Reklama

Umarł Ksiądz

Niedziela warszawska 36/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Słowa ks. Jana Twardowskiego powracają, gdy myślę o śp. ks. Mirosławie Konopce, który nie był ani prałatem, ani kanonikiem, a ostatnio nie był nawet proboszczem. Zawsze był jednak księdzem i to niezależnie czy długimi godzinami przesiadywał w konfesjonale, czy jeździł na wrotkach, czy chodził wśród straganów rosyjskich handlarzy i kupował całe worki zabawek dla dzieciarni, która tłumnie zwalała się do jego mieszkania.

Poznałem Go, gdy został proboszczem w Górkach Kampinoskich. Byłem wtedy klerykiem po trzech latach studiów. Imponował mi oczytaniem, prostotą i świętością. Swoje obowiązki kapłańskie traktował tak poważnie, że aż budził zdziwienie parafian. Zawsze był solidnie przygotowany do niedzielnych kazań, które zresztą pisał już od poniedziałku rano. Nie zrażał się, że jego słuchacze nie czytali Norwida, Dostojewskiego, ani Bernanosa, których fragmenty on znał na pamięć. - Kazanie jest jak wiersz - mówił. - Z tematem trzeba się wybrać na spacer, nabrać do niego dystansu, poczekać na natchnienie.

Przed każdą Mszą św. na pół godziny siadał do konfesjonału. Tak w niedziele, jak w dni powszednie. Nawet wtedy, gdy na Mszę nie przychodził nikt, poza jego mamą. - Żeby coś złowić, trzeba zastawiać sieci przez wiele dni - powtarzał. Sam jeździł do spowiedzi rowerem do odległego o 20 km Niepokalanowa, regularnie, co dwa tygodnie.

Nigdy nie miał samochodu. Taką miał zasadę. Mówił, że przemieszczanie się w blaszanej puszce ogranicza kontakty księdza z wiernymi. Oprócz tego nie chciał żyć wystawniej niż jego parafianie, a pracował w biednych parafiach. Szczytem luksusu był już motocykl MZ 150, którym podróżował również zimą, opatulony w trzy kurtki. A przemierzał codziennie niemało kilometrów, by odwiedzać współbraci w kapłaństwie, pasterzujących jak on w jednoosobowych puszczańskich parafiach. - Świeccy księdza nie zrozumieją - powtarzał - księża muszą się odwiedzać i szanować. Kochał księży. A nawet mnie, dopiero co obłóczonego kleryka traktował jak przyjaciela i młodszego brata. Gdy wysłał mnie, abym pobłogosławił wielkanocne święconki, oddał mi do dyspozycji wszystkie ofiary składane przy tej okazji, choć sam nie miał grosza przy duszy, bo jakież dochody mógł mieć w sześciusetosobowej parafii?

Kapłaństwo traktował jako swoje największe wyniesienie, dlatego nie marzył nawet o kościelnych zaszczytach i honorach. Często wracał myślą do zapowiedzi Chrystusa, że ci, którzy dla Niego zostawią ojca, matkę, żonę, dzieci i pole, stokroć tyle otrzymają i życie wieczne odziedziczą. Tą ostatnią obietnicą zachwycał się jak dziecko. - Patrz, jakby wszystkiego byłe mało, to jeszcze życie wieczne - mówił do mnie. Jego podręczna Biblia była zczytana, z wieloma podkreśleniami i odręcznymi komentarzami.

Plebania u ks. Konopki była zawsze otwarta. Żył bardzo skromnie i dzielił się wszystkim, co miał, choć czasem był to wyłącznie chleb ze smalcem. Dzielił się ze wszystkimi. Potrafił jak nikt dostrzec ludzką biedę, zwłaszcza gdy dotykała ona dzieci z rodzin patologicznych. Dzieci wyczuwały jego dobroć i lgnęły do niego gromadnie. Jeszcze wtedy gdy odwiedziłem go w Zielonce, widziałem sterty tanich zabawek walających się po wszystkich kątach. - To dzieciaków, które przychodzą do mnie po szkole - wyjaśnił widząc moje zdziwienie.

Był człowiekiem niespotykanie wrażliwym. Przypłacał to często bezsennymi nocami. Wystarczyło bowiem, że jedna rodzina w parafii miała do niego jakieś zastrzeżenia - tacy zawsze się znajdą - aby gryzł się z myślami, czy on dalej powinien w tej parafii pracować, skoro dla kilku osób nie jest pomocą w ich drodze do Boga.

Opowiadał mi kiedyś swoje spotkanie z bp. Kazimierzem Romaniukiem: - Idę do Biskupa - mówił - a On do mnie: "Konopka, czego chciałeś, nie masz co robić?". Nic. Chciałem tylko popatrzeć na kogoś mądrzejszego od siebie. Biskup na to: "Słyszałem, że jeździsz po parafii na wrotkach". To prawda - odparł ks. Konopka. "A co na to ludzie?" - zapytał Biskup. - Pewnie myślą, że wariat - odparł skromnie ks. Mirosław. "A ty co na to?" - dociekał Biskup. - Jak przyjadą z tym do kurii, to pewnie mnie Ksiądz Biskup przeniesie do innej parafii - stwierdził z prostotą ks. Konopka.

Przed dwoma laty prowadziłem rekolekcje dla księży emerytów. Uczestniczył w nich również mój dawny proboszcz. Na zakończenie podszedł i powiedział: "Dziękuję, żeś nas potraktował jak ludzi, którzy jeszcze mogą coś dla Pana Boga zrobić, a nie jak dziadków czekających na śmierć, którzy już nic nie słyszą i nie rozumieją". Ucieszył się, gdy mu powiedziałem, że właśnie od niego nauczyłem się szacunku dla słuchaczy, niezależnie od ich liczby i stanu inteligencji.

A tak naprawdę, nauczyłem się od niego dużo więcej, a wielu rzeczy ciągle się uczę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Boże Narodzenie w ogniu. 50 lat od pożaru kościoła w Witkowicach

2025-12-25 09:15

Diecezja Bielsko-Żywiecka

Ogień szalał już od kilku godzin. I wtedy wydarzyło się coś, co wielu zapamiętało do końca życia. Przeciąg gorącego powietrza poruszył organy. Instrument zawył. A potem cały chór runął. I zapadła głucha cisza. Straszniejsza niż huk ognia trawiącego świątynię.

Więcej ...

Lublin: Komunikat abp. Stanisława Budzika w związku z pożarem kościoła

2025-12-25 15:50

Karol Porwich/Niedziela

O pomoc w odbudowaniu kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Lubinie w związku z dzisiejszym pożarem świątyni zaapelował abp Stanisław Budzik. Metropolita lubelski przekazał, że w najbliższą niedzielę będą zbierane ofiary do puszek, zwrócił się także do księży o wpłaty z własnych środków. Pieniądze można wpłacać także na konto parafii.

Więcej ...

Lublin: Komunikat abp. Stanisława Budzika w związku z pożarem kościoła

2025-12-25 15:50

Karol Porwich/Niedziela

O pomoc w odbudowaniu kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Lubinie w związku z dzisiejszym pożarem świątyni zaapelował abp Stanisław Budzik. Metropolita lubelski przekazał, że w najbliższą niedzielę będą zbierane ofiary do puszek, zwrócił się także do księży o wpłaty z własnych środków. Pieniądze można wpłacać także na konto parafii.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Lublin: płonie poddasze kościoła przy ul. Kunickiego

Wiadomości

Lublin: płonie poddasze kościoła przy ul. Kunickiego

Nowenna do Świętej Rodziny

Wiara

Nowenna do Świętej Rodziny

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Niedziela Kielecka

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką,...

Wiara

Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką,...

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Wiara

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Komunikat rzecznika kurii diecezji radomskiej ws. ks....

Wiadomości

Komunikat rzecznika kurii diecezji radomskiej ws. ks....

Oświadczenie rzecznika prasowego archidiecezji...

Kościół

Oświadczenie rzecznika prasowego archidiecezji...

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Kalendarz Adwentowy: Znak Emmanuela w sercu Maryi

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Znak Emmanuela w sercu Maryi