Nauczyciele stwierdzają, że wielu młodych ludzi, choć potrzebuje pomocy, wcale się do tego nie przyznaje. Zapytaliśmy tych samych nauczycieli: W jaki sposób pospieszyć z pomocą tym, na których nam przecież zależy?
Pedagodzy podawali wiele konkretnych sposobów i recept na rozwiązanie młodzieńczych problemów. Wskazania te zostały ujęte w trzy grupy. Pierwsza - odnosi się do opisu wymagań wobec osoby, która pomaga. Zdaniem nauczycieli, ma to być osoba, „która sama uczy się coraz lepiej rozumieć ucznia”. W procesie poznawania ucznia na pierwszym miejscu została wymieniona potrzeba rozmowy, ale bez moralizowania i pouczania. Prawie tak samo został oceniony drugi element, jakim jest słuchanie tego, co uczeń ma do powiedzenia. Rozmowa, słuchanie, poświęcenie czasu i głębokie zainteresowanie się człowiekiem - to cechy, którymi powinna odznaczać się osoba chcąca pomóc młodemu człowiekowi. Osoby spieszące z pomocą powinno też charakteryzować życzliwe usposobienie i szacunek dla ucznia.
Drugą grupę sposobów pomocy stanowią metody wychowawcze. Na pierwszym miejscu plasuje się towarzyszenie. Powinno ono zawierać trzy elementy: wskazywanie młodemu człowiekowi konkretnych rozwiązań, doradzanie oraz interwencja w sytuacjach kryzysowych.
Na drugim miejscu wymieniono „konsekwentne postępowanie wobec poczynań młodego człowieka”. Trzecie miejsce zajęła pomoc w realizowaniu wartościowych marzeń, pragnień i zamierzeń młodego człowieka. Temu powinno towarzyszyć wychowanie do odpowiednich wyborów i decyzji.
Trzecią grupę wskazań sposobu pomocy stanowią uwagi odnoszące się do zaangażowania innych w proces wychowawczy młodzieży. Nauczyciele zauważają, że wielu rodziców nie zna swoich dzieci głębiej i nie rozumie ich problemów. Dlatego skuteczną metodą pomocy dzieciom jest obligowanie rodziców do zainteresowania się swoimi dziećmi. Aby ten proces uruchomić, nauczyciele sami powinni poznać warunki, w jakich żyją ich uczniowie i z jakimi problemami sobie nie radzą. Jeśli nie wystarczy krąg rodziny i wychowawców, trzeba zaangażować specjalistyczne instytucje albo pedagogów lub psychologów.
Kto może właściwie pomóc młodemu człowiekowi? Generalnie nauczyciele stwierdzają: „Ten, kto jest otwarty, kto potrafi rozeznać problemy młodego człowieka, kto jest obdarzony zaufaniem, cieszy się autorytetem i jest po prostu dobrym człowiekiem”.
A z konkretnych osób? Na pierwszym miejscu rodzice, rodzeństwo - ale pod następującymi warunkami: „jeśli żyją w zgodzie, jeśli się starają i jeśli mają właściwy system wartości”. Jako drugą grupę osób, która może pomóc młodemu człowiekowi, wymieniono nauczycieli, wychowawców i opiekunów. Ale i im postawiono warunki. Mogą pomóc, „jeśli interesują się młodym człowiekiem, jeśli młody człowiek obdarzy ich zaufaniem, jeśli potrafią stymulować młodych pozytywnie”. Trzecią grupą osób potencjalnie zdolnych przynieść pomoc młodemu człowiekowi są grupy rówieśnicze. Najskuteczniej mogą pomóc ci, którzy sami uporali się z podobnymi problemami, bądź przyjaciele, którzy więcej rozumieją. Na dalszych pozycjach znaleźli się ksiądz i katecheta, jako ci, którzy mogliby ewentualnie pomóc młodzieży w ich problemach.
W odczytaniu problemów młodego człowieka mogą być pomocne rozmowy nauczycieli z rodzicami, kolegami i innymi nauczycielami oraz wspólne wyjazdy poza środowisko szkolne.
Te wskazania i pouczenia mają charakter teoretyczny i życzeniowy. A jak jest w praktyce?
W ankiecie badawczej znalazło się pytanie o osobiste doświadczenie pedagogów szkolnych. Zapytano: Czy podejmował Pan/Pani jakieś próby w tym zakresie? Odpowiedzi można podzielić na trzy grupy: tak, wiele razy; tak, gdy ktoś sam się do mnie zgłosił; nie, nie mam żadnych doświadczeń w tym zakresie. Ta ostatnia grupa była nieliczna. Najwięcej było nauczycieli, którzy sami chcieli pomóc swoim uczniom. W jaki sposób? Konkretne formy pomocy to najczęściej rozmowy z wychowankiem. Inne to: poświęcenie większej ilości czasu, pomoc w nauce, organizowanie wspólnych wyjazdów, odwiedzanie trudnych uczniów w domu, rozmowy z rodzicami, pomoc w skontaktowaniu się ze specjalistą oraz pomoc finansowa.
To, że wielu pedagogów i wychowawców chce jak najlepiej dla swoich wychowanków, jest rzeczą jasną. Pozostaje jednak pytanie, czy wiemy, co znaczy: jak najlepiej? Dlatego pytamy o to, czy można i jak można odczytać problemy i potrzeby młodego człowieka.
Na pytanie: Czy można poznać potrzeby młodzieży? - wszyscy badani odpowiadają, że tak, a nawet trzeba. Sprawa komplikuje się, kiedy zastanawiamy się, jak je rozpoznać.
Nauczyciele mówią, że istnieje potrzeba autentycznej uwagi, wsłuchiwania się w człowieka, szczerej rozmowy i poświęcenia mu czasu. To stwarza klimat do odczytania wnętrza, które często jest inne niż zewnętrzna postawa. Oprócz tego wewnętrznego badania człowieka potrzeba też informacji o jego codziennym życiu. Dlatego w odczytaniu problemów konieczna jest obserwacja zmiany zachowań. Dotyczy to zmian w sposobie ubrania, w wyglądzie, ocen w szkole i zainteresowań oraz pozycji w grupie rówieśniczej.
* * *
Co mamy zatem robić z młodzieżą, której obraz został przedstawiony w prezentowanych badaniach?
Nauczyciele podpowiadają: trzeba młodych ludzi kochać. A miłość znajdzie metody i sposoby, aby trafić do ich wnętrza. Młodzi są głodni ciepła rodzinnego, spragnieni bliskości najbliższych im osób. Nie załatwi tego szkoła, nie zastąpi rodziców Kościół. Nauczyciele i księża mogą tylko wesprzeć rodziców.
Ratujmy rodzinę, a pomożemy młodzieży.
Pomóż w rozwoju naszego portalu