Mszy św. żałobnej 26 kwietnia przewodniczył bp Mieczysław Cisło, a dzień później Mszę św. pogrzebową celebrował abp Stanisław Budzik. Wierni przybyli licznie na obie Msze św., dając świadectwo wdzięczności za dar życia i posługi zmarłego kapłana. Obecna była rodzina i kapłani, szczególnie z roku święceń, w tym bp Jan Śrutwa. Wspominając zmarłego kapłana, bp Cisło podkreślił, że był „postacią barwną; jako człowiek pogodny, radosny, dowcipny, pracowity, oddany ludziom i kapłaństwu, wierny Kościołowi i przyjazny człowiekowi”.
Dla Boga i ludzi
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ksiądz Jan Kazimierz Mitura pochodził z ziemi siedleckiej. Urodził się w 1940 r. w rodzinie katolickiej; pochodził z parafii Wojcieszków. Ukończył niższe seminarium duchowne w Lublinie, a następnie wstąpił do wyższego seminarium. Święcenia kapłańskie przyjął 31 maja 1964 r. w Lublinie z rąk bp. Piotra Kałwy. Był wikariuszem w Rejowcu i Puławach, następnie rektorem kościoła św. Jerzego w Biłgoraju i proboszczem parafii św. Jadwigi Królowej w Lublinie. Jego marzeniem był wyjazd na misje do Afryki. - Bp Bolesław Pylak, znając jego dynamizm i oddanie, a także zahartowanie do trudnych wyzwań, w 1980 r. zlecił mu misję budowy kościoła na Czechowie w Lublinie i tworzenia parafii - wspominał bp Cisło. Jak podkreślił, to nie było łatwe zadanie. Parafia św. Jadwigi była pierwszą, która powstała w tamtym okresie; były to czasy „Solidarności”, kiedy władza komunistyczna łatwiej udzielała zezwoleń na budowę świątyń. Ks. Jan był proboszczem u Jadwigi do 2010 r., kiedy przeszedł na emeryturę. Pozostał w swojej parafii; wspierał nowego proboszcza w posłudze duszpasterskiej. Był darzony niezwykłym szacunkiem. W długiej chorobie na Parkinsona opiekała się nim s. Marcelina, która troszczyła się o kapłana jak matka. Cierpienia znosił w cichości, nie uskarżał się na los. Odszedł do Pana w wieku 82 lat, w niedzielę Miłosierdzia Bożego.
Trwanie w wierze
Podczas ostatniego pożegnania z ust bp. Mieczysława Cisło oraz wielu osób, które znały śp. ks. Jana Miturę, padły słowa o kapłańskiej trosce o świątynię parafialną i o wiernych. - W ostatnich latach ks. Jan, patrząc na okazały gmach świątyni, który razem z parafianami zbudował, na funkcjonalny i zamieszkały dom parafialny, na wychodzące z kościoła po liturgiach tłumy parafian, mógł z satysfakcją powtarzać: wykonało się. Ciężką pracą, poświęceniem, cierpieniem, stresami, lękami, ale i nadzieją, miłością, solidarnością, ofiarnością i przyjaźnią parafian - powiedział ksiądz biskup. W imieniu rocznika święceń zmarłego kolegę pożegnał ks. Józef Siemczyk, emerytowany proboszcz parafii św. Maksymiliana Kolbe w Lublinie. Podkreślił, że ks. Jan, który był dziekanem rocznika, miał autorytet, podtrzymywał bliźnich w trudnych chwilach i zawsze potrafił rozładować sytuację humorem. Dziekan dekanatu Lublin - Północ ks. Adam Wełna zwrócił uwagę, że dla zmarłego kapłana „miłość Chrystusa była fundamentem”. - Był przykładem człowieka modlitwy i pracy - zaświadczył. Ks. Janusz Latoch, krewny śp. ks. Jana, podziękował wujkowi za ciepłe relacje z rodziną. - Był wyczekiwanym wujkiem, obecnym w życiu rodziny, ale i zapraszającym krewnych na ważne uroczystości do swojego kościoła parafialnego. Mówił piękną polszczyzną. Jego domem był kościół św. Jadwigi, a jego rodziną była parafia - powiedział ks. Latoch. Abp Stanisław Budzik przywołał długoletnią pracę śp. ks. Jana jako proboszcza i dziekana. - Parafianie cenili jego pracowitość, otwartość na drugiego człowieka i oddanie Bożej sprawie - podkreślił. Zacytował wzruszające słowa z testamentu emerytowanego proboszcza, w których podziękował parafianom za gorliwość i tworzenie żywego Kościoła, a także pozostawił ostatnią wolę: „Trwajcie w miłości Chrystusa. Trwajcie w wierze”.