Wojna w Ukrainie wyzwala gesty solidarności płynące z całego świata.
Desmond, Irlandczyk z Dublina, wziął dwa tygodnie urlopu i spędził go w Lublinie jako wolontariusz. Skończył prawo i medycynę, bez wahań zajął się opatrywaniem ran, głównie odparzeń na nogach uchodźców. To jego pierwsza wizyta w Polsce. Z perspektywy Irlandii ta wojna toczy się na końcu świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pomoc Kościoła
Reklama
Zainteresowanie pomocą Ukrainie spowodowało szereg wizyt różnych dostojników kościelnych w naszej diecezji i spotkań z metropolitą abp. Stanisławem Budzikiem. Pierwszym znamienitym gościem był kard. Konrad Krajewski, wysłannik papieża oddelegowany do wspierania Ukrainy. Najdłuższą drogę, bo aż z Cypru, przebył abp Isaiah Kykkotis, prawosławny metropolita Tamassos; ważna była także obecność kard. Jean-Claude Hollericha, przewodniczącego Komisji Konferencji Biskupów Unii Europejskiej (COMECE) i pastora Christiana Kriegera, przewodniczącego Konferencji Kościołów Europejskich (CEC) oraz abp. Eugeniusza Popowicza, arcybiskupa metropolity przemyskiego obrządku bizantyńsko-ukraińskiego. Obecność i modlitwa przywódców kościelnych wśród uchodźców doświadczających dramatu wojny w swojej ojczyźnie jest kontynuacją postawy papieża Franciszka, szczerze oddanego sprawom losów migrantów i uchodźców. Robocze wizyty składa także co pewien czas w naszej diecezji ks. Siergiej Dmitriew, przewodniczący komisji dzieł charytatywnych i Eleos (odpowiednik Caritas) z prawosławnego patriarchatu kijowskiego.
Cała Europa
Nie sposób policzyć wszystkich ciężarówek i busów zmierzających na Lubelszczyznę. Transporty humanitarne przybywały z odległych Portugalii i Hiszpanii, ale też ze Szwecji czy Norwegii. Prawdą jest, że solidarność okazują prawie wszystkie kraje Europy. Tam potrzebne dary zbierali zwykli obywatele, często całe parafie czy diecezje, a także organizacje kościelne oraz pozarządowe. Niektóre podmioty, świadome że Lubelszczyzna na długo pozostanie domem dla gości z Ukrainy, włączają się w bardziej trwałe projekty pomocowe. Tak np. zrobiła Polska Misja Katolicka w Wiedniu, wspierana przez znaną w Lublinie parlamentarzystkę austriacką Gudrun Kluger. Chodzi o zaangażowanie na rzecz dzieci i chorych. Ostatni raz taka fala pomocy płynęła do Polski 40 lat temu, w okresie stanu wojennego.
Hojny laureat
Niezwykle sprawczy okazał się przyjazd na jeden dzień Michaela Capponi, znanego amerykańskiego filantropa, od wielu lat pojawiającego się w miejscach katastrof i wśród ofiar konfliktów zbrojnych. Amerykanin, z pochodzenia belgijski katolik, ma za sobą dość burzliwą przeszłość związaną z branżą klubów nocnych na Florydzie, uwikłaniem w uzależnienia. Przełomem w jego życiu był wypadek na motorówce. Wtedy przeżył nawrócenie i zaczął angażować się w dzieła charytatywne. Założył Global Empowerment Mission, która działa od 1999 r. w 28 krajach. W celu pomocy w Ukrainie otwarto magazyny w Warszawie, Rzeszowie, węgierskiej Tatabanyi oraz we Lwowie i Równem.
To było impulsem, aby z inicjatywy Waldemara Piaseckiego, prezesa związanego z Lublinem Towarzystwa Jana Karskiego, przyznano Capponiemu Medal 75-lecia Misji Jana Karskiego. Porównanie dzieła Karskiego, wołającego o pomoc dla Żydów w czasie holocaustu, i inicjatyw Capponiego na rzecz Ukrainy wydaje się całkowicie zasadne. Odznaczenie laureat otrzymał w lubelskiej filharmonii z rąk ks. Andrzeja Szostka, byłego rektora KUL oraz Marka Wieczerzaka z zarządu Towarzystwa. Konkretnym owocem wizyty Amerykanina będzie ufundowany przez GEM dom dziecka dla sierot ukraińskich, ulokowany w naszym regionie.