Kiedy w 2002 r. przed jubileuszem 25-lecia pontyfikatu ukazała się moja książka Jan Paweł II Wielki, spotkało mnie trochę przykrości za to, że wyprzedzam czas, że taki przydomek mogą komuś nadać tylko potomni. Dlatego z prawdziwym wzruszeniem słuchałem, jak najpierw kard. Angelo Sodano podczas Mszy św. za duszę zmarłego Papieża, 3 kwietnia 2005 r., nazwał go Janem Pawłem Wielkim, a później powtórzył to samo w Mszy św. pogrzebowej kard. Joseph Ratzinger przy aplauzie kilkuset tysięcy wiernych, skandujących na Placu św. Piotra słowa: Santo subito! (Święty natychmiast), Magnus! (wielki). Skoro takie określenia padły z ust byłego watykańskiego „premiera”, a także dziekana Kolegium Kardynalskiego, nie powinniśmy mieć wątpliwości, że byliśmy świadkami wielkiego pontyfikatu, mocnego duchem i czynem, wypełnionego nie tylko wielkim apostołowaniem całego świata, ale i wielką świętością, a także wielką tajemnicą. Nie inaczej, tylko jako tajemnicę widzę papieskie zawierzenie Jasnogórskiej Matce - Totus Tuus, a następnie związanie się z objawieniami Bożego Miłosierdzia według św. s. Faustyny, a także przyjęcie na siebie misji zapowiedzianej w Fatimie.
Zwłaszcza wymieniona misja fatimska wycisnęła na Ojcu Świętym szczególne znamię, ponieważ łączyła się z tzw. trzecią tajemnicą, czyli zapowiedzianym zamachem, mającym przerwać życie młodego i silnego Papieża, aby nie doszło do zawierzenia Rosji i świata Niepokalanemu Sercu Maryi i w konsekwencji upadku Związku Radzieckiego (tak dokładnie przewidywał to „scenariusz” wydarzeń w orędziu fatimskim). Nie muszę przypominać, że papieskie wieloletnie cierpienia i kłopoty ze zdrowiem zaczęły się 13 maja 1981 r., w dniu zamachu na Placu św. Piotra, przypadającym w rocznicę objawień fatimskich. To wówczas zdecydowano pozbawić życia Papieża! Zamach na Jana Pawła II był najbardziej haniebnym i zatrważającym znakiem terroryzmu XX wieku. Choć należałoby dodać, że zamordowania Ojca Świętego - Następcy św. Piotra, Głowy Kościoła katolickiego - w samym sercu chrześcijaństwa, na Placu św. Piotra w Rzymie, nie można tłumaczyć jedynie zjawiskiem współczesnego terroryzmu. W tym tragicznym wydarzeniu trzeba też dostrzec coś znacznie większego i głębszego, ponieważ wszystko, co towarzyszyło zamachowi, wyglądało na iście szatański plan walki z Bogiem, z Kościołem rzymskokatolickim, z chrześcijaństwem.
W książce Pamięć i tożsamość, a także w swoim testamencie Jan Paweł II wyraził przekonanie, że Ali Agca, turecki morderca, był tylko wykonawcą planu uknutego w sercach pełnych nienawiści do Kościoła. Na szczęście - jak napisał Ojciec Święty - „czyjaś ręka strzelała, inna ręka prowadziła kule”. Papież ocalał, aby wypełnić scenariusz Fatimy, zawierzyć Rosję i świat Niepokalanemu Sercu Maryi, co miało być warunkiem ustąpienia „błędów Rosji”, czyli rozpadu Związku Radzieckiego. Sam kiedyś słyszałem, że dopiero po śmierci Jana Pawła II zostaną ujawnione osoby, środowiska, instytucje czy państwa odpowiedzialne za ten zbrodniczy plan zamordowania Ojca Świętego. Obecnie, kiedy Jan Paweł II odszedł do Boga, mam nadzieję, będzie można do tego wrócić i wszystko udokumentować. I oto już pojawiły się pierwsze informacje, że w aktach wschodnioniemieckiej służby bezpieczeństwa - Stasi istnieją dokumenty, iż zamach na Jana Pawła II w 1981 r. został zlecony przez radzieckie KGB i wykonany przez bułgarskie służby specjalne za pośrednictwem Alego Agcy i innych tureckich terrorystów. Wiadomość taką podał krótko przed śmiercią Papieża włoski dziennik Corriere della Sera, potwierdzając tym samym tezę o „bułgarskim tropie” zamachu. Według tego dziennika, służby NRD miały panować nad całą sytuacją i stopniowo zacierać ślady.
Co prawda niemiecki urząd zaprzecza, aby odkryto jakieś nowe dokumenty, twierdząc, że wszystko zostało w 1995 r. udostępnione włoskim prokuratorom prowadzącym dochodzenie w sprawie tzw. bułgarskiego śladu, a w 2002 r. całość dokumentacji została przekazana również Bułgarii. Dziwne to, ponieważ państwa te o żadnym nowym dochodzeniu nie informowały środki przekazu. Zastanawia jednak co innego: niemal natychmiast z informacją o aktach Stasi odezwał się Ali Agca, oświadczając, że w zamachu na Ojca Świętego mieli mu pomagać wspólnicy w Watykanie - tu przypomnę, że Agca został w 2000 r. ułaskawiony na prośbę Jana Pawła II przez prezydenta Włoch i przekazany Turcji, gdzie odsiaduje wyrok dożywocia za wcześniejsze zabójstwo dziennikarza. Można sądzić, że skoro Ali Agca rzuca podejrzenie na jakieś osoby w Watykanie, to znowu - jak to czynił już wiele razy - kazano mu zagmatwać sprawę, aby zostało wstrzymane ewentualne nowe śledztwo.
Kto zlecił zamordowanie Jana Pawła II - odpowiedź na to pytanie prędzej czy później poznamy, natomiast wiemy od 1981 r., że Papież-Polak związał się z Fatimą „węzłem męczeńskiej krwi”, że ocalenie z zamachu na Jego życie można przyrównać do cudownego uwolnienia z więzienia apostoła Piotra, aby mógł jeszcze przez jakiś czas być świadkiem Jezusa wśród Rzymian. Podobnie też Pan ocalił z rąk zabójcy Jego następcę - Jana Pawła II, aby wypełniło się orędzie z Fatimy, aby upadł komunizm i nastała wolność. Dlatego dzisiaj, kiedy zabrakło już między nami Jana Pawła II, musimy odkrywać siłę i prawdziwe znaczenie Jego Totus Tuus, tego maryjnego zawierzenia, które dla każdego powinno być odpowiedzią na wezwanie Niepokalanego Serca Maryi. Stąd cokolwiek byśmy nie napisali na temat zamachu i jego sprawców, zza kulis wyłania się pewien Boży plan, przewidziany w orędziu fatimskim, to znaczy wielkie zło zamordowania Jana Pawła II nałożyło się na przepowiedziany w Fatimie scenariusz o wynagradzającym cierpieniu Papieża za „błędy Rosji” i całego świata. Felix culpa, błogosławiona wina.
Pomóż w rozwoju naszego portalu