Abp Pennacchio podkreślił na wstępie, że jego wielki poprzednik, który został papieżem, uczył się Kościoła właśnie w rodzącej się ku niepodległości Polsce. Wyraził radość, że Polacy pamiętają o Achillesie Rattim i podziękował za wystawę poświęconą relacjom między Polską a Piusem XI.
Kard. Kazimierz Nycz podkreślając zasługi Rattiego dla Polski wskazał, że według niego najważniejszy był tu udział w tworzeniu dwóch nowych diecezji – łódzkiej i katowickiej, a także wypromowanie późniejszego prymasa Polski, Augusta Hlonda. „Niewątpliwie był przyjacielem Polski, a przede wszystkim był przyjacielem Warszawy” – mówił kardynał, wskazując, że Ratti brał udział w państwowych wydarzeniach, a najbardziej Polakom i Warszawianom zapadło w serca i pamięć to, że jako nuncjusz nie uciekł z Warszawy z innymi dyplomatami podczas Bitwy Warszawskiej 1920 roku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podczas dyskusji zastanawiano się m. in. nad tym, dlaczego właśnie Achilles Ratti został wysłany na polskie ziemie.
Ks. prof. Wilk podkreślił, że zainteresowanie Polską było duże i z pewnością szukano odpowiedniego człowieka. „Ks. Ratti był dobrze przygotowany merytorycznie, miał trzy doktoraty. Był doskonałym znawcą archidiecezji mediolańskiej, miał bardzo szerokie znajomości. Jednak w każdych takich wyborach przede wszystkim działa Duch Święty i to On decyduje” – powiedział historyk.
Karol Porwich/Niedziela
Reklama
Prof. Paweł Skibiński wskazał, że w zmianach na mapie Europy Środkowo-Wschodniej Stolica Apostolska widziała szansę na cofnięcie restrykcji politycznych i administracyjnych uderzających w Kościół katolicki w carskim imperium. „Potrzeba było kogoś, kto myśli historycznie” – zauważył, wskazując, że Ratti był specjalistą w dziejach nowożytnych, a Polska nie była dla niego tylko rzeczywistością teoretyczną.
Karol Porwich/Niedziela
– Moim zdaniem to nie przypadek, że wyznaczony został człowiek, który nie miał doświadczenia dyplomatycznego w bieżącej grze politycznej okresu przed I wojną światową. Po prostu Benedykt XV miał całkowitą świadomość, że świat się zmienia i potrzeba kogoś, kto nie myśli utartymi koleinami XIX-wiecznej dyplomacji – powiedział prof. Skibiński, podkreślając szerokie horyzonty intelektualne Achille Rattiego, o czym Kościół najbardziej się przekonał podczas jego pontyfikatu..
Karol Porwich/Niedziela
Abp Pennacchio
Ks. Damian Bednarski zauważył, że Ratti był też doświadczony w zarządzaniu instytucjami. „Na pewno był człowiekiem skłonnym do dialogu, szukającym drogi środka” – powiedział dodając, że predyspozycje duchowe, intelektualne i osobiste wyczucie sytuacji predestynowało go do nowych zadań.
Omawiając wiedzę Achillesa Rattiego o Polsce sprzed pojawienia się na jej ziemiach ks. Bednarski podkreślił, że po otrzymaniu dekretu papieski dyplomata bardzo dużo czytał o Polsce, a przygotowaniem była też podróż przez Wiedeń i Berlin.
Reklama
Prof. Skibiński powiedział, że jak każdy ponadprzeciętnie wykształcony człowiek, Ratti miał erudycję kulturalną – „Znał część polskiej literatury dostępną w innych językach, np. ‘Quo vadis’ Sienkiewicza, o czym wiemy z relacji znanych mu z czasów rzymskich Polaków. Wykonał wielką pracę kwerendalną, wynikającą zarówno z przyspieszonej lektury jak i konsultacji po drodze”. Podkreślił, że Ratti przyjechał do Polski z otwartym umysłem i uczył się jej, a przede wszystkim Warszawy, od pierwszych dni pobytu. „Nie jest decydujące to, z czym przyjechał, ale to, jak zareagował po przybycie – chęcią uczenia się tej nowej rzeczywistości, którą ma współtworzyć” – powiedział historyk.
Ks. prof. Wilk zgodził się, że Ratti miał dużą wiedzę o Polsce, jej historii i sytuacji. „Studiował dokładnie wszystkie watykańskie akta dotyczące polskich diecezji. Będąc nuncjuszem, w korespondencji ze Stolicą Apostolską wykazywał się tą wiedzą. W drodze do Polski towarzyszył mu polski duchowny, który również wprowadzał go w polską rzeczywistość. Na miejscu spotykał się z warszawiakami – i ludźmi pracy, i władzami samorządowymi czy państwowymi” – mówił.
Dyskutanci zgodzili się, że Achilles Ratti był bardzo dobrze i serdecznie przyjęty przez Polaków.
– Nadzieje związane z jego przyjazdem przekroczyły zakres kompetencji, jakie przyznano mu w kwietniu 1918 roku – uznano go trochę na wyrost za pełnoprawnego przedstawiciela Stolicy Apostolskiej. Tymczasem on przyjechał jako wizytator apostolski, a nie jako dyplomata, a traktowany był już jako nuncjusz. Nuncjuszem został dopiero w 1919. Była to raczej pewna projekcja nadziei na odzyskanie niepodległości – mówił prof. Skibiński, który charakteryzując Kościół w Polsce zwrócił uwagę na ludową pobożność oraz silne przywiązanie do papiestwa.
Reklama
Historyk z UW podkreślił, że już w pierwszym półroczu pobytu Ratti objechał wszystkie diecezje, które mógł odwiedzić mimo trwających działań wojennych, wkładając ogromny wysiłek w poznanie Kościoła w Polsce. „Z ogromnym uznaniem czytałem listy miejscowości, które odwiedził. Nie był zdystansowanym dyplomatą, a wchodził w tę rzeczywistość. Wszędzie spotykał się z entuzjastycznym przyjęciem” – mówił prof. Skibiński.
Zastanawiając się, dlaczego w 1920 r., w czasie wolny polsko-bolszewickiej, zwłaszcza bitwy zagrażającej stolicy, nuncjusz Ratti został w Warszawie, ks. Bednarski wskazał, że z jego korespondencji z końca lipca 1920 roku wiadomo, że był świadomy zagrożenia. Wiedział, że zajęte zostało już przez bolszewików Wilno. „Ale nie ma ani sugestii, że chciałby opuścić stolicę. Myślę, że czuł się na dobre i złe związany z tym miejscem, był przedstawicielem papieża w każdych okolicznościach” – powiedział.
Prof. Skibiński zwrócił uwagę na to, że historycznie ważniejsze dla Polski mogły być jego działania sprzed bitwy 1920 roku – restytuował nadwyrężone przez administrację carską struktury diecezjalne, dostosował je do realiów II Rzeczypospolitej, tworząc diecezję łódzką i katowicką, a przede wszystkim usankcjonował pewien rys polskiego Kościoła – swoistą kolegialność.
„Współinicjuje zebrania biskupów metropolii warszawskiej, poszerzane o kolejne, i restytuuje struktury hierarchiczne Kościoła, doprowadzając do wybrania biskupów diecezjalnych i pomocniczych, którzy nie byli przypadkowymi ludźmi. Najwybitniejszy z nich to August Hlond, który dzięki Rattiemu stał na czele episkopatu ponadprzeciętnego. To byli biskupi świetnie wykształceni, zaangażowani społecznie, ze świetnym kontaktem z ludźmi, i gorący polscy patrioci" – powiedział historyk.
Reklama
Prof. Skibiński zwrócił uwagę na to, że Kościół w Polsce jest najważniejszą instytucją społeczną. „Kiedy mówimy o tym, jaki wpływ mają duchowni na odzyskanie niepodległości, widzimy, że to ogromny – i na polu edukacyjnym, społecznym, charytatywnym, wreszcie społeczno-patriotycznym. W sierpniu 1920 r. kontynuuje linię okazywania wsparcia i szacunku dla polskiego społeczeństwa. Gdyby chciał wyjechać, zrobiłby to. Uznał, co widać w jego wypowiedziach, np. że komunizm i bolszewizm to nie tylko polityka, ale też kwestia religijna. Jego postawa więc wymagała specjalnego podejścia do tej agresji bolszewików, bo to była wojna cywilizacyjno-religijna” – powiedział.
Ks. Wilk wskazał, że Ratti świadomie pozostał w Warszawie, czego dowodzi jego korespondencja ze Stolicą Apostolską, dyplomatami w Polsce i polskim rządem. Przyznał się również do wcześniejszego błędu, bo źle zinterpretował notatkę z archiwum sugerując, że nuncjusz po prostu nie zdążył na pociąg.
Ks. Bednarski odniósł się także do kontrowersyjnej sytuacji na śląsku, wskazując, że Achilles Ratti nie był winny zarzucanej mu kolaboracji z Niemcami, a gdy został papieżem, lud górnośląski nie miał już mu za złe tych wydarzeń.
Spotkanie było transmitowane na You Tube: https://youtu.be/O22FbkhwiFM