Parę tygodni temu brytyjski rząd wydał instrukcję dla licznej rzeszy emigrantów, którzy przybywają na Wyspy w poszukiwaniu pracy. Wraz z naszym akcesem do Unii Europejskiej również i Polacy coraz częściej właśnie w Wielkiej Brytanii próbują jakoś zarobić i ułożyć sobie życie. Dlatego też owo rozporządzenie odnosi się również do naszych rodaków. Jest w nim mowa m.in. o tym, że nie należy pluć na ulicy, a przy powitaniu trzeba podawać rękę. Słowem - taki mały poradnik dobrych manier. Szkoda, że skierowano go TYLKO pod adresem obcokrajowców.
Tymczasem, jak z niepokojem co chwila alarmują nasze media, Polska stała się ulubionym krajem weekendowych wypadów dla Brytyjczyków. Kiedyś świat bał się angielskich kibiców piłki nożnej, którzy demolowali nie tylko stadiony, pijąc niemiłosiernie dużo wyskokowych napojów (u siebie nie mogli się wyszaleć, bo czekały ich za to przewidziane prawem spore kary). Teraz Europa Wschodnia (szczególnie Polska, Czechy i Węgry) boryka się z najazdami brytyjskich obywateli. Niektórzy organizują u nas niezwykle huczne wieczorki kawalerskie lub panieńskie. Zebranym zwykle „film się urywa” po kolejnym drinku. Restauratorzy zaś mają kłopot, co zrobić z takimi „turystami”. Nie wspomnę już o wszczynanych burdach, niemoralnych propozycjach składanych zarówno młodym kobietom, jak i mężczyznom.
Proponuję zatem, aby wpierw opracować podręcznik savoir-vivre’u dla tzw. Europejczyków. Może wtedy będą się lepiej zachowywać, reprezentując swój kraj w innym państwie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu