„Niedzielę” czytam systematycznie, śledzę także zamieszczane w niej anonsy. Najczęściej powtarzającym się słowem jest samotność. Skąd bierze się ból osamotnienia? Może z fałszywej wiary, że tylko drugi człowiek może nam zapewnić szczęście?
Kiedyś przeczytałam taką oto myśl Czytelnika Janka (26/2003): „Jeżeli ktoś pisze «jestem samotny», to jest w nim właśnie ta niemożność dostrzeżenia Boga, który jest zawsze blisko nas”. Podobnie napisała Pani Maria (nr 41) - że tylko Bóg może w pełni zaspokoić pragnienia ludzkiego serca. Może pomóc przyjaźni - ale tylko wtedy, gdy będziemy chcieli więcej dawać niż otrzymywać.
Chciałabym bliżej poznać Panią Marię, zaimponowała mi swoim listem. Chciałabym również korespondować z innymi, aby dzielić się siłą i nadzieją oraz doświadczeniem. Dobry Bóg postawił na mojej drodze wielu wspaniałych ludzi. W trudnych chwilach byli dla mnie jak Weroniki i Cyrenejczycy. Może udałoby mi się choć w części oddać dobro, którego od nich doświadczyłam?
Janeczka
Listy dotyczące samotności to stały temat naszej rubryki. Gdy budzę się rano samotnie w moim mieszkaniu, to też rozglądam się i zastanawiam, jak będzie wyglądał mój kolejny dzień. I choć z czasem będzie on wypełniony ludźmi i sprawami, to ze wszystkim borykam się także całkiem samodzielnie.
Ostatnio otrzymałam „pomoc” poprzez naszą „Niedzielę”. Przy porannej modlitwie korzystam z wkładki „Niedziela liturgiczna”. Są w niej czytania na każdy dzień, ale - co ważniejsze - komentarze. Krótkie, ale czasem bardzo cenne. Taka poranna chwila zadumy, połączona z konkretnymi wskazówkami, bardzo mi odpowiada. Jest jakby skrojona na miarę naszego pośpiechu i codzienności. Do tego - co tydzień wiadomości poszerzające naszą wiedzę o Kościele. Oczywiście, nie jest to wszystko, co powinniśmy w tym zakresie czynić, ale jest to na pewno wspaniały drogowskaz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu