Reklama

Za wschodnią granicą

Kościół nad Niemnem... i dalej...

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

Biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz, kard. Stanisław Nagy SCJ i proboszcz grodzieńskiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego - ks. 
<p>
Ernest Budyn SCJ

Ks. Zbigniew Bogacz SCJ

Biskup grodzieński Aleksander Kaszkiewicz, kard. Stanisław Nagy SCJ i proboszcz grodzieńskiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego - ks.

Ernest Budyn SCJ

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kościół żyjący za wschodnią granicą Polski był zawsze owiany legendą Kościoła rozpoczynającego swoją pracę od podstaw, z trudem wracającego do życia, a znajdującego się tak blisko, bo za miedzą bezlitosnej granicy. Ale równocześnie był on swoiście daleki swoimi tragicznymi losami, klimatem politycznym, w którym przyszło mu żyć i pracować, sytuacją wyznaniową, którą wypada mu w mądry sposób kształtować.
Gdy jednak przekroczymy te bariery - także językowe - to znajdziemy się w kręgu teoretycznie tylko znanej rzeczywistości Kościoła katolickiego na Białorusi i wtedy szeroko ze zdumienia otwierają się oczy, na inne tory przestawiają się myśli, nową atmosferą oddycha dusza. Podróż w tamte strony staje się swoistego rodzaju cudowną podróżą w głąb samego siebie i tego, co na ten temat napisali Adam Mickiewicz, Eliza Orzeszkowa i Henryk Sienkiewicz, tego, co przekazała historia i przekaz medialny.
I zdaje się, że istnieje potrzeba podzielenia się z Kościołem nad Wisłą i Odrą - potężnym religijnie, rozłożystym dębem - z obrazem tego rosnącego po sąsiedzku prężnego młodniaka - Kościoła na Białorusi. Zwłaszcza że ten potężny sąsiad znad Wisły i Odry dał swój wkład w ową wyjątkową cząstkę Kościoła, która skazana brutalnie na niebyt, odżyła i pulsuje rytmem i urokiem młodego lasu.

Męczeńska przeszłość

Pierwszy rozdział hekatomby Kościoła na tych ziemiach napisany został po rozbiorach Polski, a zapisał go carat. Dokumentuje ten haniebny proceder ks. prof. dr hab. Marian Radwan w gruntownie, rzetelnie motywowanej rozprawie naukowej pt. Carat wobec Kościoła greckokatolickiego w zaborze rosyjskim 1796-1839 (Lublin 2004). W konsekwencji bezwzględnej, niszczycielskiej akcji kwitnący Kościół, wierny papieżowi, legł prawie całkowicie w gruzach. Wspomniana rozprawa opisuje w szczegółach tragiczny proces tej zaciekłej akcji unicestwiania jednego odłamu chrześcijaństwa przez drugi jego odłam, zabiegający o wierność profilowi prawosławia.
Kataklizm, jaki dotknął Kościół katolicki, rozpętał się nad jego resztkami z nadejściem komunizmu, przybierając postać znaczonej obficie krwią eksterminacji, wywózki w głąb Rosji, w jej rejony stwarzające sytuacje krańcowo wyczerpującej wegetacji, z jakżeż często śmiertelnym finałem. Do terenów zaborami włączonych do Rosji doszły na skutek I wojny światowej - poza utratą Wilna i Lwowa - Pińszczyzna i Grodzieńszczyzna. I przez te tereny, kwitnące wiarą i gorliwym życiem religijnym, przeszedł kolejny walec niszczenia wszystkiego, co polskie, a przede wszystkim katolickie. Burzono kościoły, przeznaczano je na różne świeckie cele: muzea ateizmu czy sale teatralne, magazyny czy fabryki. Ta furia niszczenia i eksterminacji dotknęła jednak przede wszystkim żywy Kościół, a więc duchowieństwo wyższe i niższe i związany z Kościołem lud Boży. Wywózki w głąb Rosji stały się chlebem powszednim żyjącej w przerażeniu ludności. Nawałnica wojenna dopełniła spustoszenia i zostawiła te bogate ongiś i żyjące w harmonijnej symbiozie, zróżnicowane religijnie i etnicznie społeczności. Ład powojenny z nowymi podziałami i układami granicznymi zostawił poza Polską duże połacie Kościoła i polskości, i nadal był młotem miażdżącym wszystko, co było obce dla reżimu komunistycznego.

Reklama

Odradzające się życie na spalonej ziemi

Kościół na Białorusi rozpoczynał prawie od zera. Z nadejściem pierestrojki otwierały się bardzo powoli perspektywy na lepsze, na nieśmiały na razie powrót do życia. Rolę Mojżeszów w jego pochodzie przez pustynię, w początkach budowania na zgliszczach żyjącego tu parędziesiąt lat temu Kościoła, odegrały dwie osoby, które wejdą do historii Kościoła w Europie. Są nimi: abp Tadeusz Kondrusiewicz - przewodniczący Konferencji Episkopatu Rosji oraz kard. Kazimierz Świątek - metropolita Białorusi, ordynariusz Kościołów Mińska i Mohylewa oraz administrator apostolski Pińska. Obydwaj zaczynali od odzyskiwania istniejących jeszcze, choć zdewastowanych, budynków kościołów i zabudowań kościelnych, ale przede wszystkim od zgromadzenia niedobitków duchowieństwa rozproszonego na ogromnych obszarach Mińszczyzny, Pińszczyzny, Grodzieńszczyzny i Witebszczyzny.
W odbudowaniu materialnej substancji Kościoła nieocenioną pomoc zapewniły fundusze Kościołów zachodnioeuropejskich ze sławnymi biurami „Renovabis” oraz „Kirche in Not”. Oczywiście, swoje zrobił i Kościół w Polsce, rzecz jasna - na miarę swych możliwości.
Obydwaj protagoniści Kościoła odżywającego na przepastnych terenach Rosji Sowieckiej przeżyli jako jej obywatele, tyle że abp Kondrusiewicz bez stygmatu kryminalności, a nawet z lojalnie odbytą służbą wojskową; kard. Świątek zaś jako stanowiący zagrożenie dla państwa, przebył prawdziwą długotrwałą drogę krzyżową z kilkakrotną groźbą utraty życia. Są w tym symbolami tego społeczeństwa, a w nim chrześcijan, zwłaszcza chrześcijan katolików. Lęk, że może wrócić stare, nadal w jakimś stopniu działa paraliżująco na mocny już rytm Kościoła na tej pięknej ziemi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kościół pełnych kościołów

Nic nie jest w stanie zahamować imponującego rytmu życia Kościoła. Etap wychodzenia z katakumb dewastacji ma on już zdecydowanie za sobą.
Stymulatorem tego rytmu są przede wszystkim regularnie funkcjonujące struktury kościelne, obejmujące pięć diecezji kierowanych przez pełnoprawnych księży biskupów ordynariuszy, które stanowią wielką metropolię mińską. Ton nadaje przede wszystkim kardynał metropolita Kazimierz Świątek - sztandarowa postać Kościoła na Białorusi, ale i symbol heroicznej wierności Bogu i Kościołowi w epoce imperium sowieckiego, a zarazem genialny promotor tego wychodzenia Kościoła ze stanu katakumb krańcowej dewastacji. Za nim idą bp Aleksander Kaszkiewicz - ordynariusz w Grodnie, bp dr Władysław Blin - ordynariusz w Witebsku, oraz biskupi pomocniczy: w Mińsku - Antoni Dziemianko i Kazimierz Wielikosielec w Pińsku.
Za Arcypasterzami stoi wierna i wzruszająco ofiarna brać kapłańska objęta dojrzalszym już schematem organizacyjnym. Godzien uwagi jest skład tych rodzin kapłańskich dynamicznego już dzisiaj Kościoła. Poza młodym klerem przygotowanym głównie w pięknym Seminarium Duchownym w Grodnie, tę kapłańską rodzinę Białorusi stanowią księża z sąsiadującej Polski. Pochodzą z różnych jej zakątków, ale już zdążyli wrosnąć w braterską rodzinę, gorliwie służącą młodemu Kościołowi i rzetelnie ze sobą współpracującą.
Tę budzącą podziw rodzinę kapłańską dopełnia ofiarne grono sióstr zakonnych z różnych zgromadzeń zakonnych, mających w Polsce swoje kierownicze siedziby; reprezentują wielorakość polskiego życia zakonnego. Stanowią one mocne zaplecze kapłańskiej działalności, dokonują wkład nie do przecenienia w to kwitnące życie Kościoła na Białorusi. A czynią to z podziwu godną ofiarnością, skromnością i bezinteresownością, a niektóre z nieukrywaną radością z powodu ich powrotu w strony rodzinne. Kościół w Polsce może być dumny z tego braterskiego daru, jakiego udzielił przez posługę kapłańską i zakonną, jakiej nie poskąpił sąsiadującemu z nim Kościołowi na Białorusi.

Podążając czarownym szlakiem wytyczonym przez wieszczów tej ziemi

Podróżowanie po Białorusi - od stołecznego Mińska po prawie graniczne Grodno - to zanurzanie się w kraj urzekających zielenią lasów, pól i łąk. Tam była jeszcze - choć dobiegająca swego kresu kwitnącymi i przekwitającymi drzewami - wiosna. Tę wszechpanującą zieleń przecinały zabudowania kościołów ze skromnymi zabudowaniami wiosek. Długą przestrzeń między Mińskiem a Grodnem znaczyły jeszcze średniej wielkości miasta, jak Postawy czy Lida.
I właśnie Postawy, miejscowość, w której działalność duszpasterską prowadzą Księża Sercanie, były pierwszym celem mojej wyprawy w ten kraj lasów, pól zielonych i mieniących się czystą wodą jeziorek. Nie było czasu na większe zwiedzanie stolicy, ale nie można było nie zaglądnąć do centrum z remontowaną ciągle imponującą katedrą, rzucającym się w oczy czerwonym kościołem. Obydwie te świątynie naznaczone piętnem dewastacji, tętnią już teraz życiem i cieszą oko imponującymi kształtami. Dookoła potężne gmachy rządowe ze skromnie prezentującą się Nuncjaturą Apostolską i jeszcze skromniejszą rezydencją Księdza Arcybiskupa. Miasto ciągle rozbudowuje się i remontuje, przybierając w szybkim tempie kształt wielkiej i imponującej stolicy. Od niedawna stale rezyduje w nim biskup pomocniczy Antoni Dziemianko, a systematycznie bywa tu kard. Kazimierz Świątek.
Postawy były pierwszą stacją mojego biskupiego posługiwania. Miejscowość porównywalna z naszymi Myślenicami, z dominującym nad miasteczkiem i z daleka widocznym pięknym kościołem, i odbudowaną dzięki ofiarności Kościoła włoskiego, pojemną plebanią. Tuż obok kościoła, po drugiej stronie dzielącego je jeziorka, piękna, świeżo odnowiona cerkiew prawosławna świętująca właśnie z tłumami wiernych swój doroczny odpust. Kościół katolicki pamiętający czasy, gdy był fabryką, dziś imponuje swoją wielkością, dostojeństwem i pełnym wyposażeniem kościelnym. Nie ma śladu po jego tragicznej przeszłości. To też rezultat ogromnej pracy i zapobiegliwości kilku kolejnych duszpasterzy z obecnym dziekanem i konsultorem diecezjalnym ks. Andrzejem Woźniakiem. Gorliwymi pomocnikami są ks. Jerzy Wilk oraz ks. Artur Mitelniczuk.
Postawy były przede wszystkim stacją bierzmowania, tak jak sąsiadujące z nimi Szałamaje. Były to pierwsze okazje do spotkania z żywym i prężnym Kościołem na Białorusi. W obydwu przypadkach kościoły pełne rozśpiewanych ludzi, ze świetnie przygotowanymi kandydatami do bierzmowania, którzy ze wzruszeniem przyjmowali sakrament. Byli wśród nich i ludzie dorośli, który budowali wręcz swoim skupieniem i świętym przeżyciem. W Postawach robił wrażenie wypełniony po brzegi wielki kościół i piękne śpiewy po białorusku.
W poniedziałek 23 maja, poza wypadem do pobliskiego Woropajewa budującego przez dzielnego ks. Nocunia okazały dom parafialny, odbył się kolejny etap Diecezjalnego Kongresu Eucharystycznego. Sympozjum odbywało się w miejskim domu kultury z udziałem kapłanów, osób zakonnych i ludzi świeckich. Organizatorem był ks. dziekan Woźniak, ale duszą - bp Władysław Blin, który okazał się świetnym komentatorem męczeńskiej przeszłości, ale i bujnej teraźniejszości Kościoła na Białorusi. W sumie, pobyt w Postawach był początkiem rewelacyjnego spotkania z pracą duszpasterską, ale i życiem młodej diecezji z jej dzielnym Pasterzem na czele.
Z Postaw prowadziła moja podróż do oddalonego o 400 km Grodna. Jakaż to była droga: po równej jak stół, świetnie zadbanej szosie, wśród ciągnącego się kilometrami potężnego lasu, w części stanowiącego białoruski Park Narodowy. Niezmiernie rzadki ruch na szosie stwarzał niesamowity klimat poruszania się w mieniącym się całą gamą zieleni i pyszniących się co pewien czas bielą dorodnych brzóz. Niebywały nastrój ubogacił w pewnym momencie widok przebiegających drobnym truchcikiem, z matką na czele, młodych kaczątek. Był to wzruszający znak, że ta puszcza żyje, posiada bogaty zastęp różnorakich mieszkańców.
I już wtedy w tej cudownej podróży ożywać zaczął ten świat, który w wyobraźni zapisał Adam Mickiewicz swoimi niezapomnianymi strofami Pana Tadeusza, tak przenikniętymi umiłowaniem „tych pagórków leśnych i tych łąk zielonych szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych”.
Teraz kolorowy świat wyobraźni zmieniał się w konkretną, urzekającą rzeczywistość. I to niesamowite odkrywanie tego realnego świata nie opuści mnie aż do granicy polskiej. Bo potem dojdzie mistrzostwo drugiej piewczyni tej ziemi, inspirującej wyobraźniowy jej kształt z błękitnym Niemnem, osadzonym w kontekście legendarnych Bohatyrowicz i związanej z nimi sielankowej fabuły.
A gdy już mowa o cudownym przetwarzaniu się świata wyobraźni w świat realnie istniejącego kraju i jego okolic, to trzeba wspomnieć i trzeciego architekta tego myślowego obrazu. A był nim Henryk Sienkiewicz z jego tylekroć czytanym Potopem. Ale do Elizy Orzeszkowej trzeba będzie jeszcze wrócić w kontekście przenikniętego pamięcią o niej Grodna.
No właśnie, Grodno - punkt docelowy mojego pielgrzymowania. To swoisty symbol i ucieleśnienie tego Kościoła wpędzonego gwałtem w niebyt, a przecież zwycięsko tętniącego dzisiaj życiem - ongiś boleśnie poraniony, a dziś w przepięknej panoramie z brzegu błękitnego Niemna, mówi, jak wspaniałe miejsce zajmuje w nim Kościół. Dominująca nad miastem katedra i wspaniale na jej tle rysujące się Seminarium Duchowne oraz dawny kościół Franciszkanów przywodzą na myśl zmartwychwstałego, jak feniks z popiołów, po dniach niszczonego zaciekle, Kościoła katolickiego.
Na swój sposób potwierdza to odczucie wnętrze przepięknej katedry z cudownym obrazem Matki Boskiej Ordynackiej, perfekcyjnie odnowiony klasztor Franciszkanów, przerobiony na Seminarium Duchowne i cudownie usytuowane Kuria Biskupia i rezydencja biskupia. I to jakiego biskupa! Zamiłowany w Wilnie i długoletni proboszcz w sławnym kościele Świętego Ducha, a tu w Grodnie gorliwy i prężny bp Aleksander Kaszkiewicz. Jakżeż mile Go wspominam, między innymi za rzucającą się w oczy skromność, oddanie Kościołowi, znajomości terenu i warunków życia Kościoła na tych terenach, a wreszcie za urzekającą gościnność.
Ale Grodno, miasto kościołów, posiada ciągle krwawiącą ranę, powstałą w dobie ucisku. Jest nim bolesna pamięć o starożytnej, gotyckiej farze Witoldowej, wysadzonej w powietrze w ostatniej fazie doby ucisku.
Grodno ma jeszcze ruiny starego zamku, miejsce śmierci św. Kazimierza, ma też dom Elizy Orzeszkowej ze stojącym przed nim pomnikiem wielkiej autorki Nad Niemnem i zadbany przez konsulat w Grodnie grób na katolickim cmentarzu.
A i to nie koniec bogactw tego miasta. Dopełniają je nowe, budowane na jego obrzeżach kościoły, z których na czoło wysuwa się kościół w Wiśniowcu, pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego, z ks. proboszczem Ernestem Budynem. To tu stoi już imponujący kościół parafialny, stanowiący centrum największej podobno na Białorusi parafii. I to jest kolejny symbol i pomnik tego żyjącego pełną piersią Kościoła. Kilkutysięczna rzesza wiernych, głównie młodych, wypełniła szczelnie kościół; główną część stanowiło 400 kandydatów do bierzmowania. Z pomocą czcigodnego Arcypasterza, po poświęceniu kamienia węgielnego udzieliliśmy tej imponującej gromadzie nie tylko młodych, ale i ludzi dojrzałych, sakramentu chrześcijańskiej dojrzałości. A to wszystko przy śpiewie po polsku całego kościoła. Przyprawiała niemal o zawrót głowy myśl, że nie tylko tu, w otoczeniu kościoła, panowała niedawno głucha pustka, a tam, nieco dalej, Kościół wpędzony był do katakumb.
Byłoby jeszcze wiele do powiedzenia o Kościele na Białorusi. Niech to jednak wystarczy jako ilustracja tego, że - jak powiedział Papież Benedykt XVI - Kościół jest młody i takim zostawił go Jan Paweł II. A radującą cząstką tego Kościoła wiecznie młodego jest właśnie „Kościół nad Niemnem i dalej”, dużo dalej.

Podziel się:

Oceń:

0 0
2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Wkrótce peregrynacja relikwii bł. Rodziny Ulmów w obu warszawskich diecezjach

2024-04-18 16:38

Karol Porwich/Niedziela

Sięgająca do starożytności cześć oddawana relikwiom, modlitwa w aktualnych potrzebach (m. in. dla mających trudności ze spłatą kredytu), wsparcie i inspiracje dla rodzin oraz integracja parafii i lokalnego środowiska - to jedne z celów stojących za zaplanowaną na maj peregrynacją relikwii bł. Rodziny Ulmów w archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej. W tematykę peregrynacji wprowadzili jej organizatorzy podczas briefingu w Domu Arcybiskupów Warszawskich.

Więcej ...

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42
Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II beatyfikował siostrę Faustynę Kowalską 18 kwietnia 1993 roku w Rzymie.

Więcej ...

Francja: kościół ks. Hamela niczym sanktuarium, na ołtarzu wciąż są ślady noża

2024-04-18 17:01
Ks. Jacques Hamel

laCroix

Ks. Jacques Hamel

Kościół parafialny ks. Jacques’a Hamela powoli przemienia się w sanktuarium. Pielgrzymów bowiem stale przybywa. Grupy szkolne, członkowie ruchów, bractwa kapłańskie, z północnej Francji, z regionu paryskiego, a nawet z Anglii czy Japonii - opowiada 92-letni kościelny, mianowany jeszcze przez ks. Hamela. Wspomina, że w przeszłości kościół często bywał zamknięty. Teraz pozostaje otwarty przez cały dzień.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kościół

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Kościół

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i...

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Wiara

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

Kościół

Newsweek prawomocnie przegrał proces z biskupem...

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Święci i błogosławieni

Rozpoczął się proces beatyfikacjny sł. Bożej Heleny...

Św. Bernadetta Soubirous

Wiara

Św. Bernadetta Soubirous