Reklama

Karty historii

Katyńska opowieść

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W osiemnastym dniu zmagań z hitlerowskim najeźdźcą we wrześniu 1939 r. Sowieci pojmali do niewoli tysiące obrońców Lwowa, Wileńszczyzny i całej wschodniej granicy Polski. Przerzucali ich do różnych więzień, by w końcu umieścić ich w trzech wielkich obozach, urządzonych w dawnych monasterach prawosławnych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, a także w więzieniach Ukrainy i Białorusi. Po kilku miesiącach na najwyższych szczeblach władzy sowieckiej zapadła decyzja o zakończeniu sprawy kłopotliwych jeńców, o których wiedziano, że nie poddadzą się indoktrynacji i wobec tego nie ma sensu ich dłużej trzymać. 22 lutego 1940 r. zarządzono „rozładowywanie obozów”, którego sposób od strony technicznej ustalono 5 marca w Moskwie na posiedzeniu Biura Politycznego Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). „W związku z tym, że wszyscy są zatwardziałymi i nieprzejednanymi wrogami Związku Radzieckiego”, postanowiono sprawę ich „rozpatrzyć w trybie specjalnym z zastosowaniem najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania”. W pierwszych dniach kwietnia ruszyły transporty z Polakami na miejsce kaźni do Katynia, Kalinina (Tweru) i Charkowa. 16 maja akcja „rozładowywania obozów” została zakończona. Trzy lata później, 18 lutego 1943 r., Niemcy odkryli masowe groby w katyńskim lesie i zostali obarczeni winą za tę zbrodnię przez Moskwę, która wraz z komunistycznymi władzami w Polsce podtrzymywała to kłamstwo przeszło pół wieku. Dopiero w Wielki Piątek - 13 kwietnia 1990 r. władze sowieckie po raz pierwszy oficjalnie potwierdziły fakt dokonania zbrodni na polskich oficerach przez NKWD. Na miejscach zdradzieckich mordów dokonano ekshumacji rozstrzelanych i godnie ich pochowano. Jednak do dziś Rosja nie przyznała, że NKWD dopuściło się zbrodni ludobójstwa. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Instytut Pamięci Narodowej. Kapelan Rodzin Katyńskich, cudem ocalały więzień Kozielska - sędziwy ks. prał. Zdzisław Peszkowski apeluje o uporządkowanie i zebranie pamiątek po ofiarach Golgoty Wschodu, by pamięć o nich wszystkich utrwalić po wsze czasy. Do morza odzyskiwanej pamięci o „milczących, niepokonanych” doleję kropelkę, zasługującą na upowszechnienie.
Jednym z wziętych 17 września 1939 r. do niewoli sowieckiej był 22-letni plutonowy Stefan Musiał, urodzony 4 kwietnia 1917 r. we wsi Zrecze Małe (gmina Gnojno), pow. Busko Zdrój. Pochodził z niebogatej rodziny. Miał siedmioro rodzeństwa. Ze starszym bratem postanowił wstąpić do wojska i 5 listopada 1935 r. rozpoczął służbę w 4. Pułku Piechoty. Po pół roku przeniesiono go do Podoficerskiej Szkoły Piechoty Korpusu Ochrony Pogranicza. Po jej ukończeniu w stopniu kaprala trafił 28 lutego 1937 r. do batalionu KOP w Stołpcach k. Baranowicz - miejscowości leżącej przy trasie kolejowej z Warszawy do Mińska i Moskwy, ostatniej stacji przed granicą ze Związkiem Sowieckim. Działały tam Urząd Celny, posterunek policji celnej i inne instytucje do obsługi granicy. Tam też jadący ze Związku Sowieckiego podróżni przesiadali się do wagonów o znormalizowanym rozstawie kół.
Po krótkiej potyczce z Armią Czerwoną plutonowy Musiał - z wieloma żołnierzami, a także leśnikami, listonoszami i nauczycielami - został odtransportowany na tyły frontu. Przez Żłobin nad Dnieprem i Orszę dotarł do Smoleńska, a stamtąd do Kozielska, gdzie rozegrało się wydarzenie, któremu zawdzięczał życie. Kiedy Sowieci próbowali wyłowić pograniczników, jakiś mężczyzna szepnął mu, by się do tego nie przyznawał, „bo ciebie ubiją”. Później NKWD wyłapywało także policjantów, lekarzy, Żydów. Choć usiłował przestrzec sąsiadów o grożącym niebezpieczeństwie, nie wierzyli mu, tłumacząc, że chronią ich międzynarodowe konwencje, że należy zachować godność oficera. Po wydanym przez enkawudzistę poleceniu wystąpili z szeregu. On się nie ujawnił. Dalej nosił mundur, ale bez dystynkcji. Pilnował się bardzo, by się nie zdradzić.
W Kozielsku spędził ok. sześciu tygodni, w sali, gdzie było 720 osób! Dostali gołe prycze, bez żadnego posłania. Jeśli ktoś nie miał płaszcza, marny był jego los. Poznał wielu oficerów. Kilka razy rozmawiał z Mieczysławem Smorawińskim, jednym z czterech internowanych tam generałów. Ponieważ pochodził z Kielecczyzny, z terenu zajętego przez Niemców, wraz z innymi osobami z centralnej Polski został przez Sowietów odstawiony do granicy w Brześciu i wymieniony z Niemcami na innych jeńców. Po pięciodniowym postoju cały transport ruszył na Zachód, przez Częstochowę i Opole do Lipska. Stefan Musiał trafił do obozu pracy. Był operatorem maszyny budowlanej i pracował przy budowie autostrady. W 1943 r. w niemieckich gazetach znalazł listy ofiar z sowieckich łagrów. Z przerażeniem zobaczył na nich dawnych przełożonych, znanych oficerów, kolegów, a także lekarzy. To był dla niego wstrząs. Postanowił, że jeśli przeżyje niewolę i wojnę, musi zrobić coś, co uczci ich pamięć.
Po wojnie osiadł na Pomorzu w Połczynie Zdroju. Dla uniknięcia przykrych konsekwencji zataił fakt pobytu w obu obozach. W nowej książeczce wojskowej wpisano: „11 IX 1939 r. wzięty do niewoli niemieckiej, z której zbiegł”. Ożenił się. Miał syna i córkę. Zarządzał pegeerami w Suchej, Wardyniu, Buślarach, Gawrońcu, Biernowie. 7 grudnia 1978 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Przeszedł na emeryturę. Przez cały czas pamiętał o Tamtych z Kozielska. Śledził prasę o Katyniu, kupował książki z listami zamordowanych. Pięćdziesiąt lat po zbrodni dowiedział się o wyjeździe pociągu z Warszawy do Katynia. Udało mu się dołączyć do pierwszej, oficjalnej, zorganizowanej pielgrzymki Rodzin Katyńskich i 6 kwietnia 1990 r. stanął na ziemi kryjącej prochy towarzyszy broni. Cmentarza jeszcze nie było, lecz był już wysoki, drewniany krzyż, postawiony i poświęcony 2 września 1988 r. przez Prymasa Józefa Glempa. Wolniutko chodzili po lesie, od drzewa do drzewa. Co krok zatrzymywali się, bo może tu... może tu leży czyjś mąż, tata, brat, wuj, dziadek, przyjaciel, dowódca. Kwiaty, znicze, tabliczki z nazwiskami, modlitwa, zaduma, łzy, płacz, ale też i jakaś ulga - nareszcie można było uklęknąć na tym świętym miejscu i zabrać z sobą garść tej ziemi. Nadszedł czas, by wypełnić obietnicę.
Po upływie dwóch lat Stefan Musiał wybrał się do urzędującego wówczas prawicowego burmistrza Połczyna Zdroju - Mariana Janowskiego z prośbą o postawienie na cmentarzu komunalnym brzozowego krzyża i umieszczenie pod nim przywiezionej ziemi z Katynia. Mimo natłoku ważnych spraw burmistrz podjął się tego zadania. Wybrał odpowiednie miejsce, na skrzyżowaniu dwóch alei, przy wysokich świerkach i dużych głazach. Służbie komunalnej zlecił kupno drewna dębowego, a następnie wykonanie krzyża, będącego repliką Krzyża Prymasowskiego z Katynia. Postanowił również, że przed krzyżem ułoży kawałek toru kolejowego - o szerszym, rosyjskim rozstawie szyn (153 cm) - przypominającego ostatnią drogę pomordowanych. Części toru dostał z likwidowanej wówczas linii kolejowej. Również według jego pomysłu na czterech podkładach dębowych wyryto nazwy obozów jenieckich: Kozielsk, Starobielsk, Ostaszków, a na ostatnim, najbliżej krzyża - Katyń. 8 maja 1993 r. - w obecności licznie przybyłej społeczności miasta i gminy, młodzieży szkolnej, kombatantów i kuracjuszy - biskup senior Ignacy Jeż, więzień obozu koncentracyjnego w Dachau, poświęcił Krzyż Katyński i przewodniczył Mszy św. sprawowanej wraz z połczyńskimi duszpasterzami w intencji zamordowanych „na nieludzkiej ziemi”.
Kilka miesięcy później Stefan Musiał poddał Marianowi Janowskiemu (odwołanemu 25 maja 1993 r. z funkcji burmistrza) pomysł umieszczenia na krzyżu tablicy wyjaśniającej związek napisów ze zbrodnią katyńską. To udało się również zrealizować i 23 września 1994 r. bp Ignacy Jeż podczas Mszy św. poświęcił umocowaną na głazie narzutowym tablicę ze słowami: „Zamordowanym więźniom z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, ofiarom komunistycznego ludobójstwa - wraz z ziemią z mogił katyńskich krzyż ten postawiono na świadectwo i wieczną pamięć... Anno Domini 1993. Miasto i Gmina Połczyn Zdrój”. Tak zrodziła się tradycja organizowanych każdego roku 17 września uroczystości katyńskich, podczas których zawsze jest odprawiana Msza św. i recytowany wiersz pt. Katyń Feliksa Konarskiego „Ref-Rena” (1907-91).
Na wniosek Stowarzyszenia Rodzina Katyńska Stefan Musiał i Marian Janowski w 1995 r. w koszalińskim ratuszu udekorowani zostali medalami „Za Opiekę nad Miejscem Pamięci Narodowej”. Wyróżniony w 1999 r. przez premiera Jerzego Buzka zaszczytnym tytułem Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny, sierżant Stefan Musiał 3 czerwca 2000 r. odszedł na wieczną wartę, spokojny o pamięć o polskich oficerach - ofiarach sowieckiego ludobójstwa, bo w Połczynie Zdroju wiernie strzeże jej Marian Janowski i mieszkańcy miasta.

Panom: Marianowi i Pawłowi Janowskim serdecznie dziękuję za wszelką pomoc.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w rocznicę poświęcenia katedry gnieźnieńskiej

2025-02-02 09:07

Adobe Stock

Prymas Polski abp Wojciech Polak przewodniczył 1 lutego Mszy św. w intencji wszystkich wiernych archidiecezji gnieźnieńskiej, w rocznicę poświęcenia bazyliki prymasowskiej. Dzień ten ustanowił kard. Stefan Wyszyński, konsekrując 1 lutego 1959 roku w regotyzowanej świątyni nieistniejący już neogotycki ołtarz.

Więcej ...

Papież w rozmowie z młodymi Ukraińcami: bądźcie patriotami!

2025-02-02 08:56

Vatican Media

Przez godzinę Ojciec Święty rozmawiał z młodymi Ukraińcami, zebranymi w Kijowie oraz w innych miastach Europy i Ameryki w ramach spotkania online, zorganizowanego dla młodzieży przez nuncjusza, abp. Kulbokasa i zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, abp. Szewczuka. Papież odpowiadał na pytania, zachęcał do miłości Ojczyzny i przebaczania, pomimo okrucieństw wojny. Podzielił się też osobistym świadectwem, związanym z młodym ukraińskim żołnierzem, który zginął na froncie.

Więcej ...

O. Tomasz Maniura OMI: Wierni często nie traktują księdza jak zwykłego człowieka

2025-02-03 09:09
o. Tomasz Maniura OMI

youtube.com/@niniwa_pl

o. Tomasz Maniura OMI

Niestety, wciąż w naszej rzeczywistości silnie obecny jest klerykalizm - i to obustronny. Wierni często nie traktują księdza jak zwykłego człowieka, a sami księża przez lata się na to godzili - powiedział o. Tomasz Maniura OMI. Dyrektor Oblackiego Centrum Młodzieży NINIWA w rozmowie z KAI wyjaśnił jak w dzisiejszych czasach duchowny powinien budować swoją tożsamość oraz relacje z wiernymi. Opowiedział także o podcaście „Trzy światy”, który nagrywa wspólnie z Moniką Hoffman-Piszorą, znaną z Instagrama jako Monika od Dzieciaków Cudaków.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Matki Bożej z Lourdes

Wiara

Nowenna do Matki Bożej z Lourdes

Proroctwa bł. Bronisława Markiewicza dotyczące Polaków

Wiara

Proroctwa bł. Bronisława Markiewicza dotyczące Polaków

2 lutego święto Ofiarowania Pańskiego - Matki Bożej...

Kościół

2 lutego święto Ofiarowania Pańskiego - Matki Bożej...

Dziś uderza i ujmuje gorliwość Maryi i Józefa

Wiara

Dziś uderza i ujmuje gorliwość Maryi i Józefa

Proboszcz jednej z parafii podaje do wiadomości...

Kościół

Proboszcz jednej z parafii podaje do wiadomości...

Pod Toruniem stanie największy pomnik Matki Bożej na...

Kościół

Pod Toruniem stanie największy pomnik Matki Bożej na...

Skandal! Nowacka:

Wiadomości

Skandal! Nowacka: "Na terenie okupowanym przez Niemcy...

Skandal w szkole. Nauczyciel bił się w klasie z uczniem

Wiadomości

Skandal w szkole. Nauczyciel bił się w klasie z uczniem

Modlitwa św. Tomasza z Akwinu

Modlitwa

Modlitwa św. Tomasza z Akwinu