Każdy z nas pamięta zapewne słowa św. Jakuba Apostoła, iż wiara, „jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (por. Jk 2, 17). Ojciec Święty Benedykt XVI, komentując te słowa w swej encyklice Deus caritas est, napisał, że także Kościół, jako wspólnota wierzących, winien upraktyczniać swą wiarę poprzez posługę czynów miłości. Chodzi bowiem o to, że miłość nie może być wyrażana jedynie słowami.
Praktyką miłości na co dzień staje się na przykład posługa wspólnot Caritas. W rzeczywistości Kościoła Caritas zabiega o najbardziej potrzebujących. Według Papieża Benedykta XVI, „Kościół nie może zaniedbać posługi miłości, tak jak nie może zaniedbać sakramentów i słowa”. Dzięki tej posłudze chrześcijanie w każdym z minionych już dwudziestu wieków byli nad wyraz przekonujący. Niejednokrotnie - jak mówi obecny Następca św. Piotra - jedyną rzeczą, jaka trafiała imperatorom do „przekonania w chrześcijaństwie, była działalność charytatywna Kościoła. Caritas była zawsze cechą wyróżniającą chrześcijańską wspólnotę Kościoła”.
Podobnie postrzegał tę sprawę sługa Boży Jan Paweł II. W książce Wstańcie, chodźmy! - ukazując postać Hanny Chrzanowskiej - napisał, że posługa miłości zawsze była wielkim przedsięwzięciem. Jako takie „okazało się [ono] bardzo cenne: wielu ludzi było w nie zaangażowanych, także wielu młodych, gotowych do pracy”.
Wczoraj wspominaliśmy, iż Kościół jest trwaniem w łamaniu chleba. Bóg nas zaprasza do swojego stołu, abyśmy z niego brali do syta. Jednakże ów Boży Chleb nie jest przecież pokarmem wyłącznie dla nas samych. On zobowiązuje do dzielenia się chlebem powszednim z naszym bliźnim. Pomijanie tegoż wezwania to znak pewnej chrześcijańskiej niedojrzałości. Należy zatem jak najszybciej obudzić w sobie zmysł miłości twórczej. „Potrzebna jest dziś - nawoływał Jan Paweł Wielki - nowa wyobraźnia miłosierdzia. Oto tajemnica ewangelizacji przez miłość człowieka płynącą z miłości Boga”.
Czy i my rozumiemy w ten sposób naszą posługę miłości?
Pomóż w rozwoju naszego portalu