Usłyszałem w TV Trwam, że „Częstochowa oszalała”. Jest to dość adekwatne określenie tego, co działo się tutaj 26 maja. Wierzyłem w Częstochowę, bo tu zawsze ludzie stawali na wysokości zadania. Pamiętam rok 1999, gdy w oficjalnym programie wizyty Jana Pawła II nie było Częstochowy, a Papież jednak przyjechał. Zupełnie spontanicznie przyszło wtedy pod Szczyt Jasnogórski kilkaset tysięcy osób. Podobnie było teraz. Przyszła nie tylko Częstochowa, nie tylko archidiecezja, ale cała Polska, byli klerycy seminariów duchownych, młodzi księża, siostry zakonne, ludzie z ruchów katolickich. I to powodowało niebywały entuzjazm. Po raz kolejny Częstochowa okazała się miastem wielkich pielgrzymek i duchową stolicą Polski.
Sądzę, że ta radość i to poczucie wspólnoty bardzo uradowały Benedykta XVI. Podkreślano rodzinny charakter tego spotkania, to, że przybył w Dniu Matki do domu Matki.
(KW)
Pomóż w rozwoju naszego portalu