- Powiedz mi, za czym tęsknisz - w tej chwili, tak na przyszłość, i tak na wieczność - a powiem ci, kim jesteś i kim się staniesz…
Siedzi na niskim parapecie, w fantazyjnym szalu, włosy rozwiane, a oczy goniące liście na wietrze. Coś czyta chwilę, odkłada, a potem wbija wzrok w dalekości nad dalekościami, całą duszą wychylona ku krainom i wydarzeniom, co jeszcze nie zaistniały, ale już dziać się w niej zaczynają. Uśmiecha się do jakichś szczęść, smutnieje na myśl o dramatach... gotowa prawie pobiec ku nim na skrzydłach wiatru. Choć staję blisko, nie widzi mnie... Chwyta jakiś liść w książkę, zamyka i znów to spojrzenie przebijające czas i przestrzeń. - Co robisz? - pytam. - Co? Tęsknię - odpowiada pogodnie. - Jak ja strasznie tęsknię! Sęk w tym, że nie wiem, za czym dokładnie i za kim... Ale cudnie tak siedzieć, gdy niebo ci duszę porywa... A tak niżej, to łapię pod powieki resztki jesieni. Słuchaj, jaki wiersz:
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wody nas uczy pragnienie,
Lądu - morskie przestrzenie,
Uniesień - bólu wiek,
Pokoju - opowieść o bitwach,
Miłości - nadgrobna modlitwa -
A ptaków - śnieg.
- Wiesz, mnie jesień uczy lata, ziemia uczy mnie nieba, a tęsknota tego, co się spełni, bo musi się spełnić, gdy Bóg i ja nie mamy nic przeciwko temu, prawda? Nie czeka na odpowiedź, zeskakuje i biegnie pod drzewo po jakiś szczególnie złoty liść... Przysiada, coś tam pisze z przejęciem. Odchodzę, by czegoś nie rozwiać. Jak ona chłonie życie - to, co się właśnie dzieje, i to, które już przywołuje tę „straszną” tęsknotę.
Za kilka minut idę ulicą, po której snują się od sklepu do sklepu jej rówieśnicy. Znudzone, nijakie spojrzenia, trochę bezcelowe ruchy dzieci przesytu i nadobfitości... Zagaduję jedną z dziewczyn:
- Powiedz, za czym tęsknisz?
Patrzy na mnie jak na manekina z wystawy, żuje chwilę gumę i stwierdza ospale:
- Bo ja wiem... Za niczym... Coś się tam pewnie zdarzy... Ale mi to lata...
Myślę sobie: Świat przebiega po strunach ospałego serca, wygrywając muzykę smutku.
Czego brakuje tym dzieciakom, które zdaje się, że mają wszystko? Jakiej tęsknoty?
Reklama
Ktoś kiedyś mówił mi, że współczuje tym, którzy nie wierzą w Aniołów i nigdy nie chcieli zobaczyć krasnoludka, bo - jak mówią - ich nie można zobaczyć... Oni bowiem już nigdy niczego nie zobaczą, co porwałoby ich serce do siódmego nieba. I dodał: - Dzieci dziś zdają się być tak zgorzkniałe i znudzone, że obawiam się, iż wyrastają bez myśli i marzeń na ludzi niemających ani pokoju w duszy, ani ognia w sercu, ani chęci do życia, ani odwagi do poświęcenia go...
Ale ja znam takich, którzy strasznie tęsknią i prawie wybiegają ku spełnieniu... Im pomogą Anioły!