Był mężczyzną w sile wieku, zaledwie po pięćdziesiątce. Jego znajomi mówili, że wszędzie go było pełno, nie potrafił usiedzieć na miejscu.
W jednej chwili wszystko się zmieniło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Cały jego świat legł w gruzach, został sparaliżowany. Nie potrafił się pogodzić ze swoją chorobą. Był zgorzkniały i nieprzyjemny dla ludzi. Poruszał się siedząc na specjalnie przygotowanych prostych deskach. Trafił do domu opieki, który prowadziły siostry zakonne. Pewnego razu zorganizowano pielgrzymkę na Jasną Górę. Gdy się o tym dowiedział, chciał za wszelką cenę pojechać do Częstochowy. Nie chciano go zabrać na pielgrzymkę. Miał złą reputację nieprzyjemnego, złośliwego człowieka. On był jednak zdeterminowany.
Usiadł na tory przed pociągiem i oświadczył, że się stamtąd nie ruszy, jeśli pielgrzymi nie zabiorą go ze sobą.
W Częstochowie przejście ze stacji na Jasną Górę zajęło mu 4 godziny. Wreszcie dotarł do kaplicy Cudownego Obrazu. Odprawiana była Msza św. Nagle, po podniesieniu, w kaplicy zrobiło się jakieś zamieszanie. Później okazało się co było jego przyczyną...
Sparaliżowany człowiek stanął na nogi o własnych siłach…
Więcej o tym zdarzeniu opowie o. Melchior.