Reklama

O katolikach i muzułmanach na Bałkanach

Porozumienia z Dayton nie sprawdziły się

Niedziela Ogólnopolska 50/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z kard. Vinko Puljiciem - arcybiskupem Sarajewa - o trudnej sytuacji katolików w Bośni i Hercegowinie - rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Włodzimierz Rędzioch: - Eminencjo, jakie były etapy kryzysu na Bałkanach po rozpadzie Jugosławii?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kard. Vinko Puljić: - W 1991 r. Słowenia i Chorwacja ogłosiły swą niepodległość. Po referendum z 3 marca 1992 r. niepodległość ogłosiła również Republika Bośni i Hercegowiny. Mieliśmy wówczas nadzieję, że po latach komunizmu nastanie demokracja, która przyniesie nam wolność, równość i lepsze życie. Tymczasem zaczęła się wojna, gdyż serbscy władcy chcieli wciąż rządzić we wszystkich republikach. Trzeba otwarcie powiedzieć, że społeczność międzynarodowa nie chciała podziału Jugosławii i dlatego popierała Serbów i Miloševicia, a wtedy prawie wszystko, począwszy od wojska, było w rękach serbskich.

- Mamy jeszcze w pamięci dramatyczne oblężenie Sarajewa przez Serbów...

- Oblężenie trwało 4 lata. W tym czasie w Sarajewie zginęło 12 tys. ludzi (w całej Bośni i Hercegowinie - 200 tys., chociaż nie ma pewnych danych). Byłem tam cały czas i widziałem wielu zabitych i dużo przelanej krwi.

- W końcu jednak wspólnota międzynarodowa zmusiła strony konfliktu do zawarcia traktatu pokojowego. W tym roku mija dokładnie 10 lat od zawarcia traktatów w miasteczku Dayton w stanie Ohio (USA), które zostały uroczyście podpisane w Paryżu. Dlaczego traktaty te nie rozwiązały problemów Bośni i Hercegowiny?

- Dzięki traktatom zawartym w Dayton zakończyła się wojna i to był ich aspekt pozytywny. Niestety, po zakończeniu działań wojennych nastał niesprawiedliwy pokój, gdyż podzielono Bośnię i Hercegowinę na dwie części: zajmowaną przez Serbów Republikę Serbską i federację, w której mieszkają razem muzułmanie i katolicy (Bośniacy i Chorwaci). Problem w tym, że w federacji dominującą rolę odgrywają muzułmanie i nie ma równości.

- W okresie powojennej odbudowy wiele państw arabskich finansowało działalność polityków islamskich oraz budowę meczetów, szkół koranicznych i ośrodków charytatywnych. Nie ukrywały one, że ich celem jest uczynienie z Bośnii i Hercegowiny pierwszego państwa muzułmańskiego w Europie. Na Bałkany z całego świata zaczęli przybywać fundamentaliści muzułmańscy (to nie tajemnica, że w Bośni znajdowały się obozy szkoleniowe bojowników islamskich). Czy w ostatnich latach - latach wojny z terroryzmem - sytuacja uległa zmianie?

- Olbrzymia pomoc, której państwa muzułmańskie udzielały w czasie wojny i po jej zakończenieu, była przeznaczona jedynie dla wyznawców islamu. Wszyscy o tym wiedzieli, lecz nikt nie reagował. Tak było do 11 września 2001 r., gdy po atakach terrorystycznych na Stany Zjednoczone zaczęto bić na alarm. Wcześniej nie reagowano, gdy do naszego kraju zjeżdżali się z całego świata islamscy fundamentaliści, gdy dawano im obywatelstwo i pozwalano, by brali za żony miejscowe muzułmanki. Dlatego w naszym państwie nie ma równości.

- Ponieważ dominującą pozycję mają w nim muzułmanie, bogatsi i silniejsi od katolików...

- No właśnie. Problem w tym, że przedtem nasi muzułmanie byli tolerancyjni, teraz, pod wpływem państw islamskich, które ich finansują (Arabia Saudyjska, Iran, Kuwejt i inne), stali się ekstremistami. Irańczycy np. opublikowali wiele książek, w których ukazują w złym świetle Chrystusa i chrześcijaństwo. Również stosunek społeczności międzynarodowej do muzułmanów Bośni i Hercegowiny pozostaje dwuznaczny. Amerykanie popierają ich, aby zyskać sympatię, szczególnie po interwencji w Iraku. Z drugiej strony jesteśmy krytykowani za to, że budujemy kościoły z krzyżami (udziela nam się dobrych rad, by nie prowokować muzułmanów, eksponując krzyże).

- Przed wojną w Bośni i Hercegowinie było około 820 tys. katolików, dziś pozostało ich niecałe 460 tys. Czy można mówić o prześladowaniu katolików, które sprawia, że opuszczają kraj?

- W mojej diecezji było 520 tys. katolików, dziś jest ich tylko 216 tys. Co gorsza, ludzie wciąż wyjeżdżają, bo nie mają zagwarantowanych praw, nie mogą znaleźć pracy i stracili nadzieję.

- Wydawało się, że traktat z Dayton umożliwi zbudowanie prawdziwego demokratycznego państwa. Czy tak się stało?

- Prawdę mówiąc, Bośnia i Hercegowina są pod międzynarodowym protektoratem. Zostały stworzone dwie jednostki państwowe z wielkim, bardzo kosztownym aparatem biurokratycznym, ale bez rzeczywistej władzy. O wszystkim decyduje Wysoki Komisarz ONZ. Jak możemy mówić o demokratycznym państwie, jeżeli nasi uchodźcy nie mogą wrócić do swoich domów, które znajdują się w Republice Serbskiej? (Nie można nic zrobić w tej sprawie, bo Serbów popiera Francja i Wielka Brytania).

- Bp Pero Sudar, biskup pomocniczy Waszej Eminencji, często krytykuje siły międzynarodowe stacjonujące w Bośni i Hercegowinie za to, że udzielają stronniczego poparcia wspólnocie muzułmańskiej. Jak Ksiądz Kardynał tłumaczy takie postępowanie wojsk międzynarodowych?

Reklama

- Wojska międzynarodowe i Wysoki Komisarz ONZ mają w swych rękach praktycznie całą władzę w kraju. Problem w tym, że nie traktują wszystkich jednakowo: są dyplomatyczni z silnymi i twardzi ze słabymi. Szczególnie twardzi są z nami - chorwackimi katolikami. Nie wydają nam pozwoleń na posiadanie mediów i szkół ani nie pozwalają na używanie ojczystego języka. Na dodatek urzędnicy ONZ często dbają tylko o interesy swych państw i postępują zgodnie z ich linią polityczną.

- Co można uczynić w obronie słusznych interesów katolików Bośni i Hercegowiny?

- Należałoby wywierać nacisk na Narody Zjednoczone, by uczynić z Bośni i Hercegowiny normalne państwo (obecny podział na dwie jednostki państwowe wydzielone na bazie etnicznej nie sprawdza się). Można by np. podzielić terytorium państwa na cztery wieloetniczne regiony ze stolicami w Banja Luce, Sarajewie, Tuzli i Mostarze. Takie wieloetniczne i wieloreligijne państwo musiałoby respektować tożsamość wszystkich.

- Komu zależy na tym, by Bośnia i Hercegowina nie stała się państwem normalnym?

- Nie chcą tego ani Serbowie, ani muzułmanie. Odnosi się wrażenie, że nie chce tego także społeczność międzynarodowa.

- Kto więc mógłby to uczynić?

- Te same państwa, które zorganizowały konferencję w Dayton. Porozumienia z Dayton nie sprawdziły się, trzeba zawrzeć nowy traktat.

- Dziękuję za rozmowę.

Czy zagrażają nam słowiańscy terroryści islamscy?

Pod koniec października policja dokonała aresztowań sześciu młodzieńców: czterech w stolicy Danii, dwóch w Sarajewie. Przy ludziach, którzy mieszkali na przedmieściach Kopenhagi, znaleziono broń, materiały wybuchowe i pasy używane przez islamskich kamikadze. Ku zdumieniu policji - jeden z terrorystów nie miał arabskiej czy semickiej fizjonomii, lecz był blondynem o słowiańskich rysach twarzy. Śledztwo wykazało, że był to dawny uchodźca z Bośni, który wychował się w Kopenhadze i wraz ze wspólnikami zamierzał dokonać ataku terrorystycznego prawdopodobnie na Ambasadę USA w Sarajewie. Sprawa ta przypomniała światowej opinii publicznej o problemie obecności fundamentalistów islamskich na Bałkanach.
W czasie konfliktu serbsko-bośniackiego tysiące ekstremistów islamskich z całego świata przyjechało na Bałkany, by walczyć przeciwko Serbom. Po zawarciu traktatu w Dayton i zakończeniu wojny większość z nich schroniła się w Bośni. Władze amerykańskie, szczególnie po atakach terrorystycznych, których dokonano w „sercu” Stanów Zjednoczonych, domagały się od rządu w Sarajewie ich wydalenia. Oficjalnie aresztowano czterech domniemanych terrorystów i wydalono 740 ekstremistów, lecz nieoficjanie wiadomo, że ponad 500 dawnych bojowników - pochodzących głównie z Arabii Saudyjskiej, Algierii i Afganistanu - pozostało w kraju (władze zdominowane przez bośniackich muzułmanów przyznały im obywatelstwo). Co gorsza, finansowane przez kraje arabskie nowo powstające meczety, szkoły koraniczne i ośrodki studiów stają się miejscami szerzenia radykalnych idei islamskich. Istnieje ryzyko, że w Bośni mogą powstać terrorystyczne komórki islamskie złożone z miejscowych muzułmanów. A nie należy również zapominać o dziesiątkach tysięcy Bośniaków, którzy w czasie wojny domowej wyemigrowali głównie do krajów skandynawskich i mogą ulec radykalnej propagandzie islamskiej, o czym świadczy najlepiej sprawa aresztowania zamachowców w stolicy Danii.

Reklama

Muzułmanie w Bośni i Hercegowinie

Wojska tureckie podbiły Bośnię w 1463 r., a Hercegowinę - w 1482 r. Przed inwazją osmańską ziemie te były zamieszkiwane przez katolików. Kto mógł, uciekał przed islamskim potopem poza granice kraju. Również królowa Bośni schroniła się w Rzymie, gdzie zmarła (jej grobowiec znajduje się w kościele Najświętszej Maryi Panny in Aracoeli na rzymskim Kapitolu). Wielu ludzi, szczególnie młodych, wywożono do Turcji, gdzie byli poddawani procesowi islamizacji (taki los spotkał dwóch synów królowej, których zmuszono do przejścia na islam). Następnie tak zislamizowanych Słowian jako janczarów (żołnierzy) wysyłano na Bałkany, gdzie prześladowali swoich pobratymców. Niektórzy katolicy, aby przetrwać czas okupacji, zachowywali się jak muzułmanie, chociaż w głębi serca pozostawali wierni Chrystusowi. Okupacja osmańska trwała cztery wieki i z czasem islam zapuścił korzenie w miejscowym społeczeństwie. Dlatego, gdy w końcu wygnano tureckiego okupanta, okazało się, że katolicy stali się mniejszością w swym państwie. Poza tym w Bośni osiedlali się także prawosławni Serbowie. Cerkwi serbskiej udało się stworzyć pewien modus vivendi z tureckimi okupantami i dlatego przetrwała. Wielu katolików, którzy mieli do wyboru przejść na islam lub na prawosławie, wybierało prawosławie.
W 1976 r. dyktator Tito, aby przypodobać się państwom islamskim, proklamował istnienie „narodu muzułmańskiego” w Bośni i Hercegowinie, mieszając tożsamość religijną i narodową.

Traktat z Dayton

Aby doprowadzić do zakończenia wojny, która od 1992 r. toczyła się w Bośni, rząd USA zorganizował w 1995 r. w miasteczku Dayton w stanie Ohio spotkanie przedstawicieli walczących stron. W ten sposób wspólnota międzynarodowa zmusiła strony konfliktu do zawarcia traktatu pokojowego, który następnie został uroczyście podpisany w Paryżu (przeszedł on do historii jako traktat z Dayton). Jego gwarantami mieli być podpisujący go prezydenci: Serbii - Slobodan Milošević, Chorwacji - Franjo Tudjman i Bośni - Alija Izetbegović. Na mocy traktatu powstało państwo federalne składające się z dwóch jednostek: federacji chorwacko-muzułmańskiej (bośniackiej), która zajmuje 51% teryterium, oraz tzw. Republiki Serbskiej (49% terytorium). Na straży pokoju stanął międzynarodowy kontyngent wojsk pod dowództwem NATO. Teoretycznie państwu ma przewodzić rząd i parlament, w którym zasiadają przedstawiciele wspólnoty chorwackiej, serbskiej i muzułmańskiej, lecz w praktyce wszystkie decyzje podlegają kontroli Wysokiego Komisarza ONZ; jest nim obecnie Brytyjczyk Paddy Ashdown, którego działalność spotyka się z dużą krytyką.

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Były rugi pruskie, są …rugi warszawskie. Stołeczny Ratusz zakazuje symboli religijnych w urzędach podległych Prezydentowi

2024-05-16 10:55
Andrzej Sosnowski

Red.

Andrzej Sosnowski

MEN prowadzi ofensywę wobec nauczania religii w szkołach, MSWiA, któremu podlegają sprawy wyznaniowe - próbuje ograniczyć środki na Fundusz Kościelny. W sukurs organom władzy centralnej idzie największy polski samorząd. Właśnie Prezydent m.st. Warszawy wydał zarządzenie zakazujące umieszczania krzyży w urzędach.

Więcej ...

Prawo człowieka do uzewnętrzniania swojej religii

2024-05-16 15:04

Monika Książek/Niedziela

W związku z doniesieniami medialnymi, zgodnie z którymi Pan Rafał Trzaskowski Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy zakazał urzędnikom eksponowania symboli religijnych związanych z określoną religią czy wyznaniem w przestrzeni, np. na ścianach, na biurkach, należy przypomnieć o podstawowym prawie każdego człowieka, które posiada dlatego, że jest człowiekiem, bez względu na to czy jest ochrzczony czy nie.

Więcej ...

Grecja: biskupi krytykują przekształcenie kościoła w Stambule w meczet

2024-05-17 16:25

Smuldur/pixabay.com

Grecki Kościół Prawosławny skrytykował niedawne przekształcenie w meczet kościoła w stambulskiej Chorze, poinformował serwis informacyjny wiedeńskiej fundacji ekumenicznej Pro Oriente. W oświadczeniu wydanym przez Stały Synod Kościoła, który zebrał się w tych dniach w Atenach pod przewodnictwem arcybiskupa Hieronima, biskupi wyrazili głębokie zaniepokojenie. Zwrócili uwagę, że decyzję tureckiego rządu należy rozpatrywać w kontekście kilku podobnych wydarzeń w ostatnich latach: Hagia Sophia w Stambule (2020), Hagia Sophia w Trapezuncie (2013) i Hagia Sophia w Nicei/Izniku (2011) również zostały już przekształcone w meczety.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Czy miłujesz Mnie?

Wiara

Czy miłujesz Mnie?

#PodcastUmajony (odcinek 17.):  Ale nudy!

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 17.): Ale nudy!

Kard. Ryś: w Kościele nic nie dzieje się bez Ducha...

Niedziela Łódzka

Kard. Ryś: w Kościele nic nie dzieje się bez Ducha...

Warszawa: pokaz słynnego filmu Krzysztofa Żurowskiego...

Polska

Warszawa: pokaz słynnego filmu Krzysztofa Żurowskiego...

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli