W charkowskim klasztorze w czasie wojny zniesiono klauzurę, żeby ułatwić pobyt potrzebującym. W zakonnej kaplicy sprawowane są też nabożeństwa, ponieważ w całym mieście zamknięto kościoły w obawie przed atakami rosyjskich dywersantów. „Zamknięta jest też katedra, a miejscowy ordynariusz sprawuje Msze dla wiernych w swojej rezydencji” – powiedział ks. Kłak.
Reklama
„Mamy przy klasztorze w tej chwili dwanaście osób, na początku było dużo więcej, większość z nich się ewakuowała. Głównie kobiety z dziećmi. Cały czas ludzie wyjeżdżają, pociągi cały czas ewakuują. Codziennie wyjeżdża ok. dziesięciu pociągów. Nie są już tak pełne, bo wielu ludzi wyjechało. Trzy dni temu ewakuowałem jedną rodzinę, na dworcu było dużo kobiet z dziećmi. Nawe zapytałem, dlaczego tak późno wyjeżdżają. Odpowiedziały, że czekały z nadzieją, że nadejdzie pokój, ale nic się nie zmieniło a strach szczególnie u kobiet i dzieci narasta więc wolą się ewakuować. Słyszę od tych, którzy wyjechali, m.in. naszych parafian, że Polska najwięcej pomaga i gdyby nie Polska to nie wiadomo, co byłoby z Ukrainą. Wojna trwa już trzy tygodnie więc ja przede wszystkim jeżdżę w różne miejsca Charkowa i dowożę leki oraz żywność potrzebującym. Kto ucierpiał, czy komu chałupa została rozwalona przez rosyjskie pociski chroni się m.in. w podziemiach kościoła św. Wincentego a Paulo. Tam jest nadal sześćdziesiąt osób i nadal są dzieci. Było nawet trzymiesięczne. Dowożę im to czego potrzebują: jedzenie, pampersy, produkty dla dzieci, leki. Byłem tam wczoraj po południu, nawet nie było obstrzału. Wszyscy czekają nie na zwycięstwo strony ukraińskiej, tylko na pokój“ – powiedział papieskiej rozgłośni ks. Kłak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Posługę marianów w czasie wojny można wesprzeć przekazując środki z dopiskiem „Ukraina”:
Centrum Pomocników Mariańskich
PLN: 60 1240 1109 1111 0010 7752 5847
USD: PL 60 1240 1109 1787 0010 7752 6482
EUR: PL 56 1240 1109 1978 0010 7752 6219