Tytuł Prymasa Polski
Na mocy decyzji Ojca Świętego Benedykta XVI, tytuł Prymasa Polski za trzy lata powróci do Gniezna. Nosić go będzie arcybiskup metropolita gnieźnieński. Papież pozostawił kard. Józefowi Glempowi tytuł prymasa do ukończenia 80. roku życia, czyli do grudnia 2009 r.
- Jakie myśli towarzyszą teraz Eminencji?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Była to chwila długo oczekiwana... Jestem wprawdzie w jakiś sposób przyzwyczajony do pożegnań. 26 lat temu rozstawałem się z diecezją warmińską, potem z diecezją gnieźnieńską, teraz żegnam się z archidiecezją warszawską. Ze względu jednak na to, że tutaj zostaję, nie odczuwam tego aż tak boleśnie. Choć trudno ukryć, że jest przy tym trochę emocji.
- Nie boi się Ksiądz Prymas oddać Kościoła warszawskiego w ręce innego biskupa?
- Nie, skąd! (śmiech!). Po pierwsze, ta nominacja to bez wątpienia przejaw działania Bożej Opatrzności. Po drugie, abp Wielgus to człowiek kompetentny.
- Jakie wyzwania stoją przed nowym arcybiskupem warszawskim?
Reklama
- Na pewno będzie miał jeden problem: Świątynię Opatrzności Bożej. Jej budowa nie jest sprawą łatwą, cały ciężar spadnie na nowego arcybiskupa. W archidiecezji warszawskiej istnieje też potrzeba dalszego rozwoju duszpasterstwa młodzieży, również innych duszpasterstw i ruchów, dalszego włączania także ludzi świeckich. Abp Wielgus z pewnością otoczy też swą troską katechezę, kwestie związane ze szkolnictwem i ogólnie kształceniem, także seminaria. Cieszymy się, że mamy Seminarium Metropolitalne, ale także Seminarium Misyjne Redemptoris Mater, które wysyła swych alumnów i księży do różnych krajów. Na terenie diecezji jest też Seminarium Ojców Pallotynów. Wreszcie mamy księży pracujących poza granicami naszego kraju, którzy też podlegają trosce biskupa tej diecezji.
- Ksiądz Prymas związał się z dziejami ludzi i Kościoła, zaskarbił sobie wiele życzliwości. Jakie więc plany ma na przyszłość?
- Na ile Pan Bóg da mi siły, będę mógł z pewnego dystansu patrzeć na rozwój Kościoła, który wciąż się dynamizuje. Z pewnością będę miał trochę czasu na odpoczynek. W sposób naturalny troską i modlitwą będę przy Świątyni Opatrzności Bożej, przy tym dziele, które rośnie z trudem, ale ma wielką wymowę, bo jest związane z naszą narodową wolnością. Świątynia ta jest wyrazem duchowych potrzeb Polaków, którzy rozumieją sens dziejów Ojczyzny. Wiem, że rozumie to abp Wielgus, który jest człowiekiem mądrym, kochającym Ojczyznę i Kościół. Chciałbym, by to dzieło było kontynuowane. Włożono już wiele wysiłku, pomysłów i środków. Budowla powoli się rozwija. Mam nadzieję i bardzo bym tego chciał, by 16 października 2008 r., gdy przypadnie 30-lecie wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, nastąpiła konsekracja tej świątyni.
- Długie lata posługi Księdza Prymasa przyniosły wiele wydarzeń. Na które Eminencja zwróciłby uwagę?
Reklama
- Dla mnie jest ciągle ważny fakt, że udało się wyjść ze stanu wojennego bez większych krwawych wypadków. Ale wiele dokonało się także potem, gdy Kościół uzyskał aprobatę społeczną i mógł działać w szkołach, więzieniach, szpitalach i wielu organizacjach. Nadto różne instytucje pozarządowe chciały mieć kapelanów albo asystentów kościelnych. To wszystko Kościół organizował niemal od początku. I to był, i jest wielki wysiłek, wielkie osiągnięcie. Kościół swą modlitwą i refleksją wspomaga też wiele procesów społecznych. Udało się rozpocząć i zintensyfikować proces beatyfikacyjny ks. Jerzego Popiełuszki - stąd ból po jego stracie dzisiaj staje się łagodniejszy, bo proces beatyfikacyjny trwa i jesteśmy pełni nadziei, że Ksiądz Jerzy będzie wkrótce wyniesiony na ołtarze. Wreszcie chcę wymienić to, co udało mi się, z pomocą Bożą, zrobić na odcinku uchodźstwa polskiego czy duszpasterstwa Polaków za granicą. Mogłem odwiedzić naszych rodaków na wszystkich kontynentach. Najbardziej jestem wzruszony pierwszymi moimi spotkaniami z Polakami na Wschodzie: na Białorusi, Ukrainie, w Mołdawii, Syberii, Kazachstanie, ale także w Australii, obu Amerykach i we wszystkich chyba krajach europejskich.
- Czy Ksiądz Prymas napisze autobiografię?
- Nie jest to sprawa łatwa. Jeżeli bym miał jeszcze tyle sił i czasu, by to zrobić, to, jak myślę, można by było przedstawić pewną refleksję nad tym okresem. Nie chodzi o zebranie faktów, bo to mniej więcej jest znane. Bardziej cenne byłoby, podjąć refleksję nad tym, jak Bóg realizuje swe plany przez ludzi i zdarzenia i jak Opatrzność Boża potrafi wyprowadzić dobro nawet z trudnych sytuacji.
Rozmowa przeprowadzona 6 grudnia 2006 r. o godz. 12.10, tuż po ogłoszeniu nominacji