Reklama

Blisko Jana Pawła II

Jakby każde słowo bolało...

Dziedziniec Kurii Krakowskiej z pomnikiem Ojca Świętego Jana Pawła II

Milena Kindziuk

Dziedziniec Kurii Krakowskiej z pomnikiem Ojca Świętego Jana Pawła II

Kiedy dzwonię do Kurii, by umówić się na rozmowę z abp. Dziwiszem, słyszę, że w długiej kolejce dziennikarzy jestem czterdziesta druga. I że nie wiadomo, czy w ogóle spotkanie będzie możliwe. Bo przecież Ordynariusz nie może tylko udzielać wywiadów. Po kilku godzinach otrzymuję wiadomość. Ksiądz Arcybiskup zaprasza mnie do Krakowa. Na Franciszkańską 3.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy tam się zjawiam i po starych, kamiennych schodach wchodzę na pierwsze piętro czterowiekowego, monumentalnego pałacu biskupów, w drzwiach wita mnie miły starszy pan - Tomasz Faś. W Kurii Krakowskiej pracuje już 19 lat. Oprowadza mnie po rezydencji. Pokazuje wiszące na ścianach portrety polskich królów: Kazimierza Wielkiego, Jagiełły, Batorego, Sobieskiego. Oprawione w złote ramy, pamiętają jeszcze kard. Wojtyłę. Potem dochodzimy do „papieskiego” okna. - Tak niedawno podstawialiśmy tu schodki dla Ojca Świętego - mówi pan Faś. Dziś w tym najsłynniejszym oknie Krakowa stoją kwiaty.
W korytarzu kręci się drobna zakonnica. Przenosi wazony do niewielkiej kaplicy koło windy. - Tu modlił się Ojciec Święty - mówi.
Wokoło uderza cisza. Od czasu do czasu przemykają tylko młodzi księża. W czarnych garniturach, pod koloratką, dobrze wykształceni, obrotni, mają po trzydzieści kilka lat. - Dziś w Kurii jest dzień wewnętrzny, co znaczy, że Arcybiskup ma wolne - wyjaśnia jeden z nich, ks. Robert Nęcek, rzecznik archidiecezji. - Ale spotka się z Panią - dopowiada po chwili.
Przede mną kolejka interesantów. Wśród nich Adam Bujak, o. Maciej Zięba, ks. Sławomir Oder, który właśnie przyjechał z Rzymu, i ks. prał. Gianfranco Bella. Oczekiwanie upływa na rozmowie.
W Kurii ukuto powiedzenie „papieski powiew”. Mówi się, że gdy nastał tu abp Dziwisz, czuć ducha Jana Pawła II. A nowy Metropolita, choć może nie zdaje sobie z tego do końca sprawy, jest niejako „nasiąknięty” Papieżem. Jego zachowaniem, gestami, sposobem bycia. Szanuje człowieka. Dba o to, by wszyscy wokoło czuli się ważni. Ma za to dystans do siebie. I trochę „papieskie” poczucie humoru. Przy tym jest otwarty na ludzi. Pogodny, serdeczny. Tylko o Janie Pawle II ciągle jeszcze nie może swobodnie mówić. Mimo że minęło już pół roku od śmierci Papieża, wciąż trudno mu wracać do wspomnień. - Szanujemy to i o nic go nie pytamy - zapewnia ks. Robert. - Nie chcemy wchodzić z butami w jego uczucia. I wiemy, że są rzeczy, których nikomu nie zdradzi.
Rzeczywiście tak jest. Kiedy Ksiądz Arcybiskup zaprasza mnie na spotkanie, jest uśmiechnięty, rozmowny. Ale kiedy zadaję mu pierwsze pytanie, milknie. Patrzy mi prosto w oczy, jakby błagał, by o nic nie pytać. A ja wiem, że mam spełnić dziennikarską powinność. I że muszę zadawać pytania.
O Papieżu nie mówi: „Jan Paweł II” ani „Wojtyła”, lecz zawsze: „Ojciec Święty”. Z szacunkiem, pietyzmem, jak mówi się o świętych.
Chętnie opowiada o ocaleniu dziedzictwa Ojca Świętego, o ośrodku propagowania myśli Papieża. Wtedy wyraźnie się ożywia. Ale gdy powraca do wspomnień, zamyśla się głęboko, a do jego oczu napływają łzy. Jakby każde wypowiadane słowo bolało.
Nie używa też zwrotu „śmierć Ojca Świętego”, ale „odejście” lub „przejście”. Jest pewien, że Ojciec Święty z nim jest. Tu, w Krakowie, i w każdym momencie życia. Świętych obcowanie to dla niego wielka nadzieja, która pomaga przetrwać rozstanie.
Na koniec rozmowy Ksiądz Arcybiskup wręcza mi obrazek Jana Pawła II. - Proszę tylko nie zgubić, gdyż jest na nim relikwia - kawałek sutanny Ojca Świętego...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Brat Albert – artysta wrażliwy

Św. Brat Albert, mal. Leon Wyczółkowski

Archiwum

Św. Brat Albert, mal. Leon Wyczółkowski

Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przyjęła prośbę z Polski, by ogłosić św. Brata Alberta patronem pracowników pomocy społecznej. Ale Patron naszej diecezji to nie tylko człowiek miłości Boga i bliźniego, lecz także utalentowany artysta.

Więcej ...

„Ecce Homo” brata Alberta to coś więcej niż obraz

Adam Chmielowski, „Ecce Homo” (fragment obrazu)

Graziako

Adam Chmielowski, „Ecce Homo” (fragment obrazu)

„Ecce Homo”. To nie jest zwykły obraz, bo też nie malował go zwykły artysta. Medytacja nad „Ecce Homo” nie jest przeżyciem przede wszystkim estetycznym, jakie nam zwykle towarzyszy, kiedy spotykamy się ze sztuką. Ten obraz nie został namalowany po to, żeby cieszyć oczy. Można powiedzieć nawet mocniej – nie został namalowany po to, żeby zdobić kościół.

Więcej ...

Łódź: zmiany personalne księży

2024-06-17 13:48

Julia Saganiak

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

Kościół

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

Mamy obowiązek kochać swoją ojczyznę

Wiara

Mamy obowiązek kochać swoją ojczyznę

Dobry jak chleb – św. Brat Albert Chmielowski

Niedziela Podlaska

Dobry jak chleb – św. Brat Albert Chmielowski

Nowy Sącz: Pożar zabytkowego kościoła p.w. Św. Heleny

Kościół

Nowy Sącz: Pożar zabytkowego kościoła p.w. Św. Heleny

Anita Włodarczyk zdobyła srebrny medal w rzucie młotem w...

Sport

Anita Włodarczyk zdobyła srebrny medal w rzucie młotem w...

Dzierżoniów. Pogrzeb Marii Chlipały - matki...

Niedziela Świdnicka

Dzierżoniów. Pogrzeb Marii Chlipały - matki...

Jednoosobowe biuro rzeczy znalezionych

Wiara

Jednoosobowe biuro rzeczy znalezionych

12 czerwca: Rocznica objawień w Akicie. Uzdrowienia,...

Wiara

12 czerwca: Rocznica objawień w Akicie. Uzdrowienia,...

Rozważania na niedzielę: Lekarz odpuszczał grzechy

Wiara

Rozważania na niedzielę: Lekarz odpuszczał grzechy