Tak w życiu bywa, że wystarczy raz z kimś się spotkać, trochę pobyć, porozmawiać, posłuchać i wyczuwa się dziwną bliskość myśli, swoistego rodzaju porozumienie, jak to się mówi - „nadawanie na tej samej fali”. Tak było wówczas, gdy pierwszy raz zetknęłam się z osobą błogosławionej wówczas Gianny. W jeden wieczór przeczytałam jej listy do męża, z których emanowało ciepło, serdeczność, spontaniczność w wyrażaniu swojej miłości i swoich uczuć, a także ogromna radość życia. To wszystko sprawiło, że Joanna stała się dla mnie „bratnią duszą”.
Wcale nie było dla mnie kłopotem to, że ona była żoną i matką, a ja jestem siostrą zakonną. Zobaczyłam w niej geniusz kobiecy, który chciałabym rozwinąć w sobie również tak pięknie. A ona potrafiła ogarniać wszystkie sprawy: od bardzo głębokich - duchowych po najbardziej prozaiczne. Kapitalnie łączyła domową krzątaninę, troskę o męża, o wychowanie dzieci, o poziom kultury z duchowym rozwojem, pracą zawodową i formacją młodych ludzi. Myślę sobie niekiedy: Jak ona z tym wszystkim nadążała? I odkrywam w Joannie jakąś przedziwną lekkość w przeżywaniu i wykonywaniu wszystkiego spokojnie, radośnie i ufnie, z oddaniem Bogu.
Bardzo lubię oglądać zdjęcia Joanny w różnych sytuacjach i miejscach. A lubię dlatego, że była kobietą, która potrafiła o siebie zadbać. Widać to w jej pełnym uroku wyglądzie zewnętrznym. Joanna jest we wszystkim tak naturalna. Ważne są dla niej drobne szczegóły: korale czy lekki makijaż, odpowiednia torebka i rękawiczki - wszystko, by podkreślić kobiece piękno. Muszę się przyznać, że od chwili poznania św. Joanny mimo woli obserwuję, w jaki sposób ubierają się panie i dziewczęta. I rodzi się we mnie pragnienie, by poznały Joannę i chciały być zawsze piękne jak ona.
Kiedy pogłębiam duchowość Joanny, widzę, że jest tak prosta: cała do wzięcia, dla każdego. Dla mnie jest to kobieta nastawiona całkowicie na bycie darem, bycie „dla” - dla najbliższych i tych, którym posługiwała. Przyznam, że ten jej przykład pociąga mnie bardzo i inspiruje do tego, bym jako siostra zakonna była kobietą serdeczną, ciepłą, żyjącą pełnią życia, potrafiącą jak Joanna wyrażać całą czułość kobiecego serca i delikatność, służąc człowiekowi.
Oprócz tego Joanna „zaraża” mnie swoją chrześcijańską radością, wyrażającą się w uśmiechu. W tym zawsze mogę ją naśladować. Odkrywam to zwłaszcza wtedy, gdy same słowa nie wystarczą. Mogę wówczas się uśmiechnąć i tym sposobem - tak jak mówiła Joanna - mogę „zanieść wszędzie radość, miły zapach Chrystusa”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu