Reklama

Na drogach posługiwania

Co z tymi teczkami?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z abp. Józefem Michalikiem - metropolitą przemyskim, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski - rozmawia ks. Zbigniew Suchy

Ks. Zbigniew Suchy: - Szczególnym znakiem czasu jest w tej chwili niewątpliwie problem o. Hejmy. Jak Ksiądz Arcybiskup postrzega ostatnie wydarzenia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Abp Józef Michalik: - Wydaje mi się, że w przypadkach związanych z tzw. lustracją nie da się odejść od historii, od rzeczywistości, w której te fakty zaistniały, od okresu, w którym miały miejsce poszczególne wydarzenia. Natomiast nie można lansować jakichś rozwiązań bez odwoływania się do zasad, do najbardziej podstawowych pryncypiów. Zawsze trzeba stawać na fundamencie prawdy i miłości, kimkolwiek jest człowiek, bo zasady, które Bóg wpisał w naszą naturę, są zasadami, które obowiązują każdego człowieka i wszędzie. Nie można odłączać jednej zasady od drugiej, nie można odłączać zasady miłości od zasady sprawiedliwości i wierności prawdzie. Wszyscy wiemy, że człowiek jest słaby i może mu się zdarzyć coś, czego się wstydzi, co nie powinno zaistnieć; że moment słabości nie stanowi prawdy o człowieku, zwłaszcza że czasy, w których poddawano ludzi szczególnym naciskom i manipulacjom, były bardzo trudne. Trzeba też zauważyć, że jeśli, jak ogłaszano w 1989 r., w owych czasach było milion pracowników urzędu bezpieczeństwa, to produkowali oni akta przeciwko innym, posługując się życiem towarzyskim, rodzinnym, różnymi naciskami, wciągając do tej haniebnej współpracy tzw. donosicieli, i dziś trzeba tych autorów systemu śledczego także ujawnić.
Jest potwierdzone, że w tamtych latach każdy ksiądz - każdy kleryk, seminarzysta, zakonnik - miał tzw. teczkę i kogoś, kto nad nim „czuwał”, kto go rozpracowywał. To rozpracowywanie dokonywało się w różnych okolicznościach. Śledzono słabości, podpatrywano różne skłonności, wykorzystywano absurdalny z dzisiejszego punktu widzenia, ale wówczas znaczący w promowaniu kontaktów z wolnym światem fakt, że to właśnie ci ludzie decydowali, czy ktoś wyjedzie za granicę, czy nie, a jeśli tak, to za jaką cenę. Niekiedy tę cenę „podnoszono”. Można takich sytuacji wyglądających na współpracę wymieniać bez liku.
Wracając do pytania o konkretnego zakonnika - chcę powiedzieć, że jestem przeciwnikiem przywilejów dla duchownych. Nie można nas traktować inaczej niż wszystkich, także w wypadku odkrytych nieuczciwości. Jeśli jakieś przywileje - to przywilej ofiary, cierpienia, pracy dla innych. W tej sprawie mam jednak wątpliwość: Jakie żywotne interesy państwa czy Kościoła były w tym momencie zagrożone, że ogłoszono tylko to jedno nazwisko, nie ujawniając nawet ludzi, którzy o. Hejmę nachodzili, może nawet nękali, straszyli czy coś tam obiecywali? Sposób, w jaki to uczyniono, nieodparcie nasuwa myśl, którą powszechnie wyrażają ludzie, że chodziło zapewne o jakąś formę kompromitacji Kościoła. To upokorzenie jest nam być może w tym momencie potrzebne i zaowocuje łaską Bożą. Pokora oczyszcza, otwiera nowe perspektywy.
Zrekonstruujmy jednak ów poprzedzający ciąg zdarzeń: Najpierw pojawiła się informacja, że jeden z autorów piszących książkę o konfidentach otaczających kard. Wojtyłę odkrył w ich gronie także znanych i bliskich mu księży. To sprawa znana także z okoliczności śledzenia innych biskupów. Nic rewelacyjnego. Temat podjął jeden z dzienników, wymieniając - nie wiem, na jakiej podstawie - imię i nazwisko konkretnego księdza. IPN sprostował, że nie o tego duchownego chodzi. Za kilka dni, w atmosferze, jakby chodziło o światowy zamach, ogłasza się nowe nazwisko. O tym, że nie było to należycie przestudiowane, potwierdza postawa Prowincjała Dominikanów. W ów wieczór mówił o „porażającym wrażeniu”. Zresztą, co można dogłębnie poznać w labiryncie powiązań, nawet jeśli się ma na to kilka godzin? To tyle, gdy chodzi o sam przedziwny scenariusz podania tej wiadomości.
Patrząc spokojnie na wymieniony przypadek, trzeba by rozważać tę sprawę w dwóch perspektywach. Po pierwsze - zobaczyć, czy fakty są prawdziwe, wysłuchać (koniecznie!) oskarżonego zakonnika, rozeznać, jak wygląda prawda o tym fakcie. Po drugie - nie zapominać, że ten człowiek jednak przez wiele lat służył ludziom i zrobił wiele dobrego. A wreszcie, gdyby się to okazało naciągane, trzeba próbować naprawić wyrządzoną krzywdę.

- Co takiego zdecydowało, że trzeba było nagle ujawnić tego jednego kapłana w sytuacji, kiedy mówiło się o 10-15 % kapłanów, którzy w jakiś sposób uczestniczyli w tym dramacie zniewolenia?

- Pewnie były jakieś motywy, których, niestety, nie znam. W moim przekonaniu znalezienie tej teczki, podobno przypadkowe, przypadkiem nie jest. Powszechnie interpretuje się to jako wyraz braku kultury społecznej, która nakazuje uszanować czas żałoby narodowej po Papieżu.
Według pierwszej wiadomości, teczkę „znaleziono” cztery lata temu, potem zaczęto mówić, że odkryto ją (kto?) niedawno etc. Punktów niejasnych jest wiele. Myślę, że akcję oczyszczającego ujawnienia bolesnych kart przeszłości powinno się przeprowadzać w oparciu o jakieś ustalone kryteria, jednakowe dla wszystkich, a nie odkrycia czynione przez „przypadek”, które nie są odkryciami, ale ogniwem łańcucha metody. Poczekajmy, a niebawem przekonamy się, o co tu naprawdę chodzi.
Wymieniony duchowny był osobą znaną milionom Polaków, bo ułatwiał odwiedziny Ojca Świętego. Trudno się więc dziwić, że mają taki żal o to, że go pochopnie oskarżono, tym bardziej że od kilku lat trwa proces lustracyjny człowieka, który przez cały czas pełni ważne, strategiczne funkcje w państwie. Ostatnio za kłamcę lustracyjnego uznano jednego z posłów i media skwitowały to króciutkim tekstem. Tutaj wywołano burzę.
Kościół nie boi się prawdy o własnej, ludzkiej słabości, bo nasza moc nie od nas pochodzi. W tym samym czasie, kiedy jedni ulegali, obok żyli kapłani i ludzie świeccy o wielkim heroizmie wierności, którzy się nie ugięli, a podjęli cierpienia. Niebawem będzie ogłoszony błogosławionym pierwszy z tej listy bohaterów - ks. Władysław Findysz, kapłan przemyski. Potem był jeszcze ks. Jerzy Popiełuszko, ks. Zych, ks. Niedzielak i wielu, wielu innych. Nie ma wątpliwości, że to świadectwo drażni sprawców i chcą ową nagłaśnianą sprawą jakby wykrzyczeć: To nie tylko my byliśmy źli, zobaczcie, i ci, którzy głoszą zasady piękna, dobra, bohaterstwa, męczeństwa, też mieli swoje grzechy!
Nie można też wykluczyć, że promotorom zamachu z 13 maja 1981 r. na rękę byłoby oskarżyć o to otoczenie Jana Pawła II, a może nawet stwierdzić, że to on sam strzelał do siebie. Ale kto uwierzy w taką wersję? Ludzie umieją czytać także między wierszami.
Jeśli chodzi o wnioski - trzeba tu pytać, jak się zachować na przyszłość w trudnych sytuacjach. Principia są jasne i sprawdzone - kolegowanie się z człowiekiem brudnym spowoduje, że się zabrudzisz. Paktowanie zarówno z dawnymi, jak i dzisiejszymi organizacjami moralnie wątpliwymi zbrudzi ciebie i kiedyś się w końcu ujawni. Trzeba żyć, mając świadomość słuszności słów Jezusa z Ewangelii, który jasno przestrzegał, że to, co uważamy za dokonane w tajemnicy, będzie głoszone na dachach. Trzeba się z tym liczyć.

Reklama

- Episkopat ma także doświadczenie, gdy chodzi o problem księży „patriotów”, działaczy PAX-u czy państwowego Caritasu...

- Zasada nie jest nowa - prawość jest prawością, a mała czy wielka nieprawość - nieprawością i nie można tego przemilczać. Biskupi mogą zdecydować, jak podać bolesne fakty, np. po uprzednim zbadaniu zawartości oskarżeń dziś już historycznych. Takie komisje powstały już w niektórych diecezjach. Księża biskupi mają nadzieję, że właśnie w ten sposób spokojnie dojdą do pełniejszego rozeznania prawdy. To, o czym rozmawiamy, jest bolesną kartą Kościoła i całego naszego Narodu, deprawowanego przez dziesiątki lat opłacanym kłamstwem - to nie ulega wątpliwości. Trzeba jednak potwierdzić, że zasady są dla wszystkich ludzi jednakowe, że Kościół nie chce niczego ukrywać i jest w stanie udźwignąć ciężar prawdy o swoich najbliższych współpracownikach, o ludziach Kościoła, nawet gdyby była ona bardzo przykra. Kościół jest w stanie to udźwignąć, zachowując wierność Panu Jezusowi. Jemu też się nie „udał” jeden z apostołów, inni nie wytrwali przy Nim w godzinie męki, ale potem wrócili i oddali za Niego życie. Któryś z biskupów powiedział, że w jego diecezji komisja sprawdziła „teczki” i na ponad tysiąc księży odkryto kilkunastu, którzy byli tajnymi informatorami. Nie jest to aż tak wielki procent. W środowiskach uniwersyteckich procent ten sięgał 10-15, ale nie chodzi o procenty, bo jeśli znalazł się chociażby jeden, to chwały nie przysporzył ani Panu Bogu, ani swemu środowisku, diecezji czy zakonowi. Osobiście uważam, że nikogo nie wolno odtrącać, nawet jeśli ludzie ci tworzyli system przemocy, gwałtu intelektualnego czy moralnego. Jak im pomóc w rozjaśnieniu sumień? Oto trudny i ważny cel. Kościół chce powiedzieć, że oczekuje od nich, razem ze wszystkimi uczciwymi ludźmi, że prawdę nazwą prawdą, słabość - słabością, że życiem będą naprawiać popełnione błędy, że wynagrodzą tym, których skrzywdzili. Ksiądz Redaktor wspominał, że na ogół środowisko wiedziało o niektórych ludziach, iż byli w Caritasie czy Pax-ie. Nie ma co ukrywać, to nie była karta chluby w życiu tych ludzi ani w życiu Kościoła. Trzeba dodać, że poza nimi byli jeszcze tacy współpracownicy, których nie rejestrowano, a inni księża, obserwując ich słowa i czyny, wiedzieli, że są na złej drodze. Starali się pomóc im wyrwać się stamtąd, nie odtrącali ich, chociaż zachowywali wielką ostrożność w kontaktach. Dzisiaj obserwujemy dalej niektórych ludzi i widzimy, że nawrócili się oni „naskórkowo”, a nie do głębi, i właśnie to jest problem, że ich zepsucie poszło tak daleko w głąb, że nie są w stanie zrozumieć swojego dramatu i łudzą się, że wystarczą zewnętrzne pozory. Z takiego „nawrócenia” żadnego pożytku nie będzie ani w rozwoju osobowości człowieka, ani w społecznym wymiarze, ani w nadziei zbawienia.

- Przyznam, że mnie osobiście przekonuje stwierdzenie Księdza Arcybiskupa w wywiadzie dla KAI, że najprostszym rozwiązaniem byłoby oddać „teczki” pokrzywdzonym. Jednak obserwując reakcje na ten wywiad, nie dostrzegłem w żadnym ze środków przekazu, by ktoś ten pomysł podjął.

- Bo pomysł jest niebezpieczny z wielu punktów. Pewnie nie do przyjęcia jest dla tych, którzy dalej chieliby szantażować widmem „teczki”, kompromitacji czy utraty dobrego imienia.
Jestem przekonany, że każdy obywatel ma prawo dowiedzieć się prawdy o sobie. Natomiast samo oczyszczanie winno dokonywać się pod jakimś nadzorem, tak, żeby nie nastąpiły nowe krzywdy, np. fałszerstwa dokumentów, oskarżenia, przerzucanie odpowiedzialności, oszczerstwa itp., ale żeby pomóc właśnie tym pokrzywdzonym ludziom.
Konkludując, pragnę powiedzieć, że prawda, nawet trudna, zawsze wyzwala. Pod jednym wszakże warunkiem: musi być podana w duchu Ewangelii, czyli w miłości, wobec zainteresowanego, wobec świadka i dopiero potem wobec wspólnoty. To trudna, ale jedyna droga oczyszczenia.

- Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Karol Porwich/Niedziela

Udział we Mszy św. obowiązuje katolika w każdą niedzielę oraz w tzw. święta nakazane.

Więcej ...

Święta Miss - Gemma Galgani

Niedziela Ogólnopolska 18/2003

wikipedia.org

Więcej ...

Czym się zajmuje Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE)?

2024-05-02 19:53

pixabay.com

Rozszerzanie Unii Europejskiej, protesty rolników, aborcja, migracja i prawo azylowe, kryzys energetyczny, wojna w Ukrainie i na Bliskim Wchodzie, wolność religijna, pandemia COVID-19 i odbudowa po niej - to niektóre ze spraw, którymi w ostatnim czasie zajmowała się Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE).

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Bytom: Profanacja Najświętszego Sakramentu. Rozrzucone...

Kościół

Bytom: Profanacja Najświętszego Sakramentu. Rozrzucone...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

#PodcastUmajony (odcinek 2.): No to trudno

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 2.): No to trudno

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Kościół

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady