serca Pana Jezusa w Gdyni uważa takie tłumaczenia za niedopuszczalne.
- Człowiek ma mądrze rządzić, nie wolno mu maltretować zwierząt czy zmuszać do pracy ponad siły - uważa. - Wszystko, co Pan Bóg stworzył, jest dobre, i potrzebne. To człowiek przez
grzech pierworodny unieszczęśliwił siebie i inne stworzenia. Życie w grzechu stworzyło gniew, agresję i inne niszczące nas uczucia.
W zielonej oazie
Choć niedaleko przebiega jedna z najruchliwszych gdyńskich ulic, w parafii św. Wawrzyńca można poczuć się jak na wsi. To wymarzone miejsce dla jej proboszcza - ks. prał. Ryszarda Kwiatka, który
tak jak św. Franciszek szanuje wszystko, co żywe. Jego siedziba to prawdziwy raj dla zwierząt. Przy bramie witają gości trzy psy: owczarek szkocki Colina i dwa mieszańce Blackie i Saba. W zabudowaniach
znalazły przytulisko cztery konie. Należą one do mieszkańców Gdyni, którzy nie mają warunków do tego, żeby je trzymać u siebie. Są bardzo szczęśliwi, że dzięki księdzu nie muszą rozstawać się ze swoimi
ulubieńcami. Często odwiedzają zwierzęta i otaczają je opieką. Niedawno końskiej rodzinie przybył nowy członek -- oźrebiła się klacz Gracja.
Z tyłu za ogrodzeniem - kury, gąsior i perliczki biegną na spotkanie swojego pana. Nieopodal na małym stawie rozsiadło się stado dzikich kaczek, które domagają się poczęstunku. Kiedy czekają
zbyt długo, spokojnie wchodzą do kurnika i częstują się ziarnem ptactwa domowego. Nikt ich nie przegania - to też Boże stworzenia.
Ks. Ryszard opowiada, że zwierzęta są dla niego niczym rodzina. Kiedy zauważa brak któregoś z koni, psów czy ptaków, szuka go dotąd, aż znajdzie. Cieszy go życie blisko natury. Człowiek staje się
wtedy wyciszony i pogodny.
- Czcimy św. Wawrzyńca, patrona parafii, ale przed wikariatem postawiliśmy też kapliczkę św. Franciszka - mówi ks. Ryszard Kwiatek. - Zwracam się do niego w różnych okolicznościach,
czasem westchnę także, kiedy któremuś ze zwierzaków coś dolega.
Smutny byłby świat
Proboszcz parafii św. Wawrzyńca żartuje, że na jego podwórko zlatują się wróble z całej parafii. Nauczył je jeść kaszę gryczaną i teraz skrzydlaci przyjaciele mogą liczyć u niego na trzy posiłki dziennie.
- Coraz mniej ptactwa zauważam w okolicy - ubolewa kapłan. - Kiedyś były tu czarne kosy, pliszki i sikorki. Teraz zostały tylko sroki i wróble. A i te pewnie dawno by się wyniosły,
gdybym ich nie dokarmiał.
Można zauważyć, że dzieci wychowane w mieście mało wiedzą o zwierzętach.
- Widziałam u Księdza taką małą, czekoladową krówkę - opowiadała jedna z dziewczynek po odwiedzeniu nowo narodzonego źrebaczka.
W maleńkim zwierzyńcu ks. Ryszarda mamy z dziećmi są mile widziane. Kilkulatki mogą tu obejrzeć stworzenia inne niż psy czy koty. A parafianie nie muszą wyrzucać czerstwego chleba. Tyle się go w domach
marnuje, a tu koniki chętnie zjedzą.
- Smutny byłby świat bez naszych „braci mniejszych” - mówi ks. Ryszard. - Ci, którzy mają zwierzęta, wiele im zawdzięczają. Tylko oni wiedzą, ile radości może dać na
przykład pies, który przyjdzie wieczorem do pana i położy głowę na jego kolanie...
Pomóż w rozwoju naszego portalu