Hospicjum w Kole powstało w grudniu 1990 r. Jego założycielem
był wikariusz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego, ks. Paweł Gurzawski.
W 1994 r. hospicjum uzyskało status prawny i od tego czasu nosi nazwę
Społeczne Towarzystwo Hospicjum Świętego Krzyża w Kole. Po śmierci
ks. Gurzawskiego w 1994 r. kolejnymi kapelanami duszpasterstwa hospicyjnego
byli: ks. Piotr Czopiński, ks. Ryszard Kokoszka i ks. Tadeusz Fijałkowski.
Obecnie funkcję tę pełni ks. Eugeniusz Pasternak.
Głównym celem hospicjum jest opieka nad chorymi terminalnie,
którzy potrzebują pomocy polegającej na zaspokajaniu ich potrzeb
fizycznych, emocjonalnych i duchowych. Większość chorych, szukając
dla siebie przestrzeni porozumienia z otoczeniem, wskazuje na dom,
życie rodzinne. To wspiera pacjenta, dodaje mu odwagi do przeżycia
trudnych chwil. Podstawową zasadą właściwej opieki jest skupienie
się na pacjencie jako osobie. Jeśli nawet ma on rodzinę gotową uczynić
dla niego wszystko, nie zawsze może ona sprostać tym zadaniom. Bywa
też i tak, że najbliżsi odsuwają się od chorego, zwłaszcza gdy jest
to chory leżący, potrzebujący szczególnej opieki. Pomocą wszystkim:
chorym i ich rodzinom służą zespoły hospicyjne, skupieni w nich wolontariusze,
niosący "gościnę serca".
Wolontariuszy nie zraża stan pacjentów, nie boją się
uczestniczenia w cierpieniu i śmierci innych. Są przygotowani na
wykonywanie wszelkich zabiegów pielęgnacyjnych. Ich obecność kojąco
wpływa na chorych i ich rodziny dzięki więzi, która dokonać się może
tylko na płaszczyźnie serca i wiary.
W skład kolskiego wolontariatu wchodzą ludzie różnych
zawodów i o różnym wykształceniu, są wśród nich lekarze, pielęgniarki,
nauczyciele, salowe, psycholog, ksiądz i wielu innych.
Jest to hospicjum domowe, które świadczy pomoc mieszkańcom
Koła, choć zdarzają się przypadki wspierania chorych spoza miasta.
Chyba nie trzeba dodawać, że za swoją pracę wolontariusze nie otrzymują
wynagrodzenia.
Kolskie hospicjum, po włocławskim, było drugim istniejącym
w diecezji włocławskiej. Później powstały hospicja w Koninie i Sieradzu.
Liczba wolontariuszy jest zmienna. Stały skład oscyluje od 10 do
15 osób. Od początku pracują tu Stefania i Marian Kędzierscy oraz
Eleonora Sujecka, Jadwiga i Andrzej Migusowie oraz Maria Błaszczyk.
Jadwiga Migus jest prezesem, Stefania Kędzierska sekretarzem, a Maria
Błaszczyk skarbnikiem. W pierwszą środę każdego miesiąca zarząd i
wolontariusze zbierają się w salce parafialnej, gdzie omawiają bieżącą
sytuację hospicjum. Wtedy też uczestniczą w Mszy św. o godz. 18.00,
kiedy modlą się w intencji pacjentów i ich rodzin.
Każdy z wolontariuszy może zrezygnować z pracy, każdy
chętny może do nich dołączyć. Jest to posługa wymagająca sił fizycznych,
niezbędnych, by chorego podnieść, przenieść, wykąpać, nakarmić. Nie
każdy dysponuje wolnym czasem, a wolontariusz musi być dyspozycyjny
24 godziny na dobę. Najczęściej zmieniają się lekarze. Dużo dobrego
dla hospicjum uczyniło małżeństwo lekarzy Leciejewskich, pojawiających
się z fachową pomocą na każde wezwanie. Dr Leciejewska zarezerwowała
trzy łóżka dla chorych na oddziale chorób płucnych.
- O tym, że potrzebna jest pomoc, może nas zawiadomić
rodzina, sąsiedzi, znajomi chorego. Nie ma żadnej procedury, biurokracji;
po prostu idziemy do potrzebującego pomocy - informują wolontariusze.
Czas opieki nad poszczególnymi pacjentami jest bardzo
zróżnicowany i zależy od stanu, w jakim się znajdują. Wolontariusze,
w większości osoby świeckie, czynią, co mogą, by swych podopiecznych
doprowadzić do pojednania z Bogiem. Ludzie chorzy, zwłaszcza młodzi,
często czują się zawiedzeni przez Boga, buntują się, nie chcą tego
spotkania. Takie zerwanie więzi odcina człowieka od różnorodnych
form przezwyciężania kryzysów. Są często nieufni wobec osób opiekujących
się nimi, brakuje im poczucia bezpieczeństwa. Wolontariusze umieją
odczytywać oznaki strachu, pustki, lęku, duchowego bólu. Starają
się tworzyć bezpieczną przestrzeń, przygotować pacjentów do przyjęcia
księdza, rozmowy, spowiedzi i w konsekwencji do pojednania się z
Bogiem. Niektórzy nie spowiadali się przez szereg lat, paraliżuje
ich poczucie winy lub wstydu, są i tacy, którzy nie przyjmują do
wiadomości faktów o złym stanie własnego zdrowia. Zadaniem pracownika
hospicjum, jest w tym przypadku zachęcanie podopiecznego do pracy
nad sobą, wspólne przebywanie i prowadzenie rozmów o rzeczach i wartościach
naprawdę ostatecznych, skłanianie do uporządkowania życia.
Znaczny odsetek ludzi objętych posługą hospicyjną stanowią
ubodzy, nie posiadający pieniędzy na najbardziej nawet podstawowe
rzeczy: pościel, pampersy, środki czystości, nie mówiąc już o kwotach
na wykupienie recept. Hospicjum działa dzięki dotacji przyznanej
przez Urząd Miasta oraz dzięki ofiarom pochodzącym od członków hospicjum
lub osób wspierających tę działalność. Zdarza się, że wolontariusze
za własne pieniądze kupują podopiecznym lekarstwa... Bóg zapłać wszystkim
dobrodziejom za ich szlachetne uczynki.
Duszpasterstwo hospicyjne, praca wolontariuszy to posługi
ważne, trudne i nie do przecenienia. To, co dziś przeżywa ktoś inny,
jutro może być udziałem każdego z nas, bo nasze przeznaczenie jest
wspólne. Towarzysząc choremu, aby umarł godnie, ludzie Kościoła przynoszą
nadzieję związaną z dobrocią Boga. Przynoszą wiarę w życie po śmierci,
wiarę w zmartwychwstanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu