Niedawno przygotowywałem recenzję włoskiej książki traktującej o pewnym zmarłym tragicznie młodym muzyku współczesnym - Łukaszu Floresie. Książkę otwiera cytat z jego listu do przyjaciela; od razu zorientowałem się, że jest to cytat ważny dla zrozumienia poglądów Floresa, że poniekąd wokół niego obracać się będzie cały wywód autora książki.
Zacząłem go tłumaczyć z Wielkim słownikiem włosko-polskim (wydanym przez „Wiedzę Powszechną” w 2002 r.) w ręku:
„Język muzyki jest językiem duszy, tam gdzie słowa wprowadzają nas w błąd tysiącami swych znaczeń. Muzyka może swobodnie latać po raju, zstępować w czeluście piekieł lub unosić się w...”.
Tu musiałem przerwać: w tekście występowało słowo „limbo”, które Wielki słownik objaśniał tak:
„Limbo - (znaczenie) 1. religijne - otchłań; 2. anatomiczne - rąbek, krawędź; 3. astronomiczne - brzeg tarczy; 4. przenośne - otchłań, niewiadoma”.
Żadne z tych znaczeń nie pasowało, no bo co mają wspólnego raj i piekło z otchłanią albo rąbkiem, albo brzegiem tarczy?...
Intuicyjnie sięgnąłem po stary (dużo mniejszy) podręczny słownik włosko-polski tego samego wydawcy, z 1993 r., i przeczytałem:
„Limbo - teol. (miejsce przebywania dusz ludzi nieochrzczonych) przedpiekle, otchłań”.
Zacząłem rozumieć, że Flores odwoływał się do trzech form życia pozagrobowego, życia w świecie ducha: nieba, piekła i przedpiekla. By się ostatecznie upewnić, poprosiłem o wykładnię pojęcia „limbo” znajomego księdza, który wyjaśnił mi w skrócie, że „limbo” jest tzw. hipotezą teologiczną, nigdy nie zostało przyjęte przez Kościół jako uroczyście zdefiniowana nauka wiary. Chodziło mianowicie o pogodzenie wymagania chrztu św. ze sprawą zbawienia tych, którzy nie zostali ochrzczeni nie z własnej winy, np. zmarłych dzieci.
Jak to ujmuje Dizionario della lingua e della civilta italiana contemporanea (Słownik języka włoskiego i współczesnej cywilizacji włoskiej - Emilio de Felice i Aldo Duro, 1975 r.), „limbo” jest miejscem przebywania dusz dzieci zmarłych bez chrztu oraz dusz proroków i patriarchów żyjących przed narodzeniem Chrystusa; bytowanie tych dusz w „limbo” jest pogodne, ale są one pozbawione błogosławionej możliwości oglądania Boga.
Teraz mogłem już spokojnie dokończyć tłumaczone zdanie: „Muzyka może... unosić się w otchłani między niebem a piekłem...”.
Dlaczego Czytelników „Na temat...” zająłem swymi problemami translatorskimi? Ponieważ interwencja wydawcy - czyli „Wiedzy Powszechnej” - w najnowszym wydaniu Wielkiego słownika wydaje mi się niebezpiecznym precedensem. Oto ktoś wielce pewny siebie arbitralnie okaleczył hasło, należące przecież i do współczesnej włoszczyzny, i do współczesnej europejskiej kultury. Kultury chrześcijańskiej, choć „limbo” jest tylko hipotezą... Po co, dlaczego to zrobiono? Aby „unowocześnić” słownik? Nie wiem. Nie wiem też, czy takich amputacji nie ma w tym słowniku (i w innych słownikach wydawanych w Polsce) więcej, a to by już było bardzo źle!
Pomóż w rozwoju naszego portalu