Noście zawsze święty szkaplerz. Ja zawsze mam szkaplerz na sobie i odniosłem wiele dobra z tego nabożeństwa – nauczał ks. Karol Wojtyła, będąc wikariuszem w Krakowie.
W uroczystość Najświętszej Maryi Panny z góry Karmel 16 lipca w sanktuarium św. Józefa przy ul. Świętoduskiej w Lublinie, którego kustoszami są ojcowie Karmelici Bosi, na każdej Mszy św. gromadziły się setki wiernych. Jedni, by dziękować Matce Bożej za opiekę, inni by przyjąć szkaplerz. Mszy św. odpustowej przewodniczył o. Adam Hrabia, opiekun domu modlitwy w Piotrowicach, a koncelebrowało 4 kapłanów z dekanatu Lublin - Śródmieście.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W homilii o. Adam mówił, że Maryja to Matka, która kocha, opiekuje się i ochrania. Nawiązując do Ewangelii przypomniał, że gdy Jan stał obok krzyża zmartwiony, nie wiedział bowiem, co go czeka, wtedy usłyszał słowa: „Oto Matka twoja”. Od tej chwili uczeń poczuł się bezpiecznie, gdyż Jezus dał mu swoją Matkę. Następnie celebrans przypomniał historię zakonu karmelitów. Otóż był on w bardzo trudnej sytuacji i groził mu upadek po tym, jak Saracenowie opanowali Górę Karmel. Zakonnicy szukali schronienia w Europie, lecz według prawa kościelnego nie można było zakładać nowych wspólnot zakonnych.
Reklama
W nocy z 15 na 16 lipca 1251 roku Matka Boża objawiła się św. Szymonowi Stockowi, przełożonemu zakonu karmelitów, który żarliwie modlił się o ratunek dla zakonu. Maryja trzymając w ręku szkaplerz, podała mu go, obiecując opiekę nad duszą i ciałem oraz zbawienie wieczne: „Przyjmij, najmilszy synu, szkaplerz twego zakonu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. To znak zbawienia, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania”. Matka Boża dotrzymała obietnicy. Zakon zaczął dynamicznie rozwijać się i rozprzestrzenił w całej Europie.
Ratunek w Maryi
Przyjmując szkaplerz, przyjmujemy Maryję do swojego życia, przyjmujemy Jej duchowe macierzyństwo – podkreślał o. Adam. - Maryja z czułością pragnie przyoblec nas w swój strój, abyśmy stali się podobni do Jezusa. Okryci Jej pięknem powinniśmy wcielać Jej cnoty. Przyjąć szkaplerz to przyjąć zbroję, która chroni przed złem. Oczywiście nie można traktować go jako amulet czy talizman. Celebrans ze wzruszeniem wspominał pielęgniarkę, która w czasie szalejącej pandemii prosiła o przysłanie szkaplerzy dla chorych pozbawionych opieki duchowej. Mówił też o żołnierzach ukraińskich w Berdyczowie, którzy przyjmują szkaplerz, wierząc w moc opieki Matki Bożej.
Przyjąć szkaplerz to wejść do szkoły Maryi i Jezusa. To przyjąć tarczę, która chroni nas przed złem. W obliczu ataków, które otrzymujemy z trzech stron – od szatana, naszych wewnętrznych pożądliwości oraz ze strony świata, Maryja obiecuje, że kto się przyoblecze w Jej szkaplerz, nie zazna ognia piekielnego. - Jeżeli nosisz szkaplerz, wierz w to, co otrzymałeś. Nie jesteś sam, nie jesteś słaby, bo Ona jest z Tobą pełna mocy. W jej ręce składamy losy Kościoła, ojczyzny. Niech świadectwo Jej czułej opieki daje nam bezpieczeństwo, pokój i radość – apelował kapłan.
Jak przyjąć szkaplerz?
Reklama
Szkaplerz karmelitański to dwa małe kawałki brązowego materiału połączonego sznurkiem. Na przednim znajduje się wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej z Dzieciątkiem na ręku, a na tylnym - Najświętszego Serca Pana Jezusa. Może go nałożyć każdy kapłan. Po uroczystym nałożeniu, którego dokonuje się tylko raz w życiu, można go zastąpić medalikiem szkaplerznym. Jest to akt osobistego zawierzenia siebie Bogu przez pośrednictwo Maryi. Szkaplerz zobowiązuje do naśladowania Maryi w drodze do Jezusa oraz do codziennej modlitwy maryjnej np. „Pod Twoją obronę”. Osoby noszące szkaplerz mają udział we wszystkich dobrach duchowych całego zakonu tj. Mszach św., odpustach, modlitwach, pokutach i ofiarach za życia i po śmierci. Warto przyjąć szkaplerz, akt ten zobowiązuje do troski o zbawienie własne i innych.
Więź z Matką Bożą
Osoby noszące szkaplerz wchodzą w bliską relacją z Maryją i jej Synem. Świadczą o tym świadectwa. Anna przyjęła szkaplerz z rąk księdza proboszcza, gdyż kiedy karmelita przyjechał do jej parafii i opowiadał o szkaplerzu, była wtedy za granicą. - Do tego wydarzenia przygotowałam się przez spowiedź i komunię świętą. Po nałożeniu szaty Maryi byłam uradowana; poczułam się córką Maryi. Wierzę, że jestem chroniona z dwóch stron – przez Matkę Bożą i Pana Jezusa. Ufam, że Maryja pomoże mi osiągnąć zbawienie.
Pewien starszy kapłan opowiadał, że ma szczególne nabożeństwo do Matki Bożej Szkaplerznej. Otóż w czasie wojny, gdy niósł wodę ze studni, poczuł, że szkaplerz zsunął mu się z szyi i upadł na ziemię. Schylił się, by go podnieść i ucałować. W tym czasie nisko nad jego głową przeleciała kula. - Szkaplerz, a właściwie Maryja uratowała mi życie - mówił ze wzruszeniem.
Grażyna z sentymentem wspomina moment, gdy prawie 20 lat temu przyjęła szkaplerz z rąk o. Łukasza. - Jestem wdzięczna Bogu i Maryi za ten dar. Szkaplerz jest dla mnie wyrazem miłości najdroższej Matki i obroną przed złem. Każdego roku w uroczystość Najświętszej Maryi Panny uczestniczę we Mszy Świętej u ojców Karmelitów Bosych, dziękując Matce Bożej za opiekę - opowiadała z radością legionistka.